1. Wstęp do wydarzeń

110 4 22
                                    

Akcja tego fanfiction zaczyna się zaledwie miesiąc po wydarzeniach z Sonic Unleashed.

Latająca flota powoli wznosiła się nad połaciami oceanu. Sieć mierzących około stu metrowych szarych statków przypominających kształtem rekiny otaczała gigantyczny czerwony okręt, którego długość powinno się już mierzyć w kilometrach. Statki powoli zbliżały się do Empire City, stolicy Zjednoczonej Federacji.

Z największego okrętu rozległ się złowrogi śmiech. Należał on do pewnego grubszego naukowca, który przewodził flocie. Doktor Eggman był mierzącym sto osiemdziesiąt pięć centymetrów mężczyzną z jajowatą sylwetką i nieproporcjonalnie długimi, chudymi kończynami. Chodził w charakterystycznym czerwonym mundurze ozdobionym żółtymi guzikami połączonymi przez białe paski. Do żółtych mankietów dołączały białe rękawiczki, które w tym momencie powoli przechodziły przez bujny zarost naukowca (który jest też jego najsłynniejszym, nieodłącznym elementem).
Powoli przemierzał okręt na nogach ubranych w czarne, obcisłe spodnie wyglądające jakby stanowiły jedność z butami na delikatnym obcasie (same buty mają zapinki które dochodzą mu aż do kolan).

- Ten przeklęty jeż pewnie myśli, że znów na dłuższy czas się poddam. Całe szczęście, zachowałem swoją rezerwową flotę. Działo Chaosu niestety jest już bezużyteczne, ale moje okręty w zupełności wystarczą. GUN mocno oberwało podczas kryzysu Gai i na pewno jeszcze nie wróciło do pełnej sprawności. - przemierzał korytarz, docierając do rdzenia. W samym centrum dosłownie okrągłej sali z chodnikiem wokół obwodu znajdował się silnik okrętu, przypominający wielką kulę z transformatorami na swojej powierzchni. Te błyskały siedmioma różnymi barwami jak czerwony, niebieski czy biały. 
Zasilany był on niesamowicie potężnymi artefaktami zwanymi... Szmaragdami Chaosu.

- Odnalezienie ich nie było takie trudne jak zazwyczaj. Tym razem coś musiało wpłynąć na ich proces ponownego rozrzucenia się po świecie... - Doktor przyglądał się z dumą silnikowi.

- Dokładnie, sir. - odezwał się jeden z wielu robotów Eggmana. Był to konkretniej jego nowy pomagier, Sigmus. Robot ten przypominał kelnera, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jeżeli patrzymy na ubiór, który składał się z czarnego stroju galowego i staromodnych butów. Na lewej ręce przylgniętej przedramieniem do ciała miał nawet chustę. Humanoidalny chudzielec wzrostem dorównywał swemu stwórcy, a jego twarz przypominała w pewnym stopniu ludzką. Była jednak stalowa, bez bardziej rozbudowanych rys, a oczy przypominały małe, niebieskie okręgi. Nie miały żadnych imitacji powiek, co potęgowało uczucie tej typowej robotycznej sztywności. Jego "włosy", które w sumie przypominały bardziej odchodzące od głowy kawałki stali, wyglądały jakby były mocno przystrzyżone.   

- Sigmus, czy nie dochodzi do przegrzania silnika? - zapytał swojego pomocnika doktor.

- Nie. Nadwyżki energii przechodzą w kierunku działek i zasilania, sir. - odparł robot.
- Doskonale! Wkrótce przejmiemy stolicę i zbuduję tam nowy Eggmanland! - doktor zaczął znowu się śmiać z swoim złowrogim tonem.

- Dokładnie, sir. - Sigmus pokiwał głową. Jego "sir" było chyba jakimś charakterystycznym elementem dodawanym do danego momentu mówienia.

Nagle na okręcie zapaliły się czerwone światła, a przeciągły odgłos megafonu z metalicznym brzmieniem nadawał "Intruz atakuje, intruz atakuje". Rozległ się huk eksplozji. Doktor z wyraźną irytacją pędem ruszył na górę, już podejrzewając co się dzieje. Sigmus szedł spokojnym krokiem za nim, powoli zostając w tyle.

-

Niebieski, metrowy humanoid o charakterystycznych grubych kolcach i czerwonych butach z łatwością unicestwił kilka typowo okrętowych działek. Jego błyskawiczne ruchy uniemożliwiały namierzenie go.

Sonic Sol: Reconstructor RiseWhere stories live. Discover now