P.O.V. Harry
Obserwuję jak Mat rzuca zaklęcie na demona. Kiedy lekko się od niego odsunął, trochę się rozluźniłem, lecz zaraz po tym szybko się spiąłem. Z niecierpliwością czekam, aż Mat coś powie i jakby czytał mi w myślach...- Załatwione. Teraz możemy... - Mat nie mógł dokończyć, bo demon nagle znikąd dostał, jak to mówią ,,siłę dziesięciu mężczyzn". Wyrwał mu się i rzucił na śmietniki. Kiedy podniosłem wzrok, widziałem jak demon wbija swoje szpony w plecy Matt'a. Matt pada na ziemię i co gorsza w ogólę się nie rusza. Może nie było by to dziwne u kogoś innego, ale Matt'a rzadko coś krzywdzi. Znaczy nie, Matt'a cały czas coś rani. Tylko jego te ataki nie bolą, on się do bólu przyzwyczaił. Jego życie jest bardzo... jak to powiedzieć? Niebiezpieczne, szalone, nieprzewidywalne, zwariowane. Matt miał trudne dzieciństwo. Wracając. Zrywam się na nogi i z szybkością nocnego łowcy zabijam demona. Wbijam mu seraficzne ostrze w serce. Ten wydaje z siebie okropny okrzyk bólu, ale zasłużył na to. Każdy kto zaatakuje Matt'a zasługuje na najgorsze. Chris, Thomas i ja podbiegliśmy do Matt'a.
- Matt! Matt! Matt wstawaj, obudź się! - Chris krzyczał i leko potrząsnął nieprzytomnym ciałem Matt'a.
- Jakim cudem demon Ci się wyrwał? - Thomas zadał mi to pytanie, a ja nie wiedziałem jak odpowiedzieć.
- Nie wiem. Potem się nad tym zastanowimy. Teraz wymyślmy co z Matt'em. - powiedziałem energicznie i stanowczo. - Demon zranił go między łopatkami. Jad szybko się aktywuje w ciele Matt'a.
- Zabierzmy go do waszego pokoju. W którejś księdze pewnie będzie antidotum. - odezwał się Chris, który już się uspokoił.
- Dobry pomysł! - Powiedziałem równocześnie z Thomas'em.
***
Wnieśliśmy Matt'a do naszego pokoju. Było trochę trudno, bo musieliśmy go wnieść przez schody pożarowe, żeby nikt z domu dziecka nic nie zauważył. Ja i Thomas przeglądaliśmy księgi zaklęć Matt'a, a Chris zajął się jego raną. Jeszcze nie znaleźliśmy lekarstwa, a z rany leciało dużo krwi. Spoglądaliśmy czasem z Thomas'em w stronę tamtej dwójki. Nie mogliśmy zapomnieć, że Chris jest wampirem, a Mat teraz krwawi. Więc na wszelki wypadek zerkaliśmy na nich.
- A wiemy wogóle co to był za demon? - Zapytał Chris z troską w głosie. Bardzo martwił się o Matt'a. Nic dziwnego bo był z nim zżyty. Jak każdy z nas na swój sposób.
- Nie do końca. Wiemy, że to posłaniec wielkiego demona, więc... - Nie skończyłem, bo Thomas krzyknął.
- Mam! - Powiedział, a raczej wywrzeszczał - Trzeba zrobić eliksir. Szukajcie skrzydeł ważki, łuski smoka, ogona jaszczurki i pyłu księżycowego! - Wszyscy zaraz się rzuciliśmy do szafek i półek.
Po 10 minutach szukania znaleźliśmy wszystko. Wyciągneliśmy jakieś rzeczy, żeby zrobić eliksir. Wszystkim zarządzał Thomas, to on z naszej trójki najlepiej się na tym znał. Thomas nauczył się robić eliksiry obserwując Matt'a, jak pomagał stadu jego ojca w różnych sytuacjach.
- Eliksir gotowy. Znajdziecie jakąś strzykawkę, trzeba mu to wstrzyknąć przy ranie. - Podszedłem do jednej z szafek i wyjąłem strzykawkę, podałem ją Thomas'owi. On wlał do niej eliksir i podszedł do Matt'a. Wstrzyknął mu eliksir, chwilę nad nim stał, patrząc na niego z miną, która była mieszanką strachu i troski. Po chwili odwrócił się do nas.
- Eliksir potrzebuje czasu, za pół godziny spróbujemy go obudzić. Teraz odpocznijmy. - Chris i ja nic nie powiedzieliśmy, tylko pokiwaliśmy głowami. Na znak, że rozumiemy.
***
Minęło pół godziny. Postanowiliśmy podjąć próbę obudzenia Matt'a. Zdecydowaliśmy, że ja spróbuje go obudzić. Stałem teraz nad Matt'em, wziąłem głęboki odech i spróbowałem.
- Matt. Matt obudź się! - Potrząsnąłem nim lekko - Matt!
Wtedy Matt się poruszył. Po chwili zaczął się przebudzać!
Byłem przeszczęśliwy nie wiedziałem tylko, że to co zaraz opowie nam Mat zepsuje mi zupełnie humor.***
Przepraszam za tak duże opóźnienie mam małe kłopoty, więc mogą być w przyszłości małe opóźnienia z rozdziałami.
I chciałam bardzo podziękować Howeblanc!!! Dziękuję że dałaś mi komentarze nie wiesz jak bardzo mnie to ucieszyło! DZIĘKUJĘ!