rozdział 6

372 20 1
                                    

- Gray, twój nowy uniform. Pozostałe, za piętnaście minut rozdział prac. Gray, ty też przychodzisz. - powiedziała McGuire zwracając się po kolei do każdej z nas. 

- Nie będę pracować. - powiedziała Perez, a strażniczka wzruszyła ramionami.

- Twój wybór.

- Ja przyjdę. - uśmiechnęłam się, a ona westchnęła i poszła do kolejnej celi. 

- Masz w piździe jakieś bateryjki, że ciągle się uśmiechasz? - prychnęła Latynoska, a ja wzruszyłam ramionami. - Biali. - skomentowała kładąc się na materacu. 

 Wzięłam swój uniform i poszłam do łazienek, które poza godzinami pryszniców były otwarte cały czas. Poszłam do umywalek i rozebrałam się do bielizny, aby przebrać się w nowy popielaty strój. Pomarańczowy złożyłam w kostkę na parapecie i zajęłam się ubieraniem.

- Ładna. 

 Westchnęłam i odwróciłam się w stronę Rose, która opierała się jedną dłonią o umywalkę. Zagryzała swoją dolną wargę nie odrywając wzroku od moich oczu.

- Podobał ci się prezent? - spytała mając na myśli batonika.

- Podobno był od tamtej blondynki.

- Ale za moje pieniądze. - uśmiechnęła się podchodząc bliżej mnie. Wyciągnęłam włosy zza koszulki i chwyciłam w dłonie spodnie. - Ktoś cię wczoraj odwiedził. Kto?

- Mój chłopak. - powiedziałam pewnie, a ona uniosła wyżej brwi i westchnęła.

- Chłopak. - oblizała usta, a ja kiwnęłam głową. - Nie mogłaś być już bardziej stereotypowa. 

- Jest jakiś stereotyp o białych, inteligentnych i heteroseksualnych dziewczynach, które siedzą w więzieniu? - spytałam wywołując u dziewczyny prychnięcie.

- Już tak. - powiedziała i podeszła bliżej mnie. - Wiesz, wczoraj odwiedziła mnie tu dziewczyna, a mimo to pieprzę, niektóre twoje koleżanki. Może chciałabyś spróbować? - mruknęła chwytając między palce moje włosy.

- Niekoniecznie. - uśmiechnęłam się krótko i zrobiłam krok, aby w spokoju nałożyć spodnie. 

- Ładnie ci w tym kolorze. - oblizała usta, a ja zmrużyłam oczy i pokręciłam głową. 

- Tak, dzięki. Niestety, musisz mi wybaczyć, ale idę wybrać sobie pracę.

- Właściwie to już wybrałam ci pracę. - powiedziała zakładając ramiona na piersi. 

- A... ale McGuire powiedziała, żebym przyszła wybrać...

- Żebyś przyszła wziąć swoje rzeczy. - uśmiechnęła się, a ja zmarszczyłam brwi. - Będziesz pracowała ze mną w pralni. 

- Z jakiej racji wybrałaś mi pracę? - spytałam ostrzej niż przypuszczałam. 

- McGuire wygląda na twardą, ale nie potrzeba dużo, aby ją zmiękczyć. Wystarczy ją wylizać i odsprzedać trochę towaru. - uśmiechnęła się, a ja się skrzywiłam. - Oj, nie przesadzaj. Będziemy tylko my dwie i jakieś trzy idiotki, które były na artystycznym. Bierzemy nocną zmianę. 

- Nocną? - spytałam, a ona kiwnęła głową. - Nie będę pracować w nocy. A co dopiero z tobą. - warknęłam i spróbowałam ją wyminąć, kiedy ta zatrzymała mnie chwytając mnie siłą za szczękę. 

- Jestem miła, Gray. Do czasu. - syknęła, a ja zamrugałam parę razy odganiając łzy. - Pracujesz w poniedziałki, środy i piątki. Od dwudziestej drugiej, aż nie skończysz prania na najbliższe dwa dni. Naprawdę nie powinnaś narzekać. Mogło się zdarzyć, że nie zdążyłabyś i ktoś wziąłby już całą robotę. Zostałoby ci sprzątanie kibli na zewnątrz. A uwierz mi, nie chciałabyś. 

prison love I ruby roseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz