Skok przeznaczenia

18 1 0
                                    


22 lipca 2019 roku.
Gram na swoim laptopie dla graczy w WarThundera akurat skończyłem bitwe powietrzną, całe szczęście w nieszczęściu. Nagle mama zaczeła krzyczeć..

-On będzie skakał, Jezu!!! Zaraz zeskoczy. Byłam po pranie w ogrodzie i zwróciłam na niego uwage przez jego głośne dyszenie. Jest pod wpływem, chyba coś ćpał. Dyszy jakby zaraz miało rozedrzeć mu płuca.

Swoje już widziałem i nie robiło na mnie wrażenia, że ktoś skacze z okna. Z resztą było już słychać wóz straży pożarnej jadący na sygnale, więc nie byłem potrzebny.
Chciałem stoczyć kolejną bitwe, jednak mimo zamkniętych drzwi od mojego pokoju i tego że używam wyciszających słuchawek w domu było zbyt głośno aby grać dalej w komfortowych warunkach.

Chcąc nie chcąc odszedłem od gry i udałem do kuchni. Psy szczekały na dzwięk straży pożarnej i potęgowały hałaś jaki tworzyła wokół siebie matka.

Zobaczyłem stojącego w oknie dorosłego mężczyzne, kiwało nim a wzrok miał skierowany w dół. Boso, ubrabny w niebieską koszulke i krótkie spodenki blondyn. Na oko miał 26-35 lat. Zgadzało się, dyszał.

Po chwili przyglądania się, na osiedlowy plac zabaw przybyła policjantka, również o blond włosach.
Domowy raban nie pozwalał nawet na wychwycenie pojedyńczych słów.

Zobaczyłem stojących przy blokowych grażach dwóch młodych lumpów bardzo uradowanych zaistniałą sytuacją.

W końcu dotarli strażacy, miałem wrażenie że dokońca nie wiedzieli co robić. Moje przekonanie utwierdził widok rozkładania nadmuchiwanego materacu do skoków w miejscu gdzie skoczek narciarski nie miał wgl szansy doskoczyć.

Dwoje wspomnianych wcześniej szmaciarzy przemieściło się pod mój żywopłot. I stało się. Skoczył. Zobaczyłem w jednym momencie skok człowieka z trzeciego piętra i promieniujące radością twarze dwojga skurwieli ķtórzy tylko na to czekali...
Musiał mieć sporo siły w momencie odbijania się od stalowego parapetu. Poleciał znacznie dalej niż przypuszczałem i na jego szczęćie wylądował na krzakach co zapewne go uratowało. Zastanwia mnie czy lądowanie na krzaki to zasługa jego podświadomości.., jeśli tak to może jej podziękować że nie wybrała moherowej grządki kwiatowej, porośniętej wyłącznie chwastami. Krzaki to dobra amortyzacja pod warunkiem że żadna z gałezi nie wbije się nam w brzuch...

Po fakcie radość w nich jeszcze bardziej rozbrzmiewała. W niedługim czasie uznali że już dosyć nacieszyli wzrok i odeszli, w nastroju jak po bramce dla reprezentacji Polski na mundialu.

Jeden że strażaków odpalił piłe spalinową a pozostali pobiegli po nosze.
Po rozcięciu gałęzi dobrali się do kamikaze i wrzucili go na nosze.
Karetka stała jeszcze przez dłuższy czas na ulicy, opatrując rannego.

W końcy się uciszyło i mogłem wrócić do strącania Bf-ów 109. Myślałem że nic mnie nie zaskoczy, a jednak. Ludzka podłość i zachłanność cudzego nieszczęścia nie ma granicy którą mój umysł potrafi wymierzyć.

Polska i kołatanie serca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz