Słońce już od dawna było wysoko na niebie. Wokół panował nieopisany spokój, nawet ptaki nie śpiewały radośnie jak zwykle. Od czasu do czasu tylko przejeżdżał szybko samochód zakłócając ciszę. Jedno z aut niespodziewanie skręciło na mały parking przy ulicy. Z czarnego pojazdu od strony pasażera wysiadła drobna postać o rudych włosach z ciemnymi odrostami. Farbowane pasma lekko zahaczały o ramiona. Mruknęła coś do kierowcy, po czym sięgnęła z deski rozdzielczej bukiet kwiatów i bez zastanowienia ruszyła na polanę. Mimo że dawno tu nie była nadal doskonale znała drogę pomiędzy grobami. Rozejrzała się. Nikogo nie było tak jak się spodziewała. Rzadko spotykała tutaj kogokolwiek.
Kiedyś nie lubiła cmentarzy. Kojarzyły jej się tylko ze śmiercią i żałobą, a to wiązało się ze smutkiem, cierpieniem. Omijała je szerokim łukiem. Uważała je za mroczne i pełne tajemnic. Ale odkąd zaczęła bywać tutaj regularnie całkiem zmieniła o nich zdanie. Teraz dla niej to miejsce spotkań z kimś wyjątkowym; bardzo ważnym, który odszedł przedwcześnie. Mijała kolejne groby nawet nie spoglądając na nie. Nagle zatrzymała się. Stanęła przodem do granitowej płyty. Była to tylko tablica z imieniem, nazwiskiem i datą. Zaczęły ją już obrastać chwasty. Ukucnęła. Powoli dotknęła wyrytych liter. W połowie jej ręka przystanęła. Przymknęła oczy i zacisnęła zęby. Jej ciało zadrżało. Przygryzła policzek hamując łzy. "Nie płacz. Nie chciałabyś, żeby widział cię smutną, prawda?" pomyślała doprowadzając się do porządku. Przejechała delikatnie palcami po grzbiecie nagrobka. U podstawy złożyła mały bukiecik fiołków. Uśmiechnęła się słabo pod nosem. Lekko uniosła się, by wyjąć z tylnej kieszeni swoich szarych jeansów kawałek papieru złożony w mały kwadrat, a następnie z przedniej długopis. Usiadła wygodnie po turecku i rozłożyła kartkę, po czym położyła ją na kolanie, by po chwili namysłu zacząć pisać.
Witaj.
Dawno mnie tutaj nie było. Przepraszam... Za to, że tak długo się nie odzywałam. Tak wiem. Uprzedzałam, że to był mój ostatni list i tak dalej. Ale i tak czuję się winna, że chociaż Cię nie odwiedzałam. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Często się zastanawiałam nad tym, chciałam tu przyjść, ale nie potrafiłam. Nie byłam w stanie... Rozumiesz prawda? Wiem, że tak. Nikt inny nie rozumiał mnie lepiej od Ciebie.
Pewnie zastanawiasz się co tak nagle wróciłam; co mnie do tego skłoniło. Ostatnim razem wspominałam, że jak nie będę sobie radzić to ponownie zacznę pisać listy. Nie martw się, to nie ten powód. Powróciłam, bo czułam się z tym źle, że zostawiłam Cię tak jak ty mnie. Ty nie miałeś wyboru, za to ja mam. Na początku podjęłam złą decyzję. Dopiero to zrozumiałam. I teraz mam zamiar zmienić swoje postępowanie. Byłeś... Jesteś moim najlepszym przyjacielem. A ja tak po prostu Cię olałam. W głowie się to nie mieści! Dlatego też, przyrzekam Ci, że od tego momentu będę Twoim stałym gościem. W wolnym czasie będę do Ciebie przyjeżdżać, może czasem napiszę list? Ale wiem, że na pewno będziesz mieć zawsze świeżą dostawę Twoich ulubionych kwiatów. Okej? Możemy się tak umówić? Znalazłam już nawet świetną kwiaciarnię. A ta dziewczyna, która tam pracuje, na pewno by Ci się spodobała! No więc myślę, że mamy umowę.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo za tym tęskniłam. Za tymi listami, w których mogłam napisać wszystko. Ale oczywiście bardziej stęskniłam się za Tobą, za naszymi rozmowami. Chyba nigdy nie pogodzę się z tym, że już Cię nie ma. Wierz mi próbowałam. To jest po prostu niemożliwe. Wiesz co? Czasem sobie tak myślę, że jak ja już odejdę, też zostawię wszystkich i wszystko jak ty to pewnie będę już starą babcią. Przynajmniej tak zakładam i mam nadzieję, że tak będzie. To wtedy się spotkamy prawda? Chociaż minie mnóstwo czasu do tej chwili to nie będę przyspieszać. Wiem, że byś tego nie chciał. Zawsze wyobrażałeś sobie, że będę mieć długie, szczęśliwe życie z jakimś miłym i przystojnym facetem i że będę mieć dwójkę przecudnych dzieci. Obiecuję Ci, że jeżeli będę mieć syna to będzie mieć Twoje imię. Nie ma innej opcji. A no i oczywiście wspominałeś też, że sobie trochę pożyję na tym świecie. Trzymam Cię za słowo, nie żebyś był jakimś medium czy coś. Dla siebie niestety nie byłeś taki łaskawy, czego cholernie żałuje. Łatwiej by było jakbyś był ze mną wiesz? Ale wróćmy do tego co chciałam napisać. Jak się już spotkamy - to boję się, że ty będziesz przystojnym, żwawym nastolatkiem, takim jakim Cię zapamiętałam, a ja za to będę starą babcią z reumatyzmem. Mam cichą nadzieję, że w niebie, albo w piekle zważywszy na to, że nie mam pojęcia gdzie trafię, bo ty na pewno jesteś w niebie, co do tego nie mam wątpliwości, to w każdym razie wierzę, że tam ludzi odmładzają. Wolałabym, żebyś powownie mnie zobaczył jako seksowną dwudziestkę.