To pełna westchnień
ciemna czasoprzestrzeń.
Wodzę palcem po twym ciele,
chwasty z twojej głowy pielę.
Czuję delikatny chłód
gorzki jak jęczmienny słód,
czuję wszechobecny brud
sięgający głębi wód.
Mimo tego dalej wodzę
i po twoim ciele chodzę.
Moje blade, zimne stopy
mrożą wszystkie twe kłopoty.