Łódź z wiosłującym Soniciem i nawigującą Marine powoli zbliżała się do najbliższej wyspy. Przypominała ona idealny okrąg: na obrzeżach oczywiście piach, dalej palmowe lasy, aż w końcu góra, na której szczycie widoczna była metalowa konstrukcja. Było to pięć wielkich metalowych wież które od połowy zginały się ku sobie w okręgu. Przestrzeń między nimi świeciła. Najpewniej był tam szósty obiekt.
Na drodze widać było więcej mniejszych konstrukcji.
- To jedna z siedzib tych blaszaków... Ale Wielka Kapitan Marine nie boi się jakichś blaszaków! - Marine tradycyjnie zaczęła swoje pokazy męstwa.- Jakich blaszaków? Te konstrukcje nie przypominają tych od Eggmana... - Sonic obrócił się na chwilę by spojrzeć na obiekty.
- Ach, ci wcale nie są groźniejsi od tamtych, kamracie. Pełna naprzód! - Szopica wydawała się jeszcze pewniejsza siebie z jeżem u boku.
W końcu ich łódź zaryła o plażę. Niestety, ukazała się wada prowizorycznej reparacji, ponieważ dno łódki znów zrobiło dziurę.
- Świetnie... I co teraz? - zapytał jeż.- Poszukajmy łodzi Rekonstruktorów! Lepszy okręt da nam więcej chwały! - Marine jednak zachowała spokój, idąc już dalej. Sonic szybko do niej dołączył.
Tymczasem w lasach palmowych znany nam już lis skrył się w koronie drzewa obserwując pod sobą dwójkę szarych maszyn. Przypominały one metrowe pająki z szczypcami. Czyli w sumie wyglądały jak skorpiony... Ale akurat miały kształt bardziej pajęczy.
- Muszę ich unikać... Muszę ich unikać... - powtarzał sobie lis. Doskonale pamiętał błysk, po którym jego Tornado wyłączone znalazło się tuż przed wyspą. Nie miał szans wylądować więc wyskoczył, kiedy samolot wleciał w drzewa i tam się rozbił.Właśnie ten samolot znaleźli Sonic i Marine. Wrył się dobre dwadzieścia metrów wgłąb lądu, ścinając część drzew. Śmigło było dwa metry dalej wbite jednym z śmigieł w drzewo. Skrzydła odpadły trochę wcześniej, a w dodatku brakowało jednego koła do lądowania. Nie wspomnimy już o ogólnych uszkodzeniach.
- A co to takiego? - Marine wyraźnie zadziwiła konstrukcja pojazdu. - Na co komu takie boczne elementy? Za bardzo rozszerza pojazd na drogach, a w pływaniu raczej nie pomaga... - stała właśnie nad kokpitem, drapiąc brodę w zainteresowaniu.
- To Tornado, samolot mojego przyjaciela! - Sonic rozpoznał od razu samolot.
- Co to samolot?! - zapytała Marine doskakując do jeża z wyraźnym zainteresowaniem.
- Taki pojazd co przemieszcza się w powietrzu. Nie macie nic takiego?
- Nie... Przemieszczamy się głównie wodą, okazjonalnie można spotkać pojazdy lądowe. - odpowiedziała Marine wracając do obserwacji pojazdu.
Sonic tymczasem rozejrzał się.
- Jeżeli jest tu samolot, a nie ma Tailsa, to może być gdzieś na tej wyspie. - odetchnął z ulgą w zamyśleniu. Wziął Marine za ramię kiedy właśnie obserwowała śmigło. - Poszukajmy kolejnego kamrata do naszej załogi. - Marine od razu chyba ucieszyła się z pomysłu jeża, biegnąc jak wystrzelona z procy w głąb lasu.
- To dziecko ma chyba więcej energii ode mnie... - jeż popędził za nią. Zdążyła zniknąć mu na chwilę z oczu, ponieważ drzewa uniemożliwiały mu osiąganie maksymalnej prędkości, po czym zupełnie ją zgubił.
Znalazł się wokół drzew palmowych, bezsilnie próbując określić jakiś kierunek. Wyspa była wyraźnie większa od poprzedniej, a las wydawał się jeszcze gęstszy od poprzedniego.
- MARINE!!! - wykrzyknął na całe gardło. Nie minęła chwila kiedy usłyszał jej krzyk.
YOU ARE READING
Sonic Sol: Reconstructor Rise
Fanfiction~~Historia nie zostanie dokończona~~ W wyniku nagłego uaktywnienia Kontroli Chaosu podczas jednej z walk, Sonic, Doktor Eggman i kilka innych osób przenoszą się do wymiaru Sol. Sonic aby wrócić z resztą do własnego świata, zmuszony jest pokonać Reko...