5.

348 39 2
                                    

Jimin spojrzał na swojego młodszego brata z lekkim niepokojem i przyłożył mu dłoń do czoła, sprawdzając jego temperaturę.

- Dobrze się czujesz, Taehyung? -spytał, marszcząc brwi.

- Tak, hyung, dlaczego miałbym się czuć źle? -spytał Tae, spoglądając na brata dużymi oczami. Jimin westchnął.

- Po prostu nie uśmiechasz się od kilku dni, martwię się. Tae, spójrz na mnie. Czy wszystko jest w porządku? -spytał blondyn, klękając przy młodszym Parku.

- Jasne, Jimin hyung. -odparł chłopiec, unosząc lekko kąciki ust w górę. - Nie martw się o mnie, musimy już wychodzić do szkoły. -dodał, a Jimin pokiwał tylko głową.

Starszego bardzo niepokoiło zachowanie Taehyunga, który zawsze był szczęśliwym dzieckiem, niemogącym usiedzieć kilka minut na miejscu, jednak podczas ostatniego tygodnia zaczął być niepokojąco cichy i smutny. A może Parkowi tylko się tak wydawało? Może przesadzał. Miał nadzieję, że tak właśnie było.

Taehyung szedł obok brata w ciszy, spoglądając na niego kątem oka. Czuł się źle, że przez niego brat jest zaniepokojony, ale przede wszystkim nie mógł znieść tego, że nie mógł powiedzieć mu prawdy. Naprawdę młodszy nie chciał być problemem, a wiedział, że Jimin przejąłby się bardzo, gdyby Taehyung powiedział mu, że przestał się uśmiechać, bo brzydko wtedy wygląda. Przez cały tydzień, Tae codziennie uśmiechał się pół godziny do siebie samego przed lustrem, by potem płakać cicho pod prysznicem, ponieważ Jungkook miał rację. Taehyung uważał, że wygląda faktycznie obrzydliwie, śmiejąc się, a przez tego kwadratowy uśmiech drwi z niego cała klasa. W głębi serca dzieciak wiedział jednak, że nie przejmuje się tak bardzo opinią wszystkich ludzi, tylko do serca bierze opinię jednego, wyjątkowego kolegi z klasy.

Jimin odprowadził chłopca do drzwi jego klasy, patrząc tylko, jak młodszy wchodzi do środka i siada przy stoliku przy ścianie, samotnie zaczynając rysować coś na kartce. Serce Park Jimina łamało się, gdy widział, że jego braciszek nie dogaduje się z rówieśnikami, jednak nie mógł z tym nic zrobić. Oparł się tylko o ścianę, przymykając oczy.

- Dzień dobry, Jimin. -usłyszał nagle znajomy głos, przez co szybko otworzył oczy i odsunął się lekko od ściany.

- Dzień dobry, Yoongi hyung. -powiedział, pochylając lekko głowę na powitanie mężczyzny.

- Coś się stało? Słabo wyglądasz. -powiedział z troską, a stojący obok niego Jungkook spojrzał na swojego tatę i Jimina z zainteresowaniem.

- Dzień dobry, panie Park. -powiedział uprzejmie, a Jimin uśmiechnął się do niego lekko. To wcale nie tak, że chował lekką urazę do dzieciaka.

- Powodzenia w szkole, Jungkook, możesz już iść. -powiedział do niego starszy Min, targając jego włosy, przez co młodszy wydał jęk niezadowolenia i wszedł do klasy. Jimin westchnął.

- Martwię się o Tae, to nic takiego... -odpowiedział na wcześniej zadane przez Yoongiego pytanie Jimin.

- Oh, coś mu się stało?

- Nie, nie, po prostu jest ostatnio jakiś taki zamyślony i smutny, to zupełnie do niego niepodobne. Ugh... pewnie trochę przesadzam. -Jimin machnął ręką i uśmiechnął się lekko. - A co u ciebie, dawno cię nie widziałem, wychodzisz w ogóle z domu, hyung?

- Hmmm... Raczej staram się tego unikać. -odpowiedział, wzruszając ramionami.

- Czego, powietrza? - zaśmiał się Park.

- Nie, ludzi. -odpowiedział Yoongi poważnie, co lekko zbiło Jimina z tropu.

- Uh... okay, to ja już może pójdę, do zobaczenia kiedyś, hyung. -powiedział Park Jimin i zanim starszy zdążył odpowiedzieć, nastolatka już nie było.

- Kurwa, geniuszu, wystraszyłeś go. -powiedział do siebie z irytacją Min.

Park wybiegł ze szkoły i szybkim krokiem odszedł w stronę parku, oddalonego od budynku o kilkanaście metrów. Chłopak oparł się plecami o drzewo, odetchnął głęboko i uderzył się dłonią w twarz.

- Głupek. Park Jimin, wstyd mi za ciebie. -wyszeptał do siebie — Teraz hyung stwierdzi, że jestem dziwny i już nigdy się do mnie nie odezwie.

Tego dnia do pracy Jimin przyszedł, wyglądając jak zwłoki, jak to stwierdził jego kochany szef. Park stwierdził, że czasami szef mógł mu oszczędzić szczerości, ponieważ chłopak doskonale wiedział, że nie wyglądał najlepiej. Kto wyglądałby dobrze, po ucieczce od swojego obiektu westchnień przy okazji robiąc z siebie idiotę. Jimin ubrał swój uniform, w którym pracował, stojąc przy kasie w prestiżowej restauracji, zwanej McDonald's. Nie ucieszył się nawet, widząc swojego przyjaciela, siadającego przy stoliku najbliżej Jimina.

- Co u mojego kochanego przyjaciela? -spytał, a Park jęknął w odpowiedzi.

- Nienawidzę swojego życia. -powiedział, a Kim wywrócił oczami, słysząc to zdanie przynajmniej raz w tygodniu z ust przyjaciela.

- A gdzie ,,Cześć hyung! Cieszę się, że marnujesz swój cenny czas, przychodząc do mojej pracy, jak ja cię kocham!"? -spytał retorycznie, na co blondyn zmierzył go tylko cierpiętniczym spojrzeniem. - No dobra, co znów zrobiłeś? -spytał w końcu Namjoon.

- Gadałem rano z Yoongim hyungiem i wiesz co? Uciekłem.

- Że przepraszam, co zrobiłeś? -Kim udał, że niedosłyszał.

- Uciekłem. -powtórzył Jimin, milknąc, by odebrać zamówienie klientki.

- Park Jimin. Nie wiem, czy wiesz, ale podczas rozmowy z potencjalnym przyszłym mężem, niewskazane jest uciekanie od niego podczas rozmowy.

- Powiedział to ten, który podczas rozmowy z Panem Seokjinem zrzucił butelkę z szafki.

- Taehyung ci to powiedział? Co za zdrajca! -oburzył się tłumacz.

- Nie, powiedział mi to sam Seokjin. -powiedział ze złośliwym uśmieszkiem Jimin, patrząc, jak jego przyjaciel chowa z zażenowaniem twarz w dłoniach.

Park obsłużył kolejne osoby, siląc się na uśmiech, wydając im jedzenie, by potem iść na upragnioną przerwę i dokończyć rozmowę z przyjacielem.

- Stchórzyłem totalnie, Nam. Powiedział, że nie lubi ludzi, stwierdziłem, że to aluzja, wiesz... że mnie nie lubi, spanikowałem i uciekłem. -powiedział zawstydzony Jimin.

- Narzucałeś mu się jakoś? -spytał przyjaciel, marszcząc brwi.

- Nie! Oczywiście, że nie. Znasz mnie, nie umiem nawet zacząć rozmowy, a szczególnie z nim. Boże, on jest taki piękny... -Namjoon przewrócił oczami.

- To znaczy, że on zaczął rozmowę. -stwierdził, a Park powoli pokiwał głową twierdząco. - Jimin, ty idioto! -jęknął Kim, a młodszy blondyn aż podskoczył. - Czy ty wiesz, co to znaczy? To znaczy, że jemu zależy na tej znajomości. Może jest tak samo beznadziejny, jak ty...

- Jemu...co? -spytał zszokowany Jimin.

- Jezu Jimin, mam ci to przeliterować? Zależy mu! -powiedział zirytowany Nam.

- Oh. To dobrze, bardzo dobrze. -uśmiechnął się Chim, wstając z miejsca. - Dzięki, hyung. -powiedział tylko, wracając do pracy.

- Nienawidzę cię. -westchnął tylko Namjoon, wychodząc z lokalu.



Like Father Like Son   //Yoonmin * TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz