1.Nowy

15 4 1
                                    

[*6 lat później*]

W ten sobotni poranek, w kwaterze pierwszego z dwóch oddziałów do spraw nadzwyczajnych, w skrócie "OSN" wszyscy oczekiwali nadejścia nowego detektywa.

- Wiemy coś o nim? - zapytał wchodzący do biura Atsumi.

- Tylko tyle, że nie rozwiązał żadnej sprawy - obojętnym głosem odpowiedział Inami.

- Co!? - krzyknął Eizo, spadając zdziwiony z krzesełka - I oni pozwalają takim osobą u nas pracować!

- Musi być w nim coś specjalnego, skoro wpuszczają go do nas beż żadnego szkolenia - dodał po chwili Inami.

Niespełna pół minuty po rozmowie drzwi otworzyły się, a z nich wyłonił się młody chłopak. Ubrany w fioletową bluzę z pomarańczowymi napisami, czarne, dresowe spodnie i białe buty . Z twarzy wyglądał zaś na mądrego człowieka. Oczy mówiły że ma depresję, a właściwie to oko, gdyż jego długie czarne włosy opadały mu na prawą źrenicę. Stanął na środku pokoju, po czym usiadł i skrzyżował nogi.

- Więc... to ty jesteś ten nowy? - Zapytała Koga.

Nastolatek prawie niewidocznie skinął głową, po czym cicho i spokojnie dodał.

- Kodaburo Miyazawa, mówcie mi Koda.

- Miło poznać, Ja jestem Inami, ten po lewej to Eizo, obok niego siedzi Norio, Kolega przy komputerze to Atsumi, a ta piękna pani naprzeciwko ciebie to Koga. Ogólnie jesteśmy najbardziej zorganizowaną pięcio, przepraszam, sześcio osobową ekipą.

Atsumi w tym czasie otworzył bazę danych w swoim laptopie, spojrzał na chłopaka i zapytał.

- Jak się piszę twoje imię?

- Nikt nie powiedział że Kodaburo to moje imię, a Miyazawa nazwisko - odpowiedział gapiąc się w podłogę swoim smutnym wzrokiem - Jak wspominałem, możecie mnie tak nazywać.

- Dobrze, w takim razie zmienię pytanie... Jak udało ci się w takim wie...

14 lat - pytanie Atsumiego przerwał nastolatek - chciałeś zapytać, jak mając czternaście lat mogłem dostać się do najlepszego oddziału detektywów na świecie.

- Tak, właśnie o to chciałem zapytać - wyjąkał zdziwiony Atsumi.

Kodabura spojrzał na okno, potem na wszystkich pięciu członków tej organizacji i rzekł.

- Myślę że sami się tego dowiecie, już niedługo.

W biurze nastała kompletna cisza, wszystkie oczy były skierowane na siedzącego Kodabure. Cisze przerwał dzwoniący telefon. Młodzieniec wstał i podniósł słuchawkę.
- OSN, słucham
[...]

- Mamy się zbierać, za dwie minuty wszyscy na dole z najpotrzebniejszymi rzeczami. Eizo... weź dwa notatniki.

- Kto dzwonił i o co chodzi? - wstał zdziwiony Atsumi.

- Atsumi... to ty jesteś dowódcą tego oddziału. Może ty mi powiesz o co chodzi?

- Nie rozumiem...

- Jako kapitan jesteś mało doinformowany...

Koda z Atsumim wymieniali zdania, dopóki nie dojechali na wyznaczone przez rozmówce miejsce. Była to wąska, ciemna uliczka. Cała załoga wysiadła, samochód odjechał. W środku tej uliczki stał mężczyzna, za nim osiem osób z karabinami, których wiązka laserowa padała na Atsumiego i Koge. Mężczyzna podszedł cztery kroki w stronę Atsumiego, który stał na przodzie OSN'u.

- Witam, jestem obecnym prezydentem Japonii. Środki bezpieczeństwa nie pozwalają mi spotkać się z wami w moim biurzę, wiec wszystko musimy załatwić tutaj

- W takim razie o co chodzi?! - Krzyknął stojący z tyłu Norio.

- Zaraz. Nie mamy pewności że człowiek przed nami to prezydent. W tym cieniu nie widać jego twarzy - dodał Inami.

- Nie. To na pewno jest prezydent. Ci z tyłu mają specjalne maski, wykonane specjalnie dla służby ochronnej rodziny prezydenckiej. A sam "prezydent" ma głos, po którym można go zidentyfikować. - wtrącił się siedzący za ochroniarzami Kodaburo, na którego do tej pory nie zwracano uwagi.

- Jak dostałeś się za moją ochronę!? - wykrztusił lekko przerażony zachowaniem Kodabury.

- Nie muszę się tłumaczyć... więc, co to za sprawa?

- Ktoś zabija obywateli Japoni, którzy zostali uniewinnieni w sądach.

- Dlaczego wzywajcie do tego nas?

- Nie można zidentyfikować powodu śmierci ofiar! - Mówił, jakby zaraz miał się rozpłakać - przecież to ludzie

- W takim razie zajmiemy się tym. A teraz przeprosi pan, ale będziemy się zbierać...

To była jego ostatnia wymiana zdań z prezydentem w tym dniu. Eizo wykonał telefon, po czym przyjechał czarny pojazd. Cała szóstka detektywów wsiadła do niego, samochód ruszył z piskiem opon

- To tyle na dzisiaj. Proszę nas odwieźć pod rynek - rozkazał kierowcy, po czym spojrzał na Koge - Z tamtąd rozchodzimy się do domów.

W pojeździe nastała cisza. Po dojechaniu na miejsce wszyscy się pożegnali. Właściwie nie wszyscy. Koda jęknął tylko że nie lubi pożegnań, wszyscy się rozeszli.

__________________&___________________
• Kolejna część: 18.07.2018

Kodaburo: RazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz