Drobna, granatowowłosa dziewczyna stała przed wejściem do stylizowanego na starochiński domu. Na policzkach widać było zaschnięte ślady łez, a oczy były przekrwione i niewyspane. W mocno zaciśniętej pięści trzymała małe pudełeczko z akacjowego drewna.
Uniosła drżącą rękę i dotknęła swojego ucha. Jeszcze całkiem niedawno widniały tam piękne, czerwone kolczyki w czarne kropki. Jednak teraz już na nie nie zasługuje.
- Przepraszam Kocie - wymamrotała, dławiąc się łzami. Położyła pudełeczko przed progiem, po czym zapukała mocno i uskoczyła za róg.
Usłyszała skrzypienie zawiasów i ciężkie kroki. Tylko resztki jej silnej woli zabraniały wybiec zza rogu i zażądać zwrotu miraculum.
- Oh, Biedronko - od strony drzwi dobiegło ciche westchnienie - one zawsze będą twoje.
Drzwi zamknęły się. Marinette wcisnęła pięść do ust, by zagłuszyć płacz i upadła na kolana.
Już tęskniła.
-------------------------
Gdyby Marinette miała określić swój dzień wyglądało by to mniej więcej tak: pomieszana plama kolorów, dźwięków i osób.
Dni zlały się w jedno. Przychodziła najwcześniej na trzecią lekcję, bo po prostu zapominała nastawić budzik. Nie odrabiała zadań domowych, a na każdą próbę jakiekolwiek rozmowy odpowiadała cichym mruknięciem, stęknięciem - ogólnie czymś bliżej nieokreślonym. Alya, która jako jedyna zauważyła kiepski stan emocjonalny swojej przyjaciółki, próbowała ją z tego wyciągnąć na różne sposoby. Proponowała wyjścia z do kina, na zakupy, jednak Marinette do niczego nie wykazywała większych chęci. W końcu mulatka dała sobie spokój i po prostu mówiła do granatowowłosej nawet nie oczekując odpowiedzi.
Lekcje chemii zawsze były dla Chinki uciążliwe. Jednak teraz, gdy nawet przestała się starać tragicznie zwiększała się ilość pał nie tylko z tego szatańskiego przedmiotu, ale z każdego po kolei, jaki tylko figurował na liście ocen.
- Marinette, wiesz w ogóle o czym rozmawiamy? - nauczycielka zastukała paznokciami w biurko starając zwrócić na siebie uwagę uczennicy. Dziewczyna spojrzała na nią nieprzytomnie fiołkowymi oczami starając sobie przypomnieć cokolwiek z poprzednich trzydziestu minut lekcji.
- Eee... O równaniach? - uniosła brwi w pytającym geście. Ktoś za nią parsknął śmiechem, kątem oka zauważyła jak Chloe szepcze coś w kierunku swojej rudowłosej niewolnicy.
Nauczycielka pokręciła zdegustowana głową.
- To było w zeszłym tygodniu. Zacznij uważać Marinette, albo nie przepuszczę Cię do kolejnej klasy - kobieta odwróciła się i kontynuując swój chemiczny wykład stanęła z powrotem obok tablicy.
- Marinette, mam mega newsa - wyszeptała obok rozgorączkowana Alya udając, że nie słyszała rozmowy przyjaciółki z chemicznką. Już dawno się nauczyła, że jeśli chodzi o wzmianki o chemii i pannę Dupain-Cheng to lepiej uważać - spójrz na to.
Mulatka podała jej pod ławką swój telefon z odpalonym filmikiem. Marinette nie spodziewając się niczego innego jak nagrania walki z kolejną Akumą znudzona skierowała wzrok na ekran.
Jednak to co zobaczyła sprawiło, że całe znużenie gdzieś zniknęło. Film zaczynał się wtedy, kiedy Czarny Kot przełamywał na pół misternie wykonaną spinkę do włosów.
- Kotaklizm! - chłopak skorzystał ze swojej mocy, po czym wyciągnął rękę i dotknął koniuszkami palców skrzydeł fioletowego motyla. Owad zamienił się w czarny pyłek, który po chwili został rozwiany przez wiatr.
CZYTASZ
Oneshots || miraculous
FanfictionZbiór jednostrzałowców w tematyce Miraculum. Niektóre będą moje autorskie, a inne zapożyczone z komiksów, czy fanartów. Zgadujcie w komentarzach, które to które! Tutaj nie będziemy się skupiać w pełni na głównych bohaterach. Pojawi się także panna...