5. Wyjazd

149 26 23
                                    

- Diana, możesz wziąć swoich znajomych i siebie, a następnie przestać chodzić obok mojego pokoju? - Krzyknęła Tamara podchodząc do drzwi i rzucając we mnie poduszką.

- Siostrzyczko, możesz się stąd wynieść do swojego mieszkania? - Przewróciłam oczami i podniosłam poduszkę. - Przecież już tu nie mieszkasz, więc dlaczego zawracasz nam wszystkim tyłek?

- Chcę spędzić więcej czasu z tatą. Tak cię to dziwi? To, że ty masz go gdzieś, to nie oznacza, że ja jestem taka sama. - Uśmiechnęła się. 

- Ja nie mam gdzieś naszego taty. Ja po prostu nie udaję idealnej córeczki jak ty.

- A przydałoby ci się. Może w końcu byłabyś coś warta dla niego. 

- Zamknij ryj! - Podbiegłam do niej i z całej siły uderzyłam w policzek. - Myślisz, że całe życie będę znosić twoje upokorzenia?! Mam cię dosyć! - Popchnęłam ją a ona po odzyskaniu równowagi przywarła mnie do ściany.

- Jeszcze raz mnie dotkniesz, to pożałujesz kurduplu.

- I co mi zrobisz? Mam nadzieję, że kiedyś skończysz z niczym, znienawidzona przez każdego za to jaki brak szacunku okazujesz każdemu.

- Spokojnie, mi to nie grozi. Za to tobie tak. Masz tylko tych twoich śmiesznych przyjaciół, którzy nie są zupełnie nic warci. 

Uśmiechnęła się a we mnie coś pękło. Popchnęłam ją z całej siły tak że upadła na podłogę, a chwilę potem rzuciłam się na nią. Po kilku chwilach rozdzielił nas Emil zaalarmowany krzykami które dochodziły z korytarza. Chwilę później przybiegła też Lyubov, która pomogła wstać Tamarze. Chłopak ciągle trzymał mnie mocno w objęciu do momentu, aż się uspokoiłam.

- Ta dziewczyna to totalna wariatka! Jak będę miała choć jednego siniaka, to zrobię wszystko aby rodzice wywalili cię z domu. Jesteś darmozjadem który nie robi nic, tylko korzysta z pieniędzy zarobionych przez nich. Powinnaś mieć szacunek do tego miejsca, do ich ciężkiej pracy i do mnie, bo jestem ich prawdziwą dumą. Ty potrafisz tylko robić awantury i mieć ból tyłka o to, że jestem od ciebie zwyczajnie lepsza. - Tamara podeszła do mnie a Emil od razu odsunął się ciągnąc mnie za sobą. - Może po prostu weź się do roboty i zrób coś ze swoim życiem, zamiast siać nienawiść. Ja nie jestem winna twoim niepowodzeniom życiowym. Sama jesteś winna Diana. - Odwróciła się i weszła do swojego pokoju, a po kilku sekundach opuściła go z torebką w ręku i ruszyła na dół. Ja zaczęłam głęboko oddychać próbując się uspokoić, ale w pewnym momencie całkowicie straciłam siły. Osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać.

- Diana, nie płacz. - Przyjaciel usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił.

- Ale ona ma rację. Nie robię nic, aby być z siebie dumna. Aby rodzice byli ze mnie dumni. Tylko patrzę z zazdrością na to co ona robi...

- Przecież właśnie skończyłaś studia. Wiesz ile osób podczas studiów też nie pracuje? Nie słuchaj jej kochanie. - Lyubov usiadła przed nami i złapała mnie za dłoń.

- Nie możesz dać się tak prowokować i nie możesz się tak zachowywać. Wiesz, że to ją tylko nakręca. Poza tym sama sobie szkodzisz. Gdzie twoja klasa Diana? Naprawdę chcesz pięściami załatwiać problemy? 

- Przepraszam. - Wyszeptałam i sama wtuliłam się w Emila.

- Myślę, że powinnaś się wyprowadzić z domu jak wrócimy z podróży. Musisz ograniczyć z nią kontakty, bo ona wykończy cię psychicznie. Ona nie przejmuje się waszymi kłótniami, a w tobie siedzą bardzo głęboko w psychice. Wszyscy wiemy, że tylko udajesz taką silną. W domu nie ma szans, aby się to udało, bo to córeczka tatusia i dopóki pan Kostia będzie tu, to nic z tego nie wyjdzie.

- Trochę się boję, muszę najpierw znaleźć jakąś pracę aby się móc utrzymać w ogóle.

- Znajdziesz. A teraz wstawaj, musimy dopakować resztę twoich rzeczy bo jeszcze czeka nas obiadek u mamci Emila! - Krzyknęła Lyubov i wstała ciągnąc mnie za sobą.

- No, trzeba pogadać z teściową! - Zaśmiałam się ale po chwili zdałam sobie sprawę co powiedziałam, gdy zobaczyłam jak czerwona stała się twarz dziewczyny.

- Teściową? - Skrzywił się Emil.

- No a co, nie będzie moją teściową? Jak do końca życia nikt nie będzie cię chciał to wiesz, w końcu z desperacji zwrócisz się do mnie.  Uśmiechnęłam się do niego a za plecami pokazałam przyjaciółce kciuka w górę. 

- No oczywiście, że się zwrócę. - Przybliżył się do mnie i przejechał palcem po moich ustach, a ja szybko się od niego odsunęłam zniesmaczona i wypchnęłam Lyubov przed siebie.

- Ją całuj, bardziej będzie jej się podobało. 

- Chcesz, masz. - Zaśmiał się i pocałował dziewczynę w czoło. - Idziemy zabrać się za te twoje torby?

- Pewnie. - Przyjaciel ruszył do mojego pokoju a ja szturchnęłam uśmiechniętą od ucha do ucha Ukrainkę. - Podobało się?

- Ciiiicho. - Zaśmiała się i poszła za Emilem. 

Godzinę później pojechaliśmy w trójkę do mieszkania Emila. W progu od razu przywitała nas pani Edyta, która wyściskała każdego po kolei. Wpuściła nas do środka i zaprosiła do kuchni, bo jak powiedziała, jedzenie już stygnie. Podała nam przepyszne placki po węgiersku, które są ulubionym daniem moim i Emila. Dosiadła się do nas i zaczęliśmy rozmawiać. 

- Będę za wami tęskniła dzieciaki. 

- Ja też! Panią to chętnie zabrałabym z nami. - Uśmiechnęłam się szeroko.

- No chyba nie. - Przyjaciel popatrzył się na mnie zirytowany.

- Spokojnie, nie odważyłabym się wam psuć wyjazdu. Ale ty Emilku nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany. Twoja mama jest stara ale jeszcze pełna energii!

- Oczywiiiiście. - Przewrócił oczami a my zaczęłyśmy się śmiać.

- Poza tym mam lepsze plany. Rodzice Dianki robią imprezę!

- Co. - Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej. - Tatusiek nie mówił, że będzie szalał pod nieobecność dziecka.

- Wiesz, dorośli muszą się rozerwać. 

- Już to widzę. Pewnie zaraz będzie dawał prywatny koncert, chociaż wszyscy już mają dosyć jego śpiewania. 

- Oj nie przesadzaj Diana, Kostia jeszcze jest całkiem całkiem i miło się go słucha. Wiesz ile inni musieliby zapłacić za taki prywatny koncert?

- Majątek. - Powiedziała Lyubov. - Kiedyś byłam świadkiem organizacji przez mojego tatę koncertu Melovina na ślubie ukraińskiego posła. Po prostu byłam w szoku, jakie to są kwoty.

- Widzisz, twój tatuś jest bogaty Diana. Nic się nie stało, że cię trochę poutrzymywał. - Emil puścił do mnie oko.

- Oczywiście. Zresztą rodzice zarabiają na swoje dzieci. To najważniejsza rzecz jaką mają w życiu. Jeśli masz jakieś kompleksy dotyczące tego, to się ich pozbądź. Szczególnie w dzień wyjazdu, za kilka godzin będziecie w samolocie, cieszcie się!

Now or Never // Melovin's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz