- I co? Po prostu odejdziesz? - zapytał z rozpaczą w głosie. -Mogłam się nie zmieniać. To wy mogliście mnie nie zmieniać! Nie cierpiałabym, nie czułabym się zrozpaczona. Miałam tylko was, a w szczególności ciebie. Ale to już nieważne. Nic nie jest ważne. Odejdź. Nie chcę, żebyś na to patrzył - ostatnie zdanie wypowiedziałam prawie szeptem. -Proszę. Naprawię to. Obiecuję - odarł łamiącym się głosem. Zerwałam z nadgarstka bransoletkę i cisnęłam nią w bruneta. Następnie zrobiłam krok w przód, czując powiew lekkiego wiatru.