6.06 godzina odjazdu autobusu z przystanku Gdańska(nadleśnictwo), kierowca bardzo miły człowiek z resztą.., przyjechał o 6.02 natomiast ja o godzinie 6.03 znajdowałem się 6 metrów od autobusu. Miły Janusz prowadzący autobus PKS widząc młodego chłopaka biegnącego z teczką na autobus mający zawieść go do pracy, uśmiechnął się następnie zamknął drzwi i odjechał o 3 minuty wcześniej...
No cóż, mając nadzieje że jeszcze może nie spóźnie się do pracy poczekałem na następny 6.26, przewidywany czas podróży 1h i 13 minut, mija 25 minut przyjeżdża następny autobus i kolejny prostak za kierownicą autobusu który wita mnie cichym mruknięciem pod nosem na widok biletu mieszęcznego, chyba w ten sposób jego procesor przetwarza informacje "bilet-jechać dalej" ponad to paraliżuje tym że, zdaje się że o czymś zapomniał, chyba było to mydło i woda, może się myle słuchając czyjejś opinii, jednak znając swój nos od urodzenia i może nawet troche wcześniej staram się mu ufać że względu na nasz długi związek.
Siadam zajmuje miejsce, specyficzny zapach siedzeń które nie raz przyjeły na siebie mocz menela otumania i jest wszechobecny w całym autobusie.
Drugi przystanek przedemną siada żul i kaszle nie zatykając buzi jak gruźlik.
Więc szybko przesiadam się na tył autobusu...
Piąty prztystanek przedemną siada kobieta 50+, ubrana w ciuchy marki lumpeks i teraz nie wiem co gorsze..
Zapach siedzeń czy jej tanich perfum których delikatnie mówiąc nadużyła..Przysnąłem, budze się w Pruszczu Gdańskim. Po otwarciu oczu widzę piękną dziewczynę wsiadającą do autobusu. Ciemne włosy, ciemne oczy, ciemna karnacja. Była piękna, była.. Niestety mój uśmiech skierowany do niej nic nie pomógł wybrała miejsce obok wcześniej wpomnianej potocznie zwanej "Grażyny".
Zawiedzony zwróciłem wzrok w stronę okna, patrząc przez nie i chyba tak naprawde szukając pocieszenia w świecie za dwiema warstwami szkła..
Myślałem nad wszystkim, a czas płyną szybko, zaledwie jak po chwili przejeżdzałem już przez Orunie.
Majestatyczna dzielnica docelowego miasta celu podróży, dalej patrzać przez okno podziwiałem dzieło osiedlowego artysty uwiecznione na ścianie kamieniny a był to napis "Lechia Gdańsk" mówiący o jego przynależności do danej grupy społecznej zwanej kibolami.
Dalej mogłem podziwiać sypiący się tynk na całej powierzchni budynków, a czasem patrząc bardziej spostrzegawczo kruszące się cegły.W końcu w centrum(Gdańsk Główny), teraz jeszcze tylko kolejne 40 minut drogi do biura...
Praca, dzień jak co dzień czyli doznawanie szoku termicznego, raz jedna miła pani ustawia klime na minus raz druga miła pani na przesadzony plus więc raz czujesz się jak na biegunie raz jak w piekle.
W końcu koniec pracy ide obejrzeć mieszkanie jestem już 100 metrów od mieszkania które miałem obejrzeć i dzwoni do mnie dziewczyna która mieszka w nim do dzisiaj, miała mi je pokazać, miała... Właściel zadzwonił do niej że już ktoś inny podpisał umowę nie informując mnie o tym mimo że od tego zdarzenia mieneły już dwa dni.
Kolejny dzień z rzędu przychodze do pracy, przez 4h nic nie sprzedałem..
Ogólnie jest słaby wynik przełożony chodzi od stanowiska do stanowiska i pyta się kto ile sprzedał. Pyta mnie mówie zero, nie wspominając jednej sprzedaży która przepadła przez błąd systemu..
Usłyszałem że mam iść do domu.. Umowa zlecenie mogą zrobić z tobą co chcą.. Jednak zabolało mnie to bo zawsze mialem najlepsze wyniki. Więc cóż, zaznaczyłem czas pracy 4h, wylogowałem się, wyzwałem na korytarzu wszystkich od świń i wyszedłem. Idąc tak przed siebie w strone przystanku, uznałem że tak dłużej nie można... Wróciłem do biura i powiedziałem że nie chce już tu dłużej pracować, nikt nie będzie mnie tak traktować. W końcu nawet najlepszy sprzedawca może mieć zły dzień.. Czasem trzeba dla zasady się postawić nawet dużym kosztem a mam na myśli utrate jedynego źródła dochodu...
CZYTASZ
Polska i kołatanie serca.
Короткий рассказKsiążka przedstawia życie i przemyślenia młodego chłopaka żyjącego w Polsce.