prolog

15 4 0
                                    

Był rok 2004, piątkowa noc. James siedział z zasłoniętymi oczami, przywiązany sznurem do stołka.

- Gdzie jestem i czego ode mnie chcecie!? - krzyknął przerażony chłopak.

- Jesteś w miejscu w którym nikt cię nie znajdzie - odpowiedział pogrubionym głosem jeden z porywaczy - Nic ci nie będzie. O ile twoi rodzice mają to czego chcemy.

- To po co ja wam jestem?!

- Jesteś, bo tak nam było po drodzę. A teraz zamknij się gówniaku!

James nie zdołał odpowiedzieć. Jeden z kidnaperów zakleił mu usta srebrną taśmą. Musi ich być przynajmniej trzech, słychać to w krokach. Pomyślał młodzieniec, po czym dostał jakiś zastrzyk usypiający.

- Dostaniemy dwadzieścia fiolek "agoni" i znikamy w Tokio! - usłyszał chłopak zanim usnął.

********************

Diego wraz z Catherine szykowali się do przekazania okupu, kiedy zatrzymał ich szef amerykańskiej policji.

- Jak tylko dowiecie się wszystkiego o człowieku który kieruje tym wszystkim, naciśnijcie przycisk na pasku. Będziemy wiedzieli kiedy wejść. - Wyjąkał policjant - I uważajcie na siebie.

- Tam jest moje dziecko. Nie wiem co mogli mu zrobić, albo co mogą, a ty mówisz żebym uważał na siebie! - odparł oburzony Diego.

- Dobra, idziemy

Catherine uspokiła męża i razem zbliżyli się do hangaru.

- Nie działamy zbyt gwałtownie

- Co jest ważniejsze. Dowiedzieć się kto zabija, czy uratować naszego syna?

- Oczywiście że życie zakładnika, znaczy... naszego dziecka.

- Aktualnie to, to samo, więc musimy się spieszyć! - Cathe dała do zrozumienia że jest gotowa na negocjacje.

Mężczyzna zapukał do drzwi, które otworzył umięśniony napastnik w masce.

- Właźcie! - stanowczo wydał rozkaz wciągając kobietę do środka.

Para weszła do środka. Drzwi zamknęły się z hukiem pod wpływem wiatru.

- Gdzie jest nasze dziecko!? - krzyknął Diego, który był gotowy do walki z gangsterem.

- Spokojnie, młody nawet nie wie gdzie się znajduje - odparł uśmiechając się z pogardą - Przyprowadź go, i ściągnij mu tą taśmę

- Co mu zrobiliście!?

- Związaliśmy i poszedł spać... chyba był zmęczony - roześmiał się

Z małego pokoju na końcu hangaru wyjechał mały stołek na kółkach. A na nim ośmioletni, śpiący chłopiec.

- Miałeś go obudzić, elek ty idioto!

Porywacz podszedł do chłopca i dał mocnego plaskacza, by ten się obudził. Zadziałało, Młodzieniec obudził się z krzykiem. Diego wstał i znieruchomiał. Jeden z kidnaperów wyjął broń i wycelował w jego żonę, po czym powiedział.

- Chyba nie chcesz żeby umarła. Jeśli nie, stój w miejscu tak jak stoisz i dawaj fiolki!

- Dla kogo pracujecie!?

W tym czasie Catherine nacisnęła przycisk na pasku, a do hangaru weszła grupa antyterrorystyczna. Gangsterzy z przerażenia oddali pięć strzałów, po dwa w Diego i Cathe, jeden w policjanta, który w przeciwieństwie do małżeństwa miał kamizelkę kuloodporną. Mundurowi odpowiedzieli ogniem. Szef policji uwolnił James'a, który był rozstrzęsiony.

- Mamo, tato! - krzyczał, bez odpowiedzi.

- dobra, teraz wychodzimy. Słuchaj mnie. Mam dobrego znajomego w Japonii. Pojedziesz do niego, załatwi ci nowe dane osobowe. Od teraz nazywasz się Kodaburo Miyazawa. Lot zorganizujemy ci za tydzień. Zaczniesz nowe życie. Dobrze?

Chłopak zaczął płakać, z braku sił usiadł na ziemi i skrzyżował nogi. Skinął lekko głową, i poprosił o ochronę podczas lotu do Japonii. Tydzień później wyleciał, w nadzieji że boss tych porywaczy go nie znajdzie.

Kodaburo: RazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz