Siedzę.
Oparcie fotela wbija mi się w plecy, a na biurku przede mną leży list.
Nie jest jakiś bardzo ładny. Ktoś napisał go najzwyklejszym, czarnym piórem wiecznym, gdzieniegdzie można zauważyć kleksy, powstałe od pospiesznego pisania na białej kartce z taniego papieru. Zawiera on tylko trzy słowa, jednak te trzy słowa to najważniejsza wiadomość w moim życiu.
Siedzę w fotelu przy biurku i zastanawiam się jak bardzo jestem głupi. Jak mocno krzywdziłem kogoś, kto bronił mnie nawet jeśli ja nie byłem tego świadomy, kto - mimo, że krzywdził mnie najboleśniej że wszystkich - Zawsze był przy mnie.
A teraz wszystko stracone.
Siedzę i patrzę na ten głupi list na tym głupim biurku i zastanawiam się dlaczego. Dlaczego świat był tak złośliwy by uświadomić mi mój błąd dopiero wtedy, kiedy nie mam już szans by go naprawić. Słowa zostały powiedziane, rzeczy wyjaśnione, a łzy wylane.
Siedzę na tym głupim fotelu i patrzę na ten głupi list leżący na tym głupim biurku i zaczynam płakać.
Wszystko stracone.
***
Wysiadam z limuzyny, a pierwszym co robi świat to skierowanie mi słońca prosto w oczy. Mrużę powieki, mocno już zdenerwowany złośliwością wszechświata i na wpół oślepły kieruję się do wejścia do budynku. Ludzi wokół machają do mnie i wołają, witając się po weekendzie, ale nie odpowiadam. Zbyt bardzo skupiam się na spoczywającej w kieszeni kartce.
Szukam jej wzrokiem, jednak dziewczyna znikła jak kamfora. Nigdzie nie mogę dostrzec Marinette, a jest to na razie mój jedyny i raczej w tej chwili najważniejszy cel.
Przepycham się między uczniami, a desperacja wzrasta w moim sercu. Muszę ja znaleźć, muszę ją znaleźć! Przecież jest ona tak charakterystyczna, gdzie przepadła?
Rozpycham się łokciami i chyba właśnie straciłem kilka fanek, które nie spodziewały się, że zostaną bezceremonialnie zdeptane, jednak, szczerze, nawet nie pamiętam ich wyzwisk. Potrzebuję Mari, gdzie ona mogła się podziać?
Dostrzegam Alyę. Staram się jakoś zwrócić jej uwagę jednak dziewczyna całkiem skutecznie mnie ignoruje.
Jednak wtedy ją dostrzegam.
Stoi przy drzwiach do biblioteki i uśmiecha się uroczo. Na jej zazwyczaj bladych policzkach teraz widnieją urocze rumieńce, a oczy - wczoraj załzawione i czerwone od płaczu - teraz skrzą się z rozbawienia. W pierwszej chwili cieszę się, że wczorajsze wydarzenia nie odcisnęły na niej stałego piętna, jednak kiedy dostrzegam powód jej wesołości od razu rzednie mi mina.
Luka.
Chłopak stoi nieprzerwanie przy dziewczynie i dzielnie rozbawia ją kolejnymi sucharami, samemu przy tym zaśmiewając się wniebogłosy.
Kiedy chłopak przysuwa się do niej i obejmuje długimi palcami jej nadgarstek, przyspieszam korku.
Kiedy jego druga dłoń ląduje na jej policzku, dławi mnie w gardle.
Nie mam do niej żadnych praw. Odrzuciłem ją, tak bardzo wierny byłem Biedronce, a to, że znam teraz imię swej lubej wcale mnie nie usprawiedliwia. Serce Marinette zostało przeze mnie bezczelnie podeptane, co z tego, że najdelikatniej jak umiałem? Ma wolność i ma wybór.
Co nie zmienia faktu, że kiedy ich wargi się zetknęły, pękło mi serce.

CZYTASZ
Oneshots || miraculous
FanficZbiór jednostrzałowców w tematyce Miraculum. Niektóre będą moje autorskie, a inne zapożyczone z komiksów, czy fanartów. Zgadujcie w komentarzach, które to które! Tutaj nie będziemy się skupiać w pełni na głównych bohaterach. Pojawi się także panna...