1. Obrona

171 28 11
                                    

- Diana, śniadanie! - Usłyszałam krzyk z pomieszczenia na dole. Wzięłam telefon leżący na biurku i powoli udałam się do kuchni. Usiadłam przy wyspie i pomachałam mamie.

- Trzymaj dziś za mnie kciuki.

- Na pewno dasz radę córeczko. - Kobieta uśmiechnęła się i podała mi talerz moich ulubionych naleśników z lodami i nutellą.

- Nie ma jak trochę pustych kalorii przed obroną. - Zaczęłam się śmiać i wzięłam się za jedzenie.

- Nie wierzę, niedawno się urodziłaś, a teraz kończysz studia. Ja nawet nie wiem kiedy to minęło!

- Najsmutniejsze, że w sumie na razie nie mam na siebie pomysłu. - Zmarszczyłam brwi na myśl, że niedługo będę musiała iść do pracy.

- Zawsze możesz zająć się biznesem ojc...

- Nie, to nie wchodzi w grę. Wolę pracować w McDonaldzie!

- Ale...

- Koniec tematu! - Krzyknęłam i popatrzyłam na nią z politowaniem. - To ja już wolę żebyś mnie stresowała obroną.

- Dobra, już Cię zostawiam kobietko. Muszę jechać do pracy. W lodówce jest do ogrzania obiad dla ciebie i dla Tamary.

- A kiedy Tamara zamierza się stąd wynieść i wrócić do swojego mieszkania? - Uśmiechnęłam się drwiąco.

- Nie mówiła. Skoro chce pomieszkać trochę w domu to proszę. Drzwi są dla niej zawsze szeroko otwarte Diana.

- Na pewno nie te do mojego pokoju.

- Diana, czy wy naprawdę musicie się tak nie lubić?

- Niech się zastanowię... Tak, musimy. Dopóki nie wyjmie kija z dupy to nie zamierzam się cieszyć na jej widok.

- Uspokój się! Nie wierzę, że muszę znosić wasze fochy. - Mama przewróciła oczami i wyszła z kuchni a ja dokończyłam śniadanie i wróciłam do pokoju.

Nie należę do grzecznych dziewczynek. Ludzie którzy mnie poznają tak właśnie myślą, bo wyglądam dość niegroźnie. Pozory mylą, nie? Najboleśniej przekonał się o tym w późnej podstawówce pewien klasowy łobuz, który dokuczał Emilowi. Skończył na sorze ze złamanym otwarciem nogi. Co prawda nie ja mu ją złamałam, ale mocno się do tego przyczyniłam. Do dziś wspominam to jako akcję życia, choć miałam wtedy duże kłopoty w szkole. Czego się nie robi dla przyjaciół.

Założyłam na siebie czarną kurtkę dotychczas leżącą na oparciu krzesełka i wzięłam torebkę z łóżka. Wyjście z domu poprzedziłam głębokim oddechem. Samochodem podjechałam pod uczelnię i zatrzymałam się na parkingu. Od razu zauważyłam zniecierpliwioną Lyubov czekającą pod budynkiem. W pośpiechu opuściłam pojazd i pobiegłam do dziewczyny. Uśmiechnęła się na mój widok i przytuliła mnie mocno.

- Całe szczęście, że nie postanowiłaś się spóźnić!

- No przecież ja się nie spóźniam. - Popatrzyła na mnie wymownie - No dobrze, mooooże czasami. Ale nie na własną obronę. A gdzie jest Emil?

- On jest tak samo spóźnialskim człowiekiem jak ty. Pewnie przyjdzie jak ty wejdziesz do sali. Nie traćmy czasu i chodźmy do budynku. - Dziewczyna wzięła mnie za rękę i pociągnęła do środka. - Pamiętaj, nie stresuj się, to tylko formalność. Jesteś świetnie przygotowana, napisałaś dobrą pracę. Będzie piątka jak nic.

- Byle zdać. - Uśmiechnęłam się.

- Dlaczego ty nie masz ambicji Diana?

- Bo ambicja kojarzy mi się z Tamarą. - Zaczęłam się śmiać.

- Dobra, teraz się skup. - Złapała mnie za ręce i zaczęła mnie szturchać.

- Jestem gotowa Lyubov.

Godzinę później opuściłam salę z wielkim uśmiechem na ustach. To był oficjalny koniec mojej edukacji. Po chwili od razu obok mnie znalazł się Emil który podniósł mnie i zaczął przytulać. Również Lyubov do niego dołączyła i wszyscy zrobiliśmy grupowego przytulasa.

- I jak? - Zapytała dziewczyna.

- 4+!

- Musimy to uczcić. Proponuję najlepszą kawiarnię na świecie!

- A przynajmniej w Warszawie. Dobra, idziemy. - Objęłam ich w pasie i ruszyliśmy do wyjścia. - A Emilku, dlaczego przyszedłeś tak późno? - Wyjęłam klucze do mojego samochodu z kieszeni i podałam chłopakowi, aby prowadził.

- No wiesz, komunikacja miejska i te sprawy.

- A nie zaspałeś przypadkiem? - Spojrzałam na niego podejrzliwie.

- Nieee, no co ty, zwariowałaś?

- Wiesz, że nie umiesz kłamać? - Zaśmiała się Ukrainka.

- No trochę wiem...

Dojechaliśmy na miejsce i szybko zajęliśmy stolik. Chłopak poszedł złożyć zamówienie a my zaczęłyśmy rozmawiać. Jakiś czas później wszystkie nasze zamówienia dotarły do nas a my mogliśmy się delektować naszymi przepysznymi kawami.

- Jak dobrze, że niedługo wyjeżdżamy na wakacje. Jestem już taka zmęczona tym rokiem. W ogóle lada dzień jadę na Ukrainę i tak mi się nie chce. Tęsknię za tatą ale mi się nie chce.

- Córeczka tatusia. - Emil szturchnął Lyubov a ona mu oddała.

- Jak już będziesz na miejscu, to powiedz pewnemu Kostyantynowi Bocharovowi, że jego córka na niego czeka i niech już skończy imprezować tam, bo chce się pochwalić oceną jeszcze przed wyjazdem.

- Pewnie będą przesiadywać razem więc powiem. - Uśmiechnęła się. - Ale oni są ostatnio zajęci. Mama też jest trochę podirytowana, że tata nie ma czasu na nic, bo ciągle spędza czas z twoim ojcem.

- Jak dobrze że ja mam mniej problemu ze swoim ojcem. Wy na Kostię i Artema narzekacie cały czas. - Emil zaczął się śmiać a my posłałyśmy mu mordercze spojrzenie. - No co, wy możecie a ja nie mogę?

- Dokładnie tak, ty nie możesz. - Kopnęłam go pod stołem a on tylko zapiszczał. - Tamara siedzi od tygodnia w domu, powoli tracę cierpliwość szczerze mówiąc. Wczoraj bezceremonialnie weszła do mojego pokoju i zaczęła śmiać się z moich ubrań w szafie, że jak ja mogę chodzić w takich tanich szmatach.

- Serio? - Lyubov przewróciła oczami.

- Ja rozumiem, że ona uwielbia wydawać majątek na markowe ubrania a drugie tyle dostaje za darmo, ale bez przesady. Co ją obchodzi w czym ja chodzę.

- Jej się już totalnie w tyłku poprzewracało. Szkoda, że porzuciła ten pomysł wyjechania na studia do Paryża.

- Ponoć ma tam niedługo jechać lansować się ze znajomymi. Oby została tam jak najdłużej i nie zawracała mi dupy przez resztę wakacji.

- Nie mogę się doczekać, aż pojedziemy do Positano. Ostatnio cały czas siedzę na instagramie przeglądając zdjęcia z tego miejsca i się zakochałam. - Ukrainka nagle zmieniła temat, zapewne zmęczona moim gadaniem.

- Moi rodzice wyjechali tam w podróż poślubną. Zawsze chciałam odwiedzić to miejsce i poczuć tę atmosferę. Może w końcu natchnie mnie do poszukania sobie faceta!

- Już to widzę, Diana i facet. Przecież ten biedak potrzebowałby po zakończeniu związku kilkumiesięcznej terap...

- Zamknij. Się. Emil.

Now or Never // Melovin's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz