Lubię jej oczy,
są takie szczere.
Źrenice które nie kłamią.
Usta lekko rozchylone,
grające na cienkich
strunach wiatru.
Włosy biegające za ręce z tlenem.
Mieszanina zwana powietrzem
tak ciepła za moim uchem,
rozpływa się drażniąc dźwięki.
Potrzebuję twoich słów
i skromnych uśmiechów,
wspólnych śladów
wydeptanych w grząskiej ziemi.
Cichego śmiechu,
niewinnych spojrzeń.
I poczucia że jesteś tu
ze mną.
Nic więcej.