Egg Fightery nie stanowiły żadnego wyzwania dla Sonica. A co dopiero dla połączonych sił szybkiego jeża, dwuogoniastego lisa i silnej kolczatki.
Kolejne maszyny znalazły się pod rozbitym, skamieniałym koralem. Jednak bohaterzy nawet tego nie zauważyli, przebijając się coraz dalej.W końcu pomiędzy koralami dostrzegli pierwsze odłamki bazy Eggmana. Po stanięciu na "pieńku" jaki został po szerokim koralu zbitym najpewniej podczas awaryjnego lądowania ujrzeli ścianę wielkiego okrętu, z którego zostało tylko tylne trzysta metrów z mostkiem. Pozostałe kilometry pewnie znalazłoby się w innych częściach globu...
Sonic powoli podszedł do "ściany" i puknął jak w drzwi. Miejsce pukania nie było przypadkowe. Jeż trafił w ledwo trzymający się kawałek poszycia, który swoim odpadnięciem otworzył dla bohaterów metrową dziurę.
- To zdecydowana ruina. - Tails rozejrzał się po wnętrzu. Po całym pomieszczeniu walały się elementy kabli, szczątki maszyn, rozbite poszycie i zbite lampy. Te które jeszcze funkcjonowały były niepotrzebne, ponieważ dziury w wyższych częściach pokładu dawały dosyć słońca by rozświetlić teren na jakimś sensownym poziomie.
- Doktorek zdecydowanie nie ma co już szczycić się tym okrętem. - Sonic podniósł głowę Egg Fightera która jeszcze funkcjonowała.
- Ty też nie masz co się szczycić przeniesieniem nas do tego świata. - Knuckles rozbił jeszcze sprawną kamerę obronną która jednak ledwo jeszcze funkcjonowała.
- Cóż, mamy przynajmniej przygodę. - Sonic uśmiechnął się i już popędził naprzód, zostawiając jęk Tailsa za sobą. Nawet nie zauważył kiedy wpadł w zapadnię z kolcami przed którą Tails chciał go ostrzec.
Na szczęście jeż ma olbrzymi refleks. Od razu przechylił ciężar na ścianę i zaczął odbijać się na przemian aż wylądował za pułapką.
- Tutaj idziemy razem, Sonic! - od razu uprzedził go lis. - Swoją chęć poznawania świata zachowaj na inny moment. - dodał, unikając małej wiązki lasera przy podłodze pokazując ją Knucklesowi.
Eggman obserwował ich z oddali Egg Observerem.
- Ten jeż stał się lepszy niż kiedyś. I pomyśleć, że ten niebieski cierń powstrzymał kilka moich planów. - Doktor zajadał Cytrynkę. Obok miał całą ich skrzynkę - Ale dziś... Nastąpi jego kres. - powstał z siedzenia, zmierzając ku schwytanej szopicy za jego krzesłem. Wisiała na łańcuchach do góry nogami, zmrużając oczy w znużeniu.
- Ciekawe ile razy to powtarzałeś... - Marine wyraźnie sceptycznie podchodziła do geniuszu Eggmana.
- Wiele. Ale analiza tego jeża pozwoliła mi ustalić najlepszy sposób na jego pokonanie. - Eggman roześmiał się. Po chwili chrząknął na widok nadal znużonej Marine - Cóż, chyba czas trochę pokierować jeżem. - podszedł do fotela i wysunął z podpory na rękę guzik.
Po jego wciśnięciu podłoga pod fotelem rozłożyła się, a z dziury wyłonił się szarawy Egg Mobile z silnikiem o zielonym ogniu. Pojazd podłączył się do fotela który nieznacznie rozszerzył się i nałożył na miejsce siedzące pojazdu. Jego przód cechował się dodatkowym, bordowym pancerzem który raz nawet ocalił naukowca po przerwaniu jego planu w dżungli, jeszcze w świecie z którego pochodził. Ale o tym będzie Bonus...
- Pilnujcie szopicy, drodzy Egg Guardiani! - w pomieszczeniu pojawili się dwaj lewitujący przeciwnicy o czerwonym tułowiu w kształcie grubego słupa z silnikiem zamiast nóg. Ich głowy przypominały hełmy gladiatorów, a w dłoniach trzymali dwie tarcze naramienne przypominające nieco sprzęt Kapitana Ameryki w tych Avengersach z Thanosem. Wprawdzie opisany kapitan i ten wróg nie istnieją w tym świecie i w ogóle w multiwersum... Ale skracać długość opisów jakoś trzeba.
YOU ARE READING
Sonic Sol: Reconstructor Rise
Fanfiction~~Historia nie zostanie dokończona~~ W wyniku nagłego uaktywnienia Kontroli Chaosu podczas jednej z walk, Sonic, Doktor Eggman i kilka innych osób przenoszą się do wymiaru Sol. Sonic aby wrócić z resztą do własnego świata, zmuszony jest pokonać Reko...