0.3

1.6K 96 57
                                    


Louis przytula Harry'ego do swojej piersi, podczas gdy Ashton opiera głowę na ramieniu dominanta, jednocześnie tuląc małą dziewczynkę do swojej piersi. Michael zazdrości im szczęścia z drugiego końca salonu, zakopując rękę w-drugą już- torbę cukierków i napełniając usta. Połyka wszystko z bólem serca. Luke wyjechał tego ranka, pozostawiając Mike'a na solidne dwa tygodnie. 

Ashton podnosi wzrok na Michaela, chichocząc cicho. - N-naprawdę musisz ograniczyć cukierki- mówi żartobliwie, Clifford czuje ukłucie w sercu, znowu. On wcale nie chce ich jeść. - Dasz trochę?

 Michael kiwa głową, podrzucając torbę kolorowych dóbr na drugą kanapę. Louis beszta delikatnie Irwina, uderzając go w udo. - Bądź miły, skarbie.

Ashton stał się znacznie lepszy w swojej mowie, ku zaskoczeniu wszystkich. Paisley wyrosła na zdrowe, dziewięciomiesięczne bobo, przez które wszyscy omdlewają. Życie ich trójki jest trzydzieści razy lepsze niż Michaela i on uważa, że ​​to niesprawiedliwe: Ashton i Harry mają dominanta, który nigdy nie zostawiłby ich na dłużej, chłopak rzadko widzi ich oddzielnie.

Michael odrzuca swoje myśli, mówiąc reszcie, że czuje się bardzo zmęczony i po poinformowaniu ich o tym, że mogą zostać tak długo, jak chcą, idzie na górę, do sypialni. Zmienia koszulkę na jedną z tych Luke'a i zakłada jakieś kolorowe majteczki. Gdy leży już spokojnie w pościeli, zastanawia się, co robi Luke. Choć jest w podróży służbowej, pewnie teraz ma wolny czas i dobrze się bawi. Las Vegas jest rozrywkową stolicą świata, nie ma mowy, żeby  po prostu pozostał w pokoju hotelowym i pracował przez cały czas. Michael zamyka oczy, próbując pozbyć się myśli o jego mężu, ale wiedział, miał rację. On musiał dobrze się bawić. Bez niego.

*

- Jeszcze jeden!-  Współpracownik Luke'a krzyknął do barmana donośnym głosem. Mężczyzna napełnia kolejną szklankę, przesuwając ją z uśmiechem po blacie w kierunku Luke'a, który pije ją bez wahania. Tylko raz na jakiś czas Hemmings może się napić zamiast pracować. - Musimy znaleźć dla ciebie zabawkę-  mówi mu jego współpracownik, potykając się o swój stołek i stając obok szefa. - Coś do zabawy, gdy jesteś z dala od mężulka 

Luke myśli o tym, marszcząc brwi w zakłopotaniu. - Tak - mówi po chwili zastanowienia. - Tak, okej. Dobry pomysł, James

- Ona - James mówi, wskazując na dziewczynę opierającą się o bar, jej piersi prawie wychodzą z jej topu, a szorty są tak krótkie, że jej tyłek ledwie się mieści. Luke kręci głową z obrzydzeniem, a James wskazuje na inną osobę, niskiego bruneta.  - A co z nim? Wygląda na uległego. 

- Nie - mówi Luke, niecierpliwie stukając palcem, aż dostrzega kogoś, od kogo nie może oderwać wzroku. Podchodzi do niej, uśmiechając się. - Hej, kotku.

-------

Kurwa chuj wdupejebanej pizdzie jezu nienawidze lukea.

Jaką macie emoji po przeczytaniu tego rozdziału?


Jaki wolicie czas?

przyszły, przeszły, czy teraźniejszy?

nie wiem w jakim pisać, żeby lepiej Wam się czytało. Dajcie znać.


ktoś z Was jedzie na Comic Con do Nadarzyna w październiku? z kimś się zobaczę?


a/n

pewnie mnie nienawidzicie, ale wiecie co? nie dbam o to haha, kocham Was. Ktos się wybiera na jakieś show 5SOS?

submission; muke PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz