Park Jimin naprawdę chciał spędzić wtorkowe popołudnie w spokoju. Po wykładach chciał spotkać się ze swoim przyjacielem – Namjoonem, a później potrenować nowy układ taneczny, którego nauczył się w poprzednim tygodniu. Nie zdążył jednak nawet wyjść z uczelni i odetchnąć po trudnych zajęciach, ponieważ zadzwoniono do niego ze szkoły, w której uczył się jego młodszy brat. Dyrektor powiedział mu, że Taehyung wdał się w bójkę i poprosił, by Jimin natychmiast stawił się w szkole i odebrał młodego Parka. Jimin nie mógł więc zrobić niczego innego, niż wsiąść na swój rower i szybko pedałować do szkoły Tae. Student nie wierzył, że jego spokojny, kochany braciszek, mógłby rozpocząć jakąkolwiek bójkę, miał przecież tylko dziesięć lat i kochał wszystko i wszystkich. Park Jimin nigdy nie narzekał na swoje życie, nie żalił się przyjaciołom, których nie miał wielu i nie roztkliwiał się nad swoim ciężkim losem. Co prawda, nienawidził swojego ojca, za to, że zostawił go razem z bratem w chwili, kiedy najbardziej go potrzebowali. Może nie było łatwo pogodzić nauki, pracy i opieki nad dziesięciolatkiem, ale przecież dzieciak był całym światem starszego Parka.
Taehyung nigdy nie był kłopotliwym dzieciakiem, nie rozumiał jeszcze wielu rzeczy, jednak starał się nie utrudniać życia starszemu bratu, a nawet nie wspominał mu o przykrościach, które spotykały go czasami w szkole. Dzieciak naprawdę nie chciał nikomu wchodzić w drogę, nie chciał prowokować bójki, chciał tylko zaprzyjaźnić się z lubianym chłopcem z klasy.
Jungkook siedział u dyrektora ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Na krześle obok niego siedział lekko wkurzony Yoongi, słuchając, jak dyrektor opowiada o tym, co zrobił jego syn. Czarnowłosy z niedowierzaniem pokręcił głową, karcąco patrząc na obrażonego dziesięciolatka.
- Pogadamy o tym w domu. -powiedział tylko do niego.
Starszy Min widział, siedzącego w korytarzu chłopca, którego uderzył jego syn. Wyglądał on na naprawdę spokojną osobę, nawet w takiej chwili, gdy widoczny na jego twarzy czerwony ślad od uderzenia, musiał boleć, on siedział spokojnie, czekając na swoich opiekunów.
W gabinecie rozległo się pukanie do drzwi, a po chwili do pomieszczenia wszedł niski, młody blondyn. Yoongi w myślach stwierdził, że wygląda on, jakby sam niedawno skończył szkołę, więc lekko zdziwił się, gdy przedstawił się on jako opiekun Taehyunga.
- Jungkook, poczekaj na korytarzu, muszę porozmawiać z twoim tatą i bratem Taehyunga na osobności. -powiedział dyrektor, a syn Yoongiego opuścił pokój.
Park Jimin usiadł niepewnie na krześle, obok Min Yoongiego.
- Nie sądzę, żeby Tae sprowokował bójkę -odezwał się cicho blondyn, a Yoongi spojrzał na niego, unosząc brwi.
- Doprawdy? -spytał starszy Min, spoglądając na młodszego.
- Taehynug jest bardzo spokojnym chłopcem, nigdy wcześniej nie pakował się w żadne kłopoty. -odpowiedział, po czym zwrócił się do dyrektora – Dyrektorze, czy mój brat ma problemy?
- Ponieważ taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz, nie, ani Tae, ani Jungkook nie mają problemów, jednak mam nadzieję, że pogadacie o tym w domu, żeby tego typu rzeczy nie miały już miejsca.
- Oczywiście. -powiedział Jimin, a Yoongi pokiwał głową powoli głową.
- Możemy już iść? -spytał Min, a dyrektor skinął głową, życząc mężczyznom udanego popołudnia, które zostało już dawno zepsute.
- Ah, Park Jimin. Jakbyś potrzebował jakiejś pomocy ze szkoły, jesteśmy w stanie pomóc. -dodał starszy mężczyzna, jednak Jimin pokręcił głową przecząco.
- Bardzo panu dziękuję, jednak dajemy radę. -powiedział uprzejmie, wychodząc.
- Przepraszam za mojego syna, jest czasem nieznośny. -usłyszał Jimin i szybko odwrócił się w kierunku Min Yoongiego.
![](https://img.wattpad.com/cover/156763183-288-k347829.jpg)
CZYTASZ
Like Father Like Son //Yoonmin * Taekook
FanficGdyby ktoś powiedział Min Yoongiemu, że odnajdzie miłość, siedząc u dyrektora, przez swojego syna, który miał zbyt dużo swagu jak na dziesięciolatka, mężczyzna najprawdopodobniej by go wyśmiał. A jednak tak się stało, że Yoongi spotkał Jimina, któr...