Podróż

24 2 1
                                    

Deszcz leniwie obija się o parapet. Kropelki wody ścigają się na szybie. Szare chmury powoli fruną nad naszymi głowami. Fruną, nie płyną, płynąć może rzeka. Wokół słychać odgłosy mijających ludzi oraz echo porannego miasta. I w tym wszystkim stoję ja, oczekując na odpowiedni pojazd. Stoję pośrodku tego wszystkiego i rozglądam się. Błądzę wzrokiem po hali dworcowej. Patrzę na ludzi w pośpiechu przemierzających kolejne metry. Z boku widać kasy, do których ustawiła się kolejka i wcale nie maleje.

- Tak, słucham?

- Poproszę jeden bilet na najbliższy pociąg.

- Dokąd?

- Bilet na najbliższy pociąg, dokądkolwiek - powiedziałam spokojnie. Kasjerka spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Najbliższy jedzie...

- Nie ważne gdzie, niech pani nie mówi.

- Proszę bardzo - powiedziała, siląc się na szczery uśmiech i wydała mi odpowiedni świstek papieru.

- Dziękuję, do widzenia - pożegnałam się radośnie z kasjerką i ruszyłam przez perony na wyznaczone miejsce. Bilet wskazywał peron drugi, tor czwarty. To tu taki jest?

Dotarłam na odpowiedni peron. Na stacji siedziała starsza pani z dwoma bagażami. Ławkę dalej siedział chłopak, na moje oko student, z torbą na ramieniu. Byłam też ja i gołębie. Chodziły wokół starszej pani, ale nie omieszkały mnie ominąć. Dwa podeszły bliżej, ale widząc, że nie mam nic dla nich odeszły. Za nami przejechał pociąg. Wracał z Kołobrzegu. Z wagonów wysypali się pasażerowie już wyczuwający miejski zgiełk. Każdy z walizką lub innym bagażem. Bagażem nowych doświadczeń i starych spraw, do których muszą wrócić. Wysiadały rodziny, zabiegane z gromadką dzieci. Szczęśliwe pary, które zakochane, nie widzą rzeczywistego świata. Wysiadali starsi ludzie, niepoddający się codzienności, zmęczeni, ale wytrwali. Ludzie, którzy mogą opowiedzieć wiele historii, ale często nie mają komu. Wysiadali roześmiani młodzi, przed którymi świat stoi otworem. Roześmiani, weseli, nieprzejmujący się tym co ma być, żyjący chwilą. Na końcu wysiadł zapracowany biznesmen, z telefonem przy uchu i teczką w ręce. Praca... Pochłania i ciągle chce więcej człowieka. Człowieka, który sam zatapia się w spirali zadań, poleceń. Pieniądz. To on się liczy najbardziej. Staje się celem i niewoli każdego zachłannego. Może wszystko i zarazem nic nie znaczy. Mężczyzna szedł pochłonięty rozmową telefoniczną. Minęła go dziewczyna zapatrzona w telefon. O mało biznesmen i dziewczyna wpadliby na siebie, ale jedynie się otarli. Oboje zapatrzeni w swoje sprawy. Za całą chmarą pasażerów wyłoniła się sylwetka motorniczego. Motorniczy zadowolony, ale jakiś zamyślony. Dowiózł wszystkich szczęśliwie do celu. Jego praca wykonana. On pracuje, aby ktoś mógł wypocząć i dojechać gdzie chce. Szedł zamyślony, wracał do domu.

I jestem ja. Siedzę na ławce i obserwuję ludzi. Patrzę i widzę. Nie wiem czy każdy tak ma. Podjeżdża pociąg. Na ten czekałam. Starsza pani podnosi się i chwyta swój bagaż. Młody chłopak zakłada torbę na ramię i ręką szuka czegoś w kieszeni bluzy. Pociąg zatrzymuje się. Drzwi otwierają się i pojazd zaprasza nas do środka. Starsza pani idzie do najbliższego wejścia. Chłopak spogląda na wagony i wsiada do wagonu po swojej prawej. Ja patrzę i idę na koniec. Wsiadam do przedostatniego. W środku nikogo nie ma. Jestem ja. Powoli wagon się zapełnia. Wsiada grupka, wsiada pani elegancko ubrana, wsiadają dwaj starsi panowie, dziewczyna z laptopem, pan z walizką, pani z książką. Reszty nie widzę. Nie wiem czy jakaś jest. Grupka śmieje się, pani elegancka patrzy za okno, starsi panowie dwaj rozmawiają o wnukach, dziewczyna z laptopem patrzy w ekran, pan z walizką opiera się o ścianę i zasypia, pani z książką zagłębia się w lekturze. Pociąg rusza. Koła rytmicznie stukają. Przypominają mi o rytmie w świecie, o którym tak często zapominam.

Ja siedzę i patrzę. Za oknem deszcz już pada mniej. Świat zaczyna jaśnieć. Daje się zobaczyć blask słońca przebijający przez chmury. W lesie panuje spokój, na łąkach wiatr porusza źdźbła trawy i zbóż. Wstaję i przechadzam się po pociągu. Bagaż chwilowo zostawiam, nikt raczej go nie ukradnie. Otwieram drzwi do kolejnego wagonu. Widzę starszą panią z peronu. Siedzi i wyjmuje z portfela zdjęcia, zgaduję, że to jej rodzina. Ogląda je przez dłuższą chwile. Na fotelu za nią starszy pan pisze coś w notatniku. Spisuje swoje wrażenia. W wagonie znajduje się również dziewczyna, która siedzi, ale wgląda na nieobecną. Śledzi wzrokiem kropelki na szybie. Oczy ma szklane, jakby chciała płakać. W ręku dzierży starą książkę. Biała tekturka wskazuje, że jest na początku opowieści. Zakładka wygląda jak fotografia z dzieciństwa. Wspomnienia czasem bolą, czasem stają się ucieczką od tego co jest teraz. Tylko w nich można odszukać swój prawdziwy obraz, tylko one wiedzą dlaczego teraz jesteśmy tym kim jesteśmy. We wspomnieniach zaklęta jest historia każdego. Niektórzy jednak nie chcą do niej powracać. A szkoda. Nie mnie jednak oceniać. Przechodzę do następnego wagonu. Tu siedzi młody chłopak ze stacji. W uszach ma słuchawki. Patrzy w telefon i pisze z kimś. Jakie to typowe dla młodych ludzi. Dalej siedzi kolejny młody chłopak. Tamten trzyma zeszyt z notatkami. Przed sobą ma również książkę, jakiś podręcznik powiedzmy. Pewnie student uczy się do egzaminu. Jest też dziewczyna, która trzyma świeży kwiatek. Wokół niej roznosi się kwiecista woń. Wygląda na szczęśliwą. Rozmawia z osobą naprzeciwko. Miło patrzy się na kogoś, kto cieszy się z drobnostek. Doceniać to co się już ma potrafi niewielu, ja też nie umiem. Rzeczywistość widziana zawsze z perspektywy przegranego do niczego nie doprowadzi. Tu widać jednak, że jeszcze są tacy, którzy nie boją się okazywać tego co akurat czują, swojej radości. Kto tak naprawdę żyje tu i teraz?

Ja idę do kolejnego wagonu. W oczy rzuca się rodzinka z małym dzieckiem. Siedzą spokojnie i uśmiechają się do siebie. Za nimi chłopiec z telefonem i elektryczną deskorolką. Nie odrywa wzroku od komórki. Technologia prześcignęła ludzi. Chłopiec zajęty sobą, matka czyta czasopisma, ojciec patrzy w swój tablet. Obok nich siedzi kobieta w ciąży. Nie wygląda na zadowoloną, jednak gdy tylko dotyka brzucha uśmiech pojawia się na jej twarzy. Przyszłość znajduje się w jej brzuchu. Niepewna dla tak wielu, przez tak wielu wyczekiwana, która dzieje się codziennie. Dalej nie idę. Nie mam gdzie. Nic więcej nie wydarzy tu się. Wracam na miejsce. Bagaż leży jak przedtem, ale zdaje się jakiś obszerniejszy. Pociąg przyśpiesza. Koła coraz szybciej stukoczą. Pojazd mknie po szynach. Mknie w głąb kraju i nie zwalnia. My wszyscy z nim, ale każdy osobno. Gdzie zajedziemy? Nie wiem i wiedzieć nie chce. Jak się zakończy podróż? Czy się w ogóle zakończy? Może będzie trwała już zawsze? Tego nie wiem. Całe życie tkwiłam w jednym miejscu. Zrozumiałam, że muszę coś zrobić. Teraz jestem w podróży.

Pociąg zwalnia. Za oknem wczesny wieczór, niebo powoli blednie. Słońce zbliża się do horyzontu, zachodzi, żegna się z nami. Niebo pięknieje, zmienia kolory. Pociąg staje. Wysiadam. Gdzie jestem? Dlaczego się akurat tu znalazłam? Czemu zobaczyłam takich ludzi? Jak to się skończy?

Podróż... Czym jest podróż? Czy to poznawanie nowych miejsc? Nowe doświadczenia? A może to sposobność do poznania nowych ludzi? Czy to poznawanie nowych kultur? Czy też sposobność do zobaczenia piękna świata, zachwycania się każdą chwilą? Dla kogoś to moment na zabawę, czas odpoczynku i brak ograniczeń. Ktoś inny chce po prostu odpocząć od codziennego nudnego życia. Jeszcze ktoś będzie poszukiwał, odkrywał, próbował. Inny zobaczy inaczej świat, zafascynuje się nim i zainspiruje. A ty? Czym dla ciebie jest podróż?

Szuflada pod grusząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz