2. Babeczki

165 29 15
                                    

Kocham pobudki o 6 rano. A dlaczego musiałam wstać tak wcześnie? Oczywiście przyjazd tatusia z samego rana. Tamara stwierdziła, że godnie go powita, czytaj będzie mu wchodzić w tyłek. A ja mam jej pomóc w organizacji tego mini przyjęcia. Nie wiem z jakiej ona jest planety, że bawi się w takie rzeczy, ale dla mnie to już choroba psychiczna.

Po porannym prysznicu założyłam na siebie zwykłą koszulkę i najwygodniejsze dresowe spodnie jakie posiadam. Przeczesałam włosy szczotką niedbale i ziewając wyszłam z pokoju. Udałam się od razu do kuchni. Od razu do mojego nosa dotarł zapach pieczącego się ciasta. Zmarszczyłam czoło i popatrzyłam na Tamarę. Stała za wyspą w zielonej opiętej sukience, na której wisiał fartuch mojej mamy. Z uśmiechem na ustach kroiła owoce. Gdy usłyszała moje kroki, ożywiła się i podeszła do szafki, podnosząc z niej dużą miskę.

- Hej Diana. Ty będziesz robić babeczki. Jak ja skończę sałatkę owocową, to pójdę udekorować pokój, bo wszystko musi być idealnie przygotowane. - Podeszła do mnie podając mi naczynie.

- Ale tata tylko wraca do domu...

- Jak tylko? Wraca po długiej przerwie do nas! Należy mu się wspaniałe powitanie po takim okresie ciężkiej pracy.

- No przy twojej pracy to jego rzeczywiście jest ciężka.

- O co ci chodzi Diana?! Jesteś zazdrosna o to, że ludzie mnie lubią? Że uwielbiają śledzić moje życie? Zasłużyłam sobie na to!

- Ciekawe czym. - Wybuchłam śmiechem ale po chwili ostatkami sił powstrzymałam się od kontynuowania śmiechu.

- Od zawsze jestem lepsza od ciebie we wszystkim i musisz się w końcu z tym pogodzić. - Podeszła do mnie i popatrzyła z góry. Była znacznie wyższa niż ja, dlatego widziałam w jej oczach dominację. - Nie mam ci tego za złe, jesteś po prostu sfrustrowana tym jak nudne masz życie i że niczego nie osiągnęłaś. Ja osiągnęłam wszystko co planowałam. - Uśmiechnęła się triumfalnie.

- Wolę być wiecznym przegrywem niż taką pustą idiotką. - Odepchnęłam ją i poszłam do lodówki szukać składników na babeczki.

- Później dokończę sałatkę. Nie chce mi się patrzeć na ciebie kurduplu. - Zdjęła teatralnie fartuch i wyszła ruszając na boki biodrami jakby była na wybiegu a ja zaczęłam się śmiać pod nosem.

Kilka godzin później w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizor który do tej pory oglądałam i zaczęłam spoglądać w stronę korytarza. Chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi i pisk radości Tamary. Wzięłam głęboki oddech a mój poziom zażenowania osiągnął apogeum. W końcu do salonu wszedł tata obejmując jedną ręką mamę, a drugą siostrę. Gdy zobaczył mnie, uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- No w końcu wróciłeś tatuśku. - Powiedziałam po polsku. Mama zmusiła go, aby nauczył się tego języka, a ja nie zamierzałam mu odpuszczać. Jedynie wszyscy wiedzą kto zawsze mówiła do niego perfekcyjnym rosyjskim.

- Nie przyjdziesz się przytulić?

- Nie widziałam cię tylko przez jakiś czas, nie 10 lat. - Zaśmiałam się. Bardzo cieszyłam się z tego, że w końcu wrócił do nas, ale nie byłam najlepsza w okazywaniu uczuć, zresztą nie rozumiałam robienia takiej ceremonii z tego wydarzenia.

- Jak zwykle Dianka twarda jak skała. - Wypuścił z objęć kobiety i usiadł obok mnie, mocno mnie obejmując.

- No już, juuuuż. - Skrzywiona odepchnęłam go od siebie.

- Wiem, że nielubisz jak ktoś cię dotyka, ale ja uwielbiam przytulać swoją piękną córkę. - Powiedział wpatrzony we mnie.

- Mówisz o mnie rozumiem? - Tamara zaśmiała się i przeczesała włosy. Ja zirytowana wstałam momentalnie.

- Czy ty jesteś normalna?! - Krzyknęłam na dziewczynę. - Nawet taką chwilę musisz zepsuć swoim samouwielbieniem? To może ja w ogóle nie będę wam przeszkadzać. - Popatrzyłam na zakłopotaną mamę i wybiegłam z domu wściekła.

- Diana, zaczekaj! - Zawołał za mną tata ale zignorowałam go. - No czekaj. - Złapał mnie za rękę a ja wyrwałam ją.

- No przecież ona się zachowuje jak nawiedzona. A ty to akceptujesz!

- Tamara jest po prostu pewna siebie.

- Jest najbardziej zarozumiałą osobą na świecie! Ty jesteś ślepy że tego nie widzisz? - Usiadłam na trawie przy płocie a on usiadł obok mnie.

- Po prostu ma mój charakter... Ja też kiedyś byłem bardzo pewny siebie.

- No tak pewny siebie, że aż mnie zrobiłeś. - Przewróciłam oczami a on odwrócił się w moją stronę.

- Diana, jesteś piękną i inteligentną młodą kobietą. Nie musisz być idealna, aby dorównywać Tamarze. Obydwie jesteście tak samo wspaniałe. Po prostu jesteście inne. Ty masz podejście do życia po swojej cudownej mamie. Uwierz mi, to coś wspaniałego. - Złapał mnie za dłoń.

- Wspaniałego? Świat woli takie pustaki jak ona.

- Nie mów tak o swojej siostrze.

- Spoko. - Rzuciłam i odwróciłam wzrok w drugą stronę. - Tylko utwierdzacie ją w przekonaniu, że jest jakąś pieprzoną księżniczką. Ma wszystko i jeszcze więcej. To nie czas aby ją ogarnąć?

- Diana...

- Wiesz co, bardzo się cieszę, że wyjeżdżam na wakacje ze znajomymi. Chyba wyjazd trochę się przeciągnie, bo nie mam ochoty przebywać z wami.

- Zapomnijmy już o tym. Przygotowałyście piękną niespodziankę, ale nacieszę się nią później. Chciałbym teraz spędzić trochę czasu z tobą. Pójdziemy na spacer? - Odezwał się z nadzieją w głosie.

- No... No dobrze. Ale przynieś mi z pokoju kurtkę i torebkę, bo nie jest zbyt ciepło. - Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na niego.

- Już biegnę! - Podniósł się z ziemi i rzeczywiście zaczął biec. Bardzo szybko wrócił trzymając moje rzeczy, ale też dwie babeczki. Założyłam kurtkę, przewiesiłam torebkę przez ramię i wzięłam od niego wypiek.

- Dziękuję. A wiesz, że ja je robiłam? - Uśmiechnęłam się i ruszyłam z miejsca.

- Nie wątpię. - Tata zaśmiał się zagryzając ciastko. - Jeszcze o tym nie wiesz, ale masz talent kulinarny po mnie. Ja też robię wyśmienite babeczki!

Now or Never // Melovin's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz