SIEROCINIEC WINGS CZYLI MIEJSCE DLA PORZUCONYCH CZRODZIEJI

33 1 0
                                    

Narracja 3 os.
************************************
Londyn słynie z wielu tajemnic...
Weźmy na przykład sierociniec Wings
Niby zwykły z pozoru niegroźnie wyglądający budynek , a jednak tak naprawdę to schronienie dla niechcianych czarodzieji.
Ale dosyć tego opisywania...

23.07.1998
Koło budynku już rzadko odwiedzanego miejsca , przechodził pewien mężczyzna łudząco podobny do węża
trzymał w ręku zawinątko .
Na pierwszy rzut oka był to dziwny człowiek trzymający koc , jednak tak kolorowo nie było ...
Był to sam wielki Voldemort który w swoich rękach trzymał niemowlaka.
Szybkim i sprawnym ruchem położył dziecinę przy drzwiach i upewniając się że nikt nie widzi , zapukał delikatnie w drzwi po czym w mgnieniu oka się deportował.

W tym samym czasie

Pani Madeleine chodziła po całym ośrodku sprawdzając czy wszyscy młodzi czarodzieje śpią i czy nie kręci się tu nikt niepokojący.
Z przyzwyczajenia spojrzawszy przez okno zauważyła dziwnego , niepokojącego czarodzieja który jednym zwinnym ruchem zniknął pozostawiając po sobie czarny dym
W tej samej sekundzie usłyszała delikatny trzask jakby ktoś pukał próbując nie obudzić reszty pogrążonych we śnie czarodzieji .
Szybkim krokiem zbiegła na dół zważając na całkiem stare i strome schody .
Nie chciała obudzić żadnej istoty tu mieszkającej więc najciszej jak potrafiła uchyliła drzwi rozglądając się niepewnie .
Jej wzrok po kilku sekundach zbyt przesadzonego obserwowania napotkał czarne coś przypominające kokon.
Podeszła bliżej uprzednio nasłuchujac czy żadne dziecko się nie obudziło , złapała w ręce zawinątko i rzekła powoli :
- co tu robisz dziecinko ?
Jak to na małe dziecko przystało odpowiedziała jej cisza i ciche pochrapywanie zawinątka.
Weszła po cichu do domu nie zapominając zamknąć drzwi i zniosła je do jedynej wolnej kołyski która znajdowała się w jej pokoju.
Obserwowała poczynania "zawiniątka" i nawet się nie zorientowała kiedy na starym zegarze wybiła dwunasta.
Zmęczona całym dniem spędzonym na zabawie z podopiecznymi położyła się do łoża przykrywając się letnią kołdrą po samą szyję.
Nie minęły nawet dwie minuty kiedy już spała.
W całym budynku panowała cisza lecz małe dzieciątko nie spało .
Rankiem gdy zapiał kogut i widać było pierwsze oznaki lata Pani Madeleine wstała i zapominając o nowym podopiecznym wpadła w kołyskę.
Przerażona faktem że dziecko mogło się obudzić zerknęła pośpiesznie do kołyski lecz towarzyszył jej tylko wzrok zaciekawionej istotki która z prawie niezauważalną radością witała dzień .
«««««««««««««««« »»»»»»»»»»»»»»»»»»
CDN
Mam nadzieję że przyjmiecie ciepło nowe opowiadanie , tymczasem żegnam się z wami i mam nadzieję że już niedługo do was wrócę !
DO ZOBACZENIA !

HOGWART INNA HISTORIA | H.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz