6. On a sunny Tuesday afternoon, the late sunlight glowing in your hair

80 3 98
                                    


Pierwszy tom, uniwersum Granic Chaosu.

No więc tak. Oto i tekst mocno spoilerowy dla osób, które czytały poprzednie wersje Granic. Zastanawiałam się nad, na przykład, cenzurowaniem imion, ale doszłam do wniosku, że to trochę bez sensu i właściwie powinnam to w takim razie zrobić we wszystkich shotach. Więc nie. Nie będę ich ukrywać. Jeśli ktoś nie chce takich spoilerów z relacji, to może się stąd z czystym sumieniem wycofać. Jak komuś to nie przeszkadza, śmiało.

Nie mam pojęcia, czy podobna scena będzie w tekście. W ogóle odnośnie Granic mam średnie pojęcie odnośnie czegokolwiek poza wyglądem postaci i jako-taką ich rolą w całej historii. Wykorzystałam ten tekst bardziej do zgłębienia konkretnego POV-u, zwłaszcza że od pewnego czasu zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym go poprawić. Chyba już mam pomysł. Więc nawet ten POV, który tu jest, pewnie będzie inaczej wykreowany w docelowym tekście. W skrócie – nie ma się do czego przywiązywać!

Jestem dzika i nieprzewidywalna, bez kitu.

Jestem dzika i nieprzewidywalna, bez kitu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powietrze pachniało solą.

Aidan nabrał głębokiego wdechu. Kluczyli wśród ulic Nolanu od dłuższego czasu, ale teraz wiatr się zmienił. Może byli bliżej brzegu? W twarz uderzały jakieś drobinki – krople? Co prawda budynki nadal ich osłaniały...

— Aidan, patrz!

Meara chwyciła jego ramię. Wskazywała przestrzeń przed nimi – ludzi, stragany, może te fikuśne kwiaty w oknie? Na Silthe jedynego, to naprawdę ładne kwiaty.

— Nie tam, głuptasie.

Szorstkie palce zacisnęły się na jego brodzie i obróciły mu głowę bardziej w prawo. Tam naprawdę były ciekawsze widoki. Ulica zwężała się do przesmyku i wypluwała ich prosto na pasmo plaży. I morze. Mnóstwo, mnóstwo morza.

O, o rany — wykrztusił.

...może przynajmniej zamknij usta, co?

Meara roześmiała się pogodnie.

— No, mniej więcej. — Jej dłoń zniknęła z brody Aidana.

— Jest większe, niż myślałem — wymamrotał. — Naprawdę nie widać końca.

— Wiesz — Meara złapała jego przegub i stanowczo pociągnęła w przód — gdyby było widać koniec, to pewnie byśmy wiedzieli, co na nim jest, nie?

Racja. Jak zawsze zabłysnął.

Dłoń Meary mocniej zacisnęła się na jego nadgarstku, jej palce zrobiły się cieplejsze i trochę wilgotne. Aidan przyśpieszył kroku – jeszcze chwila, a całkiem zostałby w tyle, jak balast, który trzeba holować. Zresztą, Meara właśnie to robiła. I szła coraz szybciej, jakby morze mogło się przed nimi cofnąć albo coś.

The way you said "I love you"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz