Prolog.

574 38 9
                                    

Każda historia miała swój niekoniecznie miły, niekoniecznie dobry początek. Każdy myślał jednak, że początek wielkiej miłości, będzie jednym z tych fajnych początków. Myśleliśmy, że w przyszłości będziemy opowiadać o tym swoim dzieciom z wielkim uśmiechem, że będzie to cudowna historia miłosna, bez żadnych wpadek, bez kłótni, bez zdrad i bez płaczu. Okazuje się jednak, że tak wcale nie jest. Czasami wystarczył jeden nieśmiały uśmiech, by zrodzić przyjaźń, która mogła przerodzić się w coś więcej, ale czasem potrzeba lat, by zrozumieć, że ktoś, kto przez lata był gdzieś obok, zasługuje na więcej uwagi. 

Życie nigdy nie było i nie zamierzało być sprawiedliwe. Niektórzy już od urodzenia wiedzieli, kim zostaną, dążyli do celu i nic nie stało im na drodze. Były też osoby, które przez większość życia opadały na dno, napotykając wszystkie możliwe przeciwności losu, z którymi na darmo próbowali walczyć. Jednak czasami trzeba opaść na samo dno, aby się od niego odbić i wypłynąć na powierzchnię, zacząć od nowa.

Nasze życie uzależnione było od przypadków, od naszych niby nic nieznaczących, małych wyborów. To my kierowaliśmy naszym życiem. To my decydowaliśmy się, czy zrobić lekcje, czy iść spać, lub czy zaoszczędzić pieniądze na pianino, czy kupić kolejne nic niewarte drobiazgi.
Podczas naszego krótkiego życia, musieliśmy zrozumieć też, że nie na wszystko mamy wpływ. Nie było naszą winą to, że urodziliśmy się tutaj, a nie gdzieś indziej. Nie my odpowiadaliśmy za swój wygląd.

Od nas zależało to, jaką osobą jesteśmy i jacy się staniemy.

Min Yoongi nigdy nie uważał, że jest dobrą osobą. W wieku szesnastu lat zdecydowanie nie był. Wdawał się w bójki, imprezował i przesadzał z alkoholem. Może dawał się manipulować swoim kolegom, a przede wszystkim swojej dziewczynie -Sung Yoori, a może po prostu próbował być normalny. Jego życie odwróciło się o 180°, gdy Yoori zaszła w ciążę. Co mógł zrobić szesnastolatek na taką wieść? Mógł zrobić dosłownie wszystko. Yoongi jednak otrzeźwiał i zaczął się starać, zmienił się, zmienił znajomych, zmienił wszystko.

Yoongi zawsze żałował wielu rzeczy, jednak nigdy nie były to narodziny Jungkooka.
W wieku dziewiętnastu lat Min Yoongi opuścił Daegu i wyprowadził się do stolicy Korei razem ze swoim synem. Wtedy mężczyzna postanowił, że już nigdy nie podejmie żadnej nieprzemyślanej decyzji.

Yoongi nie narzekał na samotność, w końcu przyjaźniąc się z Jung Hoseokiem i Ryu Minji nie mógł być samotny.

Mężczyzna miał jednak ochotę spędzić ten wtorek w samotności i w spokoju. Dziesięcioletni Jungkook był w szkole, Hoseok, jak i Minji mieli jakieś tajemnicze zajęcia, a starszy Min chciał po prostu spędzić cały dzień na pisaniu tekstów do nowych piosenek.
Właśnie chciał wyjąć swój zeszyt, gdy usłyszał znany mu dzwonek swojego telefonu. Z niechęcią go odebrał.

- Pan Min Yoongi? -usłyszał męski głos w słuchawce.

- Przy telefonie. -odpowiedział.

- Jungkook wdał się przed chwilą w bójkę. -na to zdanie, czarnowłosy wstał z krzesła – Nic mu nie jest, jednak prosimy, by w miarę możliwości przyjechał pan do szkoły.

- Tak, oczywiście, już jadę.

Tak właśnie plany rapera legły w gruzach.

......................................................

To moje pierwsze ff z yoonminem nie bijcie!

Mam nadzieję, że zapowiada się nieźle, postaram się pisać rozdziały w miarę często.

💛💛

Like Father Like Son   //Yoonmin * TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz