Prolog

957 55 11
                                    

Była ciemna, chłodna noc.
Watari wracał z pracy do domu tą samą drogą co zawsze. Była to dosyć długa i kręta droga, więc mijał po drodze wiele domów. Wiadomym więc był fakt, iż rzadko zwracał uwagę na którykolwiek z nich. Tym razem było inaczej.
Na swojej drodze dostrzegł z daleka słabe światło, które z każdym krokiem stawało się coraz mocniejsze.
Tak... to był ogień. Jeden z domów, stojący samotnie na pustej, dzikiej polanie niedaleko ulicy, którą samochody przejeżdżają okazyjnie płonął sobie w najlepsze, niezauważony przez nikogo. Nic dziwnego, w pobliżu nie było żadnych sąsiadów, ani chociażby przypadkowych przechodniów. Był tylko Watari, nikt więcej.
Nie myśląc wiele zadzwonił po straż pożarną. Przyjechali na czas, wyciągnęli sprzęt i zaczęli gasić. Tym czasem kilkoro z nich udało się do wnętrza domu, aby sprawdzić, czy przypadkiem nikogo w nim nie ma. Po mniej więcej godzinie dom był już ugaszony w całości. W tym czasie ekipa sprawdzająca wnętrze domu wyniosła z niego dwójkę nieprzytomnych, dorosłych ludzi. Jeden z nich zadzwonił po karetkę, ale niestety... było już za późno...
---
Minął dokładnie tydzień od pożaru. Watari jak zawsze wracał z pracy do domu o tej samej porze. Kiedy przechodził obok niewielkiego domu zniszczonego przez pożar, zatrzymał się na chwilę i przyjrzał mu się dokładniej.
Nadawał się jedynie do wyburzenia, już nic nie było w stanie mu pomóc.
Nagle Watari usłyszał dziwny dźwięk dochodzący z wnętrza budynku. Pomyślał, że to może złodzieje sprawdzają, czy nie ocalały przypadkiem jakieś wartościowe przedmioty, ale... w pewnym momencie usłyszał płacz dziecka.

- Nie, to niemożliwe...- wyszeptał do samego siebie.
Czyżby straż kogoś pominęła? Czyżby w tym domu naprawdę było... dziecko? Ale nie, przecież to nie mogła być prawda. Spłonęło w nim wszystko, każdy jeden mebel... a po za tym straż pożarna na pewno dostrzegłaby dziecko.
Watari postanowił to sprawdzić. Wszedł do środka przez sporą dziurę, wypaloną w drewnianych drzwiach.
Dźwięk dochodził z góry. Mężczyzna wszedł po ledwo trzymających się schodach i pobiegł w stronę sypialni.

- Jest tu kto?- zawołał, ale w odpowiedzi otrzymał tylko ciche łkanie.
Pod łóżkiem bowiem ktoś siedział i o dziwo mieścił się tam cały. Watari nie był w stanie dokładnie mu się przyjrzeć, dopóki dzieciak był pod łóżkiem.

- Chodź, nie bój się, nie zrobię ci krzywdy- powiedział mężczyzna.
Mały nieufnie wyczołgał się z pod mebla, po czym usiadł przed Watarim w dosyć dziwny sposób.

- Jak ci na imię?- zapytał Watari.

- L...- wyjąkał cicho chłopiec.

- I tylko tyle?

- L... Lawliet.- Mały kiwnął głową, po czym uniósł na niego wzrok.
To była chyba najśliczniejsza istotka jaką Watari do tej pory widział.
Dziecko miało skórę białą jak kartka papieru, a na głowie bujną, kruczoczarną czuprynę. Był trochę wychudzony, jakby nie jadł conajmniej od tygodnia, ale jego oczy... było w nich tyle blasku, że mogłyby skruszyć każdy lód.
Watari nie mógł go tu tak zostawić. Zdjął z siebie płaszcz i założył go dziecku, po czym zaprowadził go na dwór.

- Słuchaj, nie możesz tu zostać, Lawliet- powiedział mężczyzna.

- Ale gdzie są moi rodzice?- wyjąkał mały przez łzy.

- Są...- Watari zawahał się przez chwilę- miejmy nadzieję, że w lepszym miejscu.

---
Watari zaprowadził Lawliet'a do swojego domu, z zamiarem poinformowania sierocińca o zaistniałej sytuacji. Mały miał tak na oko cztery lata i zdolność składania logicznych zdań opanowaną praktycznie do perfekcji. Zanim trafił do sierocińca, przebywał parę dni u Watariego w domu. Zdecydowanie nie był zwyczajnym dzieckiem.
Umiał ułożyć puzzle składające się nawet z kilku tysięcy kawałków w niecałe pięć minut. Potrafił budować gigantyczne budowle z kart oraz zapałek, wykonywać w pamięci skomplikowane obliczenia a zdecydowanie najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że nigdy, absolutnie nigdy się nie mylił. Watari wiedział, że Lawliet wyrośnie na złote dziecko. Dodatkowo zdążył już pokochać go jak własnego syna.
Watari pracował jako opiekun w sierocińcu, więc mógł mieć Lawliet'a stale na oku.
Jeszcze wtedy nie miał pojęcia, że wychowa najlepszego detektywa w całej Japonii.

----
Hej ludzie!
Oto prolog nowej, niesamowitej historii, również pisanej przeze mnie i Jane. Proszę o vote i komentarz jeśli pomysł wam się podoba❤️
pozdrawiam😘

~ Elizabeth

Wczesne Życie L // Death Note FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz