Filip stał tak jeszcze chwilę zanim był w stanie cokolwiek zrobić w kierunku tego, aby Michalina poczuła się lepiej. Nie wiedział co ma zrobić. Cholernie ją kochał i nie potrafił odpuścić. Teraz, kiedy wiedział już, że Misia nie kocha łotra mógł ją mieć. Jednak wiedział, że po pierwsze to za szybko, po drugie to zrani ją jeszcze bardziej. Bo oboje wiedzieli o sobie rzeczy, których nie wiedział nikt inny. Oboje skrywali przed światem najdziwniejsze, najbardziej tajemnicze sekrety, ale nie przed sobą nawzajem. Tylko dlatego, że obiecali być ze sobą szczerzy. Obiecali sobie "na paluszek", że żaden sekret nie wyjdzie poza ich grono. Grono Filipa i Kondrackiej. Dziewczyna była skryta i to bardzo jednak w dniu gdy Szcześniak wyznał jej miłość po raz pierwszy doznała czegoś dziwnego. Było to coś w rodzaju autodestrukcji. Czuła, że jeśli nie powie o swoich sekretach Fifiemu zniszczy całą siebie wybuchając, a co za tym idzie-zniszczy również wszystko dookoła siebie.
Michalina patrzyła na Filipa bojąc się odezwać. Myślała jak zareaguje i co sobie pomyśli. Bała się, że po raz kolejny zniszczy ich relacje. W głowie miała scenę jak Filip krzyczy na nią i wyzywa od szmat. Nie miała racji, jednak coś podpowiadało jej instyktowi, że mimo to tak właśnie Fifi myśli. I to tylko dlatego, że dziewczyna wiedziała o tym, że jeszcze nie zrozumiała tego świata i na czym tak naprawdę polega miłość czy nawet zauroczenie. Zdała sobie sprawę, że Piotr był tylko pocieszeniem po stracie Filipa. Musiała coś zrobić. Nawet wiedziała co. Jednak bała się, że będzie to złym pomysłem i tylko w jej głowie to dobrze wygląda. Co prawda miała jeszcze jeden pomysł w zanadrzu, jednak tutaj już mógł wystąpić problem z prawem.
Właścicielka ciemnoróżowej sukienki wzięła głęboki wdech i wycierając łzy powiedziała cicho Filipowi, że musi zadzwonić w ważnej sprawie. Szcześniak tylko skinął głową. Kondracka wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon i wybrała numer. Nie wiedziała czy robi dobrze, czy też źle. Była cholerna 6 rano w końcu! Bała się, że Piotr będzie wściekły ponieważ go obudzi i ponieważ usłyszy coś czego nie spodziewał się usłyszeć. Misia wcisnęła słuchawkę i mimo, że 6 rano nie była godziną o, której wstawał Piotr, po 4 sygnałach można było usłyszeć krótkie i szybkie "Tu Piotr Nowacki. Słucham?". Michalina przez chwilę była cicho i nie wiedziała co powiedzieć. Wzięła kolejny wdech.-Tu Michalina... Hej, Piotrek. Słuchaj... Krótko i na temat. Nie dzwoń do mnie więcej, nie przychodź, nie szukaj.-powiedziała szybko, na jednym wdechu. Zaraz potem się rozłączyła wymachując drugą dłonią przed oczami, żeby nie zacząć płakać ze strachu co łotr mógłby zrobić.
Filip patrzył przez ten cały czas na Michalinę ze stoickim spokojem. Obserwował to jak dziewczyna wybiera numer, wykonuje połączenie, mówi cholernie szybko, a na koniec się rozłącza.-Chodź, Szcześniak. Idziemy do Kuby. Zostawił mi mieszkanie do pilnowania bo wyjechał z moim bratem na Zanzibar czy jakoś tak...-powiedziała posiadaczka wręcz białych włosów, chowając telefon do kieszeni swojej starej, czarnej skórzanej kurtki. Uwielbiała ją pomimo tego, że była stara. Miała ją jeszcze przed wyjazdem do Londynu.
-Wooo... Krzysiek dzieli z kimś mieszkanie? I ten ktoś nie jest jeszcze martwy?-zapytał Fifi zerkając na Misie. Dziewczyna skierowała się po raz kolejny w stronę metra. Jednak nie szli znowu na pociąg. Brat Michaliny mieszkał przy stacji na jednym z osiedli w tej dzielnicy.
-Tak. Dzieli mieszkanie z Kubą. Właściwie to mieszkanie Kuby, a Krzysiek to taki nie za fajny dodatek w nim. Poznali się jak sie okazuje daaawno... Jednak ich drogi jakoś 3 miesiące temu zeszły się ponownie. Wcześniej Kuba miał problemy.-wytłumaczyła dziewczyna kierując się za stację. Od niej dzieliło ich jeszcze jakieś 10 minut do mieszkania Grabowskiego. Tak właśnie miał na nazwisko przyjaciel brata Michaliny.
Filip tylko skinął głową i dalej szedł ramię w ramię z białowłosą. Szli w ciszy. Cisza towarzyszyła im, aż do momentu gdy weszli do mieszkania Krzyśka i Kuby.-O kurde...-wymsknęło się Fifiemu. Nie ma się co dziwić. Mieszkanie miało dziwny styl urządzenia. Było trochę... Chaotyczne.
-Wiem.-zaśmiała się Michalina i ściągnęła buty oraz kurtkę, brunet zrobił to samo. Zaczęli krążyć po mieszkaniu.
Ściany w większości były czerwone. I to nie takie ładne czerwone, tylko piszczący, oczojebny, piżdzący czerwony. Tak było w salonie i w korytarzu. W korytarzu nie było nic zaskakującego. Maleńka komoda na różne pierdoły typu klucze czy dokumenty potrzebne przy wyjściu czy też buty. Nad nią było lustro. Prostokątne powieszone w formie jakby było równoległobokiem. Chociaż mogło ono tak wisieć i najprawdopodobniej wisiało ponieważ chłopaki ostatnio grali w piłkę. Tak w domu. Ale to nie ważne. Zaraz obok komody, od strony wejścia do kuchni stał stary wieszak. Był wysoki, duży, wykonany z solidnego drewna. Kuba z Kondrackim przywieźli go z Indii.
Salon był czerwony tak jak korytarz. Miał dużo chaotycznych rzeczy. Stół i kanapa w tym pomieszczeniu były chyba jedynymi normalnymi rzeczami. Nie wliczając już konsoli i telewizora. Telewizor wisiał na ścianie po lewej stronie. Pod nim była szafka na konsole i gierki. Większość z nich stanowiły wszystkie części Fify. Po prawej stronie była kanapa, a nad głowami osób siedzących na niej była ogromna mapa świata. Grabowski miał niezłego świra na punkcie podróży i kochał zwiedzać świat. Właśnie dlatego w mieszkaniu nie mogło zabraknąć mapy świata. Podobno ma jeszcze jedną w pokoju z pinezkami wbitymi w miejsca w, których już był. Jednak Michalina tego nie wiedziała bo nigdy nie była w pokoju Kuby. Obok kanapy była komoda wyglądająca jakby była wykonana z liści. Chłopaki trzymali w nich płyty i tego typu rzeczy. Nad nią mieściła się półka z książkami, które należały do Grabowskiego i potrzebne mu były za czasów studiów. Wśród kanapy, komody, konsoli były rzeczy takie jak stolik na kawę wyglądający jak istne złoto. Kondracki wraz z kumplem przywieźli go z miejsca, którego nazwy nie potrafi wymówić nawet Misia.
Kondracka i Filip ruszyli dalej. Kuchnia była normalna przez co oboje doznali szoku po tym jak wcześniej widzieli salon. Łazienka... Była w połowie czarna, w połowie biała. Do pokoju chłopaków nie chcieli wchodzić mimo tego, że Michalina miała klucz do pokoju Krzyśka, aby podlewać jego nieszczęsne kaktusy i inne sukulenty.-Kim jest ten cały Kuba?-zapytał Filip otwierając okno w salonie z zamiarem zapalenia papierosa.
-Najlepszy przyjaciel Krzysia. Mój zresztą również. Ogólnie to jest raperem. Znaczy... Początkującym, ale teraz pracuje nad dużym projektem i to na pewno da mu większe możliwości niż teraz.-powiedziała w skrócie siostra Komdrackiego stawiając na stoliku sok pomarańczowy i dwie szklanki. Usiadła obok Szcześniaka i oboje wzięli po papierosie do ust.-Ten wyjazd na Zanzibar to też projekt. Wyjechali tydzień temu. Za dwa mają wrócić dopiero. Szkoda...-dodała posiadaczka ciemnoróżowej sukienki. I właśnie wtedy usłyszeli jak ktoś próbuje wejść do domu otwierając drzwi kluczem.
Michalina była w szoku gdy zobaczyła w drzwiach swojego brata i Kubę. Szczególnie, że jej brat miał teraz czerwone końcówki włosów, a Kuba o ile dobrze widzi tatuaż na skroni. Jednak to nie było tak szokujące jak fakt, że mieli wrócić za dwa tygodnie.
CZYTASZ
wieczorna Warszawa|
FanficFilip wybacza Michalinie, dziewczynie, która złamała mu serce. Słowa kluczowe: papierosy, złamane serce, kawa, Warszawa, tanie wino, kalafiory trójkąt warszawski. Ja, ty i Piotr... Ten warszawski tercet. Opiszę trójkąt warszawski, ja i ty. T...