Pierwszy tom, uniwersum Granic Chaosu.
No więc tak. Oto i tekst mocno spoilerowy dla osób, które czytały poprzednie wersje Granic. Zastanawiałam się nad, na przykład, cenzurowaniem imion, ale doszłam do wniosku, że to trochę bez sensu i właściwie powinnam to w takim razie zrobić we wszystkich shotach. Więc nie. Nie będę ich ukrywać. Jeśli ktoś nie chce takich spoilerów z relacji, to może się stąd z czystym sumieniem wycofać. Jak komuś to nie przeszkadza, śmiało.
Nie mam pojęcia, czy podobna scena będzie w tekście. W ogóle odnośnie Granic mam średnie pojęcie odnośnie czegokolwiek poza wyglądem postaci i jako-taką ich rolą w całej historii. Wykorzystałam ten tekst bardziej do zgłębienia konkretnego POV-u, zwłaszcza że od pewnego czasu zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym go poprawić. Chyba już mam pomysł. Więc nawet ten POV, który tu jest, pewnie będzie inaczej wykreowany w docelowym tekście. W skrócie – nie ma się do czego przywiązywać!
Jestem dzika i nieprzewidywalna, bez kitu.
Powietrze pachniało solą.
Aidan nabrał głębokiego wdechu. Kluczyli wśród ulic Nolanu od dłuższego czasu, ale teraz wiatr się zmienił. Może byli bliżej brzegu? W twarz uderzały jakieś drobinki – krople? Co prawda budynki nadal ich osłaniały...
— Aidan, patrz!
Meara chwyciła jego ramię. Wskazywała przestrzeń przed nimi – ludzi, stragany, może te fikuśne kwiaty w oknie? Na Silthe jedynego, to naprawdę ładne kwiaty.
— Nie tam, głuptasie.
Szorstkie palce zacisnęły się na jego brodzie i obróciły mu głowę bardziej w prawo. Tam naprawdę były ciekawsze widoki. Ulica zwężała się do przesmyku i wypluwała ich prosto na pasmo plaży. I morze. Mnóstwo, mnóstwo morza.
O, o rany — wykrztusił.
...może przynajmniej zamknij usta, co?
Meara roześmiała się pogodnie.
— No, mniej więcej. — Jej dłoń zniknęła z brody Aidana.
— Jest większe, niż myślałem — wymamrotał. — Naprawdę nie widać końca.
— Wiesz — Meara złapała jego przegub i stanowczo pociągnęła w przód — gdyby było widać koniec, to pewnie byśmy wiedzieli, co na nim jest, nie?
Racja. Jak zawsze zabłysnął.
Dłoń Meary mocniej zacisnęła się na jego nadgarstku, jej palce zrobiły się cieplejsze i trochę wilgotne. Aidan przyśpieszył kroku – jeszcze chwila, a całkiem zostałby w tyle, jak balast, który trzeba holować. Zresztą, Meara właśnie to robiła. I szła coraz szybciej, jakby morze mogło się przed nimi cofnąć albo coś.
CZYTASZ
The way you said "I love you"
FantasyRealizacja pisarskiego promptu o tym samym tytule. Teksty osadzone w moich autorskich uniwersach - dotyczące moich postaci, w sytuacjach, które mogą lub nie mogą zdarzyć się w kanonie. Można by powiedzieć, że będą tu spoilery, ale znając mnie i skło...