15

59 3 0
                                    


To co zobaczyłam przeszła moje najśmielsze oczekiwania, jak możecie się domyślać w drzwiach stał Jack.

Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się jego przyjścia.

-Cześć - Powiedziałam niepewnie a on zwrócił ku mnie wzrok.

Nie witając się ze mną wkroczył do środka domu i poszedł w stronę salonu, szczerze nie wiedziałam czego mam się spodziewać.

Gdy doszłam do niego zauważyłam że przystanął obok kanapy i popatrzył się na luka marszcząc brwi.

- Co tu robisz? - Jack popatrzył się na chłopaka gniewnym wzrokiem.

- A ty? - luka odbił piłeczkę i również wkurzonym wzrokiem popatrzył się na Jack.

- Pierwszy spytałem - Podszedł do niego bliżej na co zareagowałam krokiem w przód aby na wszelki wypadek mogła zareagować w razie potrzeby. - Słuchaj, Dzięki za pomoc Rose ale ja zajmę się resztą dobrze?

Luke popatrzył się na mnie nie wiedząc jak zareagować cóż w sumie ja sama też nie wiedziałem co mam zrobić.

- Jack...- chłopak popatrzył się na mnie i pokiwał przecząco głową.

- A ty co tu jeszcze tutaj robisz? - patrzył się na luka wzrokiem który mógłby zabijać. - Nie wyraziłem się jasno?!

Podszedł szybko do Luka i jednym szarpnięciem podniósł go do góry za kołnierze bluzy.

Pisnęłam ze strachu iż Jack zaraz coś zrobi Lukowi.

- Jack zostaw go proszę! - krzyczałam próbując tym sposobem coś poskutkować.

I mi się chyba udało...

- Dobra puszczę go ale jak dasz mi buziaka - uśmiechnął się łobuziarsko i podniósł wyżej luka, który powoli stawał się czerwony z braku odpowiedniej dawki tlenu. - To jak?

- Dobra, dobra! - krzyczałam jak opętana - Ale go puść, proszę!

Chłopak puścił luka a następnie wzrócił ku mnie wzrok .

- Jezu nic ci nie jest? - podeszłam do luka gdy on zbierał swoje rzeczy.

- Ja już pójdę... - mruknął cicho pod nosem i zaczął się kierować w kierunku drzwi.

- Ej naprawdę możesz zostać - powiedziałam.

- Niech idzie - u mojego boku stanął Jack, na którego byłam już delikatnie mówiąc wściękła.

Usłyszałam tylko trzask drzwi a po moim dawnym "gościu" ślad zniknął.

- No to miałem chyba coś dostać - popatrzyłam się na niego jak na idiote. Wywalił z mojego domu mojego przyjaciela i teraz ma czelność jeszcze mówiąc do mnie coś takiego?

- Yy chyba nie? - chciałam odejść ale poczułam szarpnięcie.

- Napewno? -  Jack podszedł do mnie i położył swoją dłoń na mój policzek i zbliżył się do mojej twarzy .

...

-----
367 słów o 21:26❣️



Mój prześladowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz