Rozdział 3

7 0 0
                                    

Jonatan POV

Mijam właśnie ulicę Andersa. Mieszkam trzy przecznice dalej. Odkąd rodzice zabrali mi samochód, to muszę iść do domu na pieszo. Świetnie. Uwielbiam to. Tak samo uwielbiam moje zajęcia pozalekcyjne. Chodzę na piłkę nożną już od 12 lat. Rodzice pokładają w moim sporcie naprawdę wielkie nadzieje. W sumie gram całkiem dobrze, ale...piłka nożna już od trzech lat mnie nie kręci. Nie skupiam się na tym, nie staram się. Nie mam serca powiedzieć rodzicom po 12 latach, że już nie chcę grać w football. Załamaliby się. W sumie przez to, że się nie staram w piłce nożnej, rodzice zabrali mi mój ukochany samochód. Stwierdzili, iż jak poprawię swoją kondycję to samochód wróci do mnie. Dlatego też, karzą mi wszędzie chodzić pieszo. Zajefajnie.

Wszedłem już w pierwszą przecznicę, gdy zauważyłem Caroline. Siedziała z kimś na przystanku i prowadziła emocjonującą rozmowę. Eee tam, co mi szkodzi. Przywitam się. Może poznam tego kogoś z kim rozmawia? Jestem otwarty na nowe znajomości. Podszedłem bliżej i zobaczyłem...

-Jessica Parker? Caroline? Co ty robisz z tą wariatką?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Jessica Parker? Caroline? Co ty robisz z tą wariatką?

-Jezus, czy każdy musi mówić do mnie po nazwisku? - odparła Jessica

-Jonatan?Co robisz? Przestań tak krzyczeć. O co ci chodzi?

-Naprawdę? Nie spodziewałem się tego po tobie...jak możesz zadawać się z tak pustą laską?

-Ona wcale nie jest pusta.

-Halo, wciąż tu jestem...- przypomniała Jessica

- Jonatan, sama myślałam, że Jessica jest płytka, ale to nieprawda. Spędź z nią trochę czasu, a sam się przekonasz.

-Nie, dzięki - odparłem i wbiegłem w kolejną przecznicę.


Jessica POV

Słowa Caroline trochę mną wstrząsnęły.

-Naprawdę uważasz, że nie jestem pusta?

-Jess,posłuchaj...Naprawdę tak myślałam i...chcę być z tobą szczera. Nie do końca jeszcze jesteś normalna, ale na pewno nie tak płytka jak chociażby rano.

Uśmiechnęła się serdecznie. Odwzajemniłam uśmiech, ale pewnie mi nie wyszło tak ładnie jak jej.

-Dzięki. Naprawdę.

Przytuliła mnie. Właśnie wtedy uzmysłowiłam sobie, że coś w jej słowach mi nie pasowało.

-Ej, powiedziałaś do mnie - Jess?

-Przyjaciele zdrabniają swoje imiona, kumasz?

-Jasne, Carol.

Uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż ostatnio.

-Dobra spokojnie z tymi uśmiechami, bo jeszcze paparazzi nas zobaczą.

Udawała, że jest obrażona, kiedy nadjechał mój autobus.

My heart isn't for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz