Czytasz? Zostaw po sobie znak ^^
Mała dziewczynka nie rozumiała zbyt wiele z głośnej i dość burzliwej rozmowy rodziców. Pomimo tego, iż już dawno leżała w swoim łóżku, przykryta cienką kołdrą, a wszystko wokół niej spowijała gęstą ciemność, słyszała ich dość wyraźnie.
-To jeszcze tylko dziecko!- Głos matki wydał jej się dużo bardziej kruchy niż donośny bas ojca.
-To najlepszy czasy, żeby rozpocząć trening.- Odparł niemniej zdeterminowany, lecz wciąż spokojny mężczyzna.
-Myślisz, że da sobie radę? Ma zaledwie cztery lata.- Kobieta zdecydowanie miała ogromne wątpliwości co do propozycji postawionej przez jej męża.
-Im jest młodsza tym więcej się nauczy. Chyba o to nam chodzi, prawda? Aby nasza mała była najlepsza.- Dodał po chwili, jakby sam starał się przekonać do tego planu.
-To szaleństwo.- Odparła w końcu pani Hansen już dużo ciszej, ale nadal na tyle głośno, aby dziewczyna mogła to dosłyszeć. Kompletnie nic z tego nie rozumiała, ale czy można winić o to czteroletnie dziecko, które właśnie zostało skazane na najgorszą z możliwych perspektyw na przyszłość? W niedługi czas po tej jakże burzliwej i pełnej emocji rozmowie rodziców, którą z resztą dość niefortunnie podsłuchała, miała zrozumieć sens ich słów.*
Dziewczynkę zawsze fascynowały przygody, lubiła również podróże i z zapałem pochłaniała wszystkie programy telewizyjne o tej tematyce. Nic nie mówiły jej łacińskie nazwy roślin czy zwierząt, a nawet nie potrafiła dopatrzeć się różnicy pomiędzy Japończykami i Chińczykami, (o których oglądała zdecydowanie za dużo programów) ale sprawiało jej to czystą przyjemność. Tak samo zauroczona była myślą nowej podróży, którą zaproponowali jej rodzice. Na same słowo "wyjazd", dziewczynka nie mogła powstrzymać się od ogromnego uśmiechu i w biegu pakowała wszystkie swoje pluszaki, aby i one mogły przeżyć z nią przygodę. Trasa była długa i wyczerpująca, a już po pierwszym pół godziny jazdy mała usunęła w swoim foteliku. Obudziła się dopiero, gdy droga stała się na tyle wyboista, że co chwilę jej niewielka główka podskakiwała chaotycznie, usilnie nie pozwalając jej na dalszy sen. Widoki za oknem wydawały jej się okropnie ponure i najchętniej w tym momencie ponownie by zasnęła i zaczekała, aż wyblakłe chmury, który przysłaniały całe niebo, znikną. Nie udało się jej jednak spełnić swojego misternego planu, ponieważ jak się okazało dotarli do celu ich podróży. Dziewczynka wcale nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy, ale zbyt zajęta była obserwowaniem niedużego drozda, który usiadł na gałęzi nachylonej w jej stronę, aby protestować.
-Jesteśmy na miejscu, księżniczko.
Tamtego dnia nie zdawała sobie sprawy, że właśnie ostatni raz słyszy te słowa z ust swojego ojca i po raz ostatni widzi szczerą troskę w oczach jej matki. Nie miała również pojęcia o tym, że właśnie ktoś grubym markerem przekreślił jej plany na przyszłość, a nawet możliwość normalnego życia, jako zwyczajny szary obywatel. Jednak to właśnie, kiedy została wprowadzona przez duże żelazne wrota do bazy HYDRY, jej wszystkie nadzieję wygasły.Eleonor, bo tak miała na imię dziewczynka, robiła zadziwiające postępy. Szkoleniowcy stawiali coraz wyżej poprzeczkę, a ona za każdym razem potrafiła utrzeć im nosa i postawić na swoim. Determinacja nowo nabytego skarbu HYDRY, była godna podziwu. Im blondynka stawała się starsza, tym większe były jej możliwości i umiejętności, które szkoliła nieustannie. Pomimo jej wybitnych osiągnięć i tytułu, najmłodszego agenta HYDRY oraz niebywałego zaufania, jakim darzyła ją organizacja, ciągle pozostawał pewien niedosyt. Mimo usilnych starań i wielkiego wysiłku, jaki wkładała w treningi, a potem również w misje, nie zyskała wciąż jednego. Po dziś dzień pamięta ten zachwyt w oczach matki, gdy skleciła dla niej pierwszą laurkę, czy dumę ojca, gdy nie płakała w czasie, kiedy wypadł jej pierwszy ząb. Co z tego, że tak jakby sama mu w tym pomogła? Jaka różnica? Do tej pory miała to w pamięci i wytrwale dążyła by zobaczyć tą samą wzruszoną minę matki, czy usłyszeć choćby jedno pokrzepiające słowo od ojca. Próbowała może już dosłownie wszystkiego, ale to wciąż nie było wystarczające. Dawała z siebie sto procent, a wtedy padało pytanie: Czemu nie dwieście? Była bezwzględna i nawet bez zająknięcia wykonywała wszystkie rozkazy od HYDRY, ale dlaczego nie mogło być lepiej?
YOU ARE READING
Home is where the heart is || MARVEL
FanfictionWe're born alone, we live alone, we die alone. Only through our love and friendship can we create the illusion for the moment that we're not alone.