1.

324 10 1
                                    

LUCIA

JAMES

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

JAMES

Chciałabym powiedzieć że obudziły mnie ciepłe ramiona otulajace moją skórę, albo zapach ciastek które piekła moja niestety nie żyjąca matka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chciałabym powiedzieć że obudziły mnie ciepłe ramiona otulajace moją skórę, albo zapach ciastek które piekła moja niestety nie żyjąca matka.Prawda niestety wygląda inaczej, biegnę właśnie co sił w nogach do mojej cudownej restauracji w której pracuje aby utrzymać jakoś moje nedzne mieszkanie które dzielę z przyjaciółką z roku, a jedyny zapach który teraz czuje to skoszona trawa o poranku.Z gwizdem wbiegłam do budynku o mało co nie potykając się o własne nogi, ale udało się, dotarłam.

-Szykuj się szybko zaraz mamy ważnych gośći pamiętasz?-z wyraźnym podenerwowaniem w głosie Alice próbowała przyspieszyć proces ściągania mojego płaszczu

-Spokojnie, damy radę-szybkim ale stanowczym krokiem udałam się na zaplecze restauracji o wdzięcznej nazwie "Con Gracia".Z dużej białej szafy do której ledwo dosięgałam wyjęłam strój do pracy

Z prędkością dźwięku zamieniłam dżinsy na czarną spódnicę i beżową bluzkę z logiem restauracji wracając z powrotem na salę która wyjątkowo dla specjalnych gości była cała pusta.

-Lucia szybko już idą-Spod wejścia usłyszałam głos Alicie i niczym koń wyścigowy pognałam w jej kierunku, ale chwila co to za ważni gosicie

Jak mogłam zapomnieć-pomyślałam stukając się lekko w czoło, nie chcąc bardziej sterować blondynki postanowiłam pójść na żywioł.

Nagle przed lokalem pojawili się pozostali dwaj kucharze którzy od razu poszli do kuchni aby zacząć coś przygotować.I o to nadszedł ten moment, ku mojemu zdziwieniu przed rejestracją pojawił się autokar z wielkim napisem Colmubia i wtedy mnie olśniło, z autokaru po kolei zaczęli wychodzić sławni piłkarze.Szczególnie jeden z nich przykuł moją uwagę.

-Dzień dobry-przywitałam się z młodym brazylijczykiem który od razu odsłonił przede mną szereg śnieżno białych zębów.Kiedy wpuściliśmy wszystkich do środka na miejsce przybył nasz szef

-Dobry wieczór szefie-grzecznie przywitałyśmy mężczyznę który trzesącymi się dłońmi pokierował nas na zaplecze

-Dobra słuchajcie dziewczyny mamy niezwykle ważnego klienta którego obsłużycie, to będzie wasz test jeśli oblejecie obiecuje dopilnować abyście już nigdy nie dostały pracy w żadnej z barcelońskich restauracji-głośno połykając śline pokiwałam głową kierując się w stronę sali.Razem z blondynką podzieliłyśmy się że ja obsługuje prawą część stołu a ona lewą, na moje szczęście lub nie szczęście po prawej siedział James.

Po raz pierwszy dłonie trzęsły mi się tak mocno że nie mogłam utrzymać w nich notesu.Głośno przełykając ślinę podeszłam do stołu przy którym siedzieli mężczyźni i z lekką chrypą w głosie spytałam.

-Co będzie dla panów-Na zewnątrz skrywałam opanowaną i poważną podczas gdy w środku było zupełnie inaczej.W końcu jeden z nich zaczął mówić i o ile się nie mylę był to Falcao

-Poproszę białe wino a do tego może... -stałam tak obserwując czubki swoich budów gdyż stres jaki mnie w tym momencie ogarnął nie pozwolił na obserwacje mężczyzn

-i narazie może przystawkę-spojrzałam na resztę mężczyzn którzy jednogłośnie pokiwali na zamówienie Falcao co było dla mnie znakiem że zamawiają to samo, pospiesznym krokiem udałam się do kuchni przekazując notes kucharzowi

-Ej Alice-cudem udało mi się zatrzymać dziewczynę idącą do kuchni z tym samym zamiarem co ja

-co tam-spojrzała na mnie poprawiając swoje krótkie bląd włosy

-idę na chwilę na dwór bo muszę użyć inhalatora, jak będą czegoś chcieli to pojedziesz-chwyciłam dziewczynę za ramię oczekując odpowiedzi

-Jasne idź idz- gestem ręki pośpieszyła mnie w kierunku wyjścia.Na zewnątrz było wyjątkowo ciepło,obserwując bogatą dzielnicę Barcelony delikatnie wyjęłam z kieszeni inhalator, z każdym razem kiedy tu byłam starałam się zabrać jak najwięcej obrazów które mogła bym odtworzyć w domu i choć na chwilę poczuć się jak bogata osoba
Obserwowałam domy, sklepy miejac nadzieję ze kiedyś może tego doswiadcze

Moje dzieciństwo do najlepszych nie należało, w wieku 7 lat moi rodzice mieli śmiertelny wypadek samochodowy, i żeby uchronić mnie od domu dziecka opiekę nade mną przejęli dziadkowie. Rok temu wprowadziłam się z wsi tu aby zacząć studiować.Dziadkowie pomagają mi jak mogą ale ich nedzna ręta nie wystarcza na utrzymanie moich studiów i tak o to znalazłam się tu.

Po zażyciu leku wróciłam do restauracji gdzie kucharz od razu wręczył mi 3 tace z zamówieniami.
Powoli podeszłam do stolika piłkarzy rokładając każdemu po kieliszku.

-co taka piękna dziewczyna robi jako kelnerka?-Zaciekawiony moją osobą Falcao odłożył na bok wino przyglądając mi się

Uśmiechnęłam się lekko, poprawiając teatralnie włosy

-pieniądze na drzewach nie rosną-odpowiedziałam grzecznie i pośpiesznym krokiem wróciłam do kuchni

Reszta wieczoru minęła mi w miłej atmosferze, mężczyźni zamówili jeszcze kilka kieliszków szampana i powoli zaczęli się rozchodzic

Kiedy dochodziła już 2:00 w nocy oficjalnie skończyła się moja zmiana. Chwyciłam za moje ciuchy udając się na zaplecze, po przebraniu się

Pożegnałam się z Alice która dziś pracowała na nadgodzinach i reszta załogi po czym wyszłam z restauracji.

Nocą ulice Kolumbii są dość strzaszne i aby choć trochę bardziej poczuć się bezpiecznie postanowiłam zadzwonić do babci

-kurde pieprzony telefon-niestety się rozładował

-może cię podwieźć-momentalnie wzdrygłam się słysząc głos mężczyzny z auta, po bliższym przyjrzeniu się zobaczyłam że za kierownicą siedzi Falcao a na tyle James

-Nie chcę się wpraszać, dziękuję-grzecznie ustąpiłam idąc dalej przed siebie, niestety nie spodziewanie Falcao zajechał mi drogę

-nie daj się prosić-serce dudniło mi jak szalone i to nie przez to ze miałam wrócić do domu sportowym autem z popularnymi piłkarzami, tylko dlatego ze jeden z nich prawie mnie potrącił

Leo ratowało tylko to że był sławny, gdyby nie to dawno nie oszczędziłabym w słowach a może nawet czynasz

Z sztucznym usmiechem wsiadłam na przednie siedzenie nie chętnie zapinając pasy

-może powiesz gdzie cię zawieźć-oschłym głosem z tylu odezwał się James

-Calle de Sant Clara- Rzuciłam krótko obserwując minę kierowcy która wyraźnie zbledniała

Ulica na której mieszkam nie należy do najbogatszych ale co się dziwić, studiuje

-No to jesteśmy na miejscu-uśmiechnęłam się po czym opuściłam auto.Kiedy już kierowałam się w stronę mieszkania zatrzymał mnie głos jednego z mężczyzn najprawdopodobniej James

-Jak się nazywasz??

-Lucia Jiménez-odpowiedziałam krótko i zniknęłam w mroku budynków

Z Piłkarzem Najgorzej/ J.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz