Michalinie zrobiło się dziwnie widząc Fifiego. Zachwiała się i wpadła na jego plecy. Chłopak odwrócił się, jednak dziewczyna szybko się podniosła. Na twarzy Filipa można było zobaczyć zdziwienie, ale i smutek. Nadal bolało go to jak został potraktowany przez Michalinę.
-Cześć, Misia.-mimo wszystko odezwał się.
-H-hej, Fifi.-mruknęła cicho dziewczyna i wyminęła chłopaka wchodząc do pubu. Szcześniak zdziwił się jeszcze bardziej, ale jak gdyby nigdy nic również wszedł do środka. Podszedł do baru i zamówił wódkę z gazowaną wodą. W tym czasie Michalina ciągnęła Tosię za rękę ku wyjściu.
-Musimy już iść, Tosia.-właśnie w taki sposób się tłumaczyła.-Jesteś już nieźle pijana.-w taki sposób tłumaczyła dlaczego muszą iść.
-Nie prawda! J-ja ogóle nie jestem..pijana.-mówiła już lekko podchmielona przyjaciółka dziewczyny.-Moim zdaniem powinnaś porozmawiać z Filipem.-powiedziała już całkiem trzeźwo, nawet jak na nią.
-Co? Skąd wiesz, że chodzi o niego?-spytała Misia.
-Siedzi przy barze.-powiedziała Tosia i wyrwała się dziewczynie. Samodzielnie wyszła z Planu B mówiąc na ucho Michalnie dwa słowa do ucha:
-Nie spieprz.
Dziewczyna stała w osłupieniu. Kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. Tosia miała rację, ale nie była w stanie jej tego przyznać nawet przed przyjaciółką. Filip i Michalina po całym zajściu nawet nie zamienili ze sobą zdania aż do teraz. Michalina dzwoniła do niego, przepraszała. Jednak Fifi nie był w stanie tego słuchać. Czuł się zraniony. Nie chodził do pracy, nie wychodził z domu, miał gdzieś to czy jest zadbany. Partyka chciał go nawet wyrzucić, jednak był to jego najlepszy przyjaciel. Szcześniak po mimo tego, że bardzo często jest dupkiem potrafi cierpieć. W momencie takim jaki był ten - cierpiał. Było mu cholernie źle. Gdy tamtego piątkowego wieczoru miał iść z Partyką na jeden z lepszych melanży na Żoliborzu zobaczył Michalinę. Jego ukochaną w ramionach warszawskiego łotra. Piotra. Był zdruzgotany. Wrócił do domu zahaczając o monopolowy. Kupił whisky i pił przez pół kolejnej nocy.
Michalina nadal stała jak słup soli przy drzwiach wyjściowych Planu B. Wiedziała, że musi porozmawiać z Filipem, ale nie wiedziała jak. Wzięła głęboki wdech. Pomyślała, że po pierwsze raz się żyje, a po drugie Filip nie musi chcieć jej słuchać, a wtedy nie będzie musiała się do niego odzywać już do końca życia. Podeszła do baru i usiadła obok Szcześniaka.
-Hejka, Fifi!-uśmiechnęła się lekko zerkając na chłopaka. Filip tylko na nią spojrzał i uśmiechnął się delikatnie. Jednak Michalina już wiedziała ile trudu to mu sprawia.-Coś podać?-przerwał barman.-Poproszę szprycer.-mruknęła dziewczyna.
-Możemy pogadać, Filip?-zapytała dziewczyna wahając się.
-Właściwie to mówiąc do mnie hej zaczęłaś konwersację...-mruknął Szcześniak. Michalina dostała swój alkohol i od razu go wypiła. Zrobiło jej się dziwnie. Podała barmanowi dwudziestozłotowy banknot.
-Przepraszam. To nie tak miało być...-westchnęła i odeszła od baru. Skierowała się do wyjścia.
Wychodziła już z pubu gdy coś ją zatrzymało.
-Michalina, zaczekaj!-Filip w mgnieniu oka znalazł się obok dziewczyny.-To ja przepraszam. Wiesz, czasem bywam dupkiem.-mruknął.
Michalina opuściła Plan B wraz ze Szcześniakiem. Oboje szli ulicami Warszawy nie widząc w tym celu. Robili tak często, właściwie codziennie, jednak nie o prawie czwartej nad ranem jak było to teraz. Metro było nieczynne do piątej więc musieli chodzić po stolicy piechotą.
-Przepraszam. Chciałam to wyjaśnić, ale nie odbierałeś...-zaczęła Misia.
-Wiem to. Co chciałaś wyjaśnić?-zapytał Filip.
-N-no... To całe zamieszanie. To nie tak jak myślisz. Posłuchaj, Fifi...
-A jak? Nie wiem jak ty myślisz, że jest, ale ja myślę, że to wyglądało jakbyś mnie zdradzała.-powiedział chłopak.
-No właśnie. To tylko tak wyglądało. Nie zdradziłam cię. Ja po prostu poznałam Piotra i świetnie się razem bawiliśmy. Co prawda gdy nie dawałeś znaku życia stwierdziłam, że to koniec i dałam się ponieść emocjom... Ale to co widziałeś to nie była zdrada.
-Więc mam rozumieć, że teraz jesteś z tym łotrem? Z tym facetem co mieszka na Ursynowie i ma całe stado gąsek?-zakpił Fifi.
-O co ci do cholery chodzi, Szcześniak?!-krzyknęła podirytowana Michalina.
-O to, że on cię rani. Uważasz tą relację za cudowną, tą właściwą, a to mi mówiłaś, że mnie kochasz. Pamiętasz? To ze mną pisałaś zawsze w Planie B wódkę z gazowaną wodą, ze mną biegałaś po metrze, ze mną wjechałaś na dach biurowca na Środmieściu w środku nocy, ze mną kochałaś się w mieszkaniu Partyki. Ze mną robiłaś te wszystkie szalone rzeczy i to one dawały ci radość. To ja cię kocham mimo wszystko, Misia.-powiedział Filip prawie na jednym wdechu bojąc się, że Michalina mu przerwie.
-Filip... Ja... Nie wiem co mam powiedzieć. Przepraszam, nie chciałam cię zranić. Wybaczysz mi?-zapytała dziewczyna czując jak do jej oczu zaraz mogą napłynąć łzy.
-Już to zrobiłem.-powiedział Fifi, a Misia przytuliła się do niego. Filip był zdziwiony, ale objął dziewczynę gładząc jej niemalże białe włosy.
Przechodzili przez tą ulicę już któryś raz tej nocy. Światła powoli świeciły coraz słabiej ponieważ robiło się coraz jaśniej. W końcu gdy na zegarze w pałacu kultury wybiła piąta rano Szcześniak wraz z Michaliną udali się w stronę najbliższej stacji metra zahaczając jeszcze o monopolowy, aby kupić butelkę czerwonego wina. Poszli na peron. Stacja Świętokrzyska. Pociąg przyjechał w ciągu dwóch minut. Wsiedli do niego. I pomimo soboty i godziny 5:09 nad razem wagony były zapełnione. Fifi stanął gdzieś z boku i jedną ręka chwycił się barierki, a drugą objął Michalinę, która można było zobaczyć z daleka, że była zmęczona. W rękach trzymała butelkę z alkoholem, włosy miała rozwiane przez wiatr, ale mimo wszystko wyglądała dobrze. W ciągu dziesięciu minut pociąg był już na przystanku na którym wysiadali. Plac Wilsona. Oboje wyszli ze stacji metra. Musieli przejść kawałek na ulicę gdzie mieszka Michalina z Tośką. Tośkę całe szczęście gdzieś wcięło. Najpewniej jest u Partyki. Dokładniej była to ulica Krasińskiego. Jednak było to zaledwie dziesięć minut spacerkiem. Więc po tym czasie Filip i Misia byli już w jej mieszkaniu. Po dodatkowych dziesięciu minutach pili już wino z butelki na zmianę siedząc na balkonie.
CZYTASZ
wieczorna Warszawa|
FanfictionFilip wybacza Michalinie, dziewczynie, która złamała mu serce. Słowa kluczowe: papierosy, złamane serce, kawa, Warszawa, tanie wino, kalafiory trójkąt warszawski. Ja, ty i Piotr... Ten warszawski tercet. Opiszę trójkąt warszawski, ja i ty. T...