Rozdział czwarty

852 96 249
                                    

- Jeszcze godzinę temu nie pamiętałeś, kim jestem. I nie, nie czuję żadnych fal. Czasami lepiej jest ugryźć się w język albo pozostawić pewne uwagi dla siebie. Poza tym jesteś zbyt nachalny.

Oczy Clary błyszczą, gdy to mówi, tym razem nie od łez.

- Będziesz teraz mi to wypominać przy każdej okazji? Tłumaczyłem ci to i myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. Jestem szczery, to raczej zaleta. I teraz jestem podpity... - Suszę zęby, ale spuszczam wzrok, widząc jej rekcję.

- Zaprzyjaźnić się?! Wystarczyły dwa dni, by wyszły między nami jakieś zgrzyty, nie polubimy się...

- To za krótko, by stwierdzić, że do siebie nie pasujemy... - Przerywam jej, ale podnosi głos i słychać tylko jak nieustępliwie kończy swoje zdanie:

- ... nawet po tym, co tu zaszło.

- Do czasu. - Uśmiecham się, unosząc lewy kącik ust. Przymyka oczy, a potem robi pewny krok przed siebie. Od razu zastępuję jej drogę, próbując brzmieć łagodnie. - W takim razie pójdź chociaż do samochodu Marcusa, odwiezie cię, albo mogę zadzwonić po taksówkę, tyle że wtedy i tak pojadę z tobą. Chcę dla ciebie dobrze, pamiętasz, jak pisaliśmy ze sobą? Jak świetnie się dogadywaliśmy? Teraz oboje jesteśmy pijani i nie powinniśmy poruszać innych tematów, jak tylko to czy ładną mamy tej nocy pogodę. Zapomnijmy o TYM.

Clara zastanawia się chwilę, wydaje mi się, że zaciska zęby, a potem potrząsa delikatnie głową i unosi wzrok zerkając na swoich przyjaciół.

Muszę przyznać, że dziewczyna z bliska jest naprawdę bardzo ładna... Chociaż, nie jestem tu jednym z najtrzeźwiejszych, więc jutro może będę miał na ten temat inne zdanie.

Zauważam, że jest bardzo spięta, a gdy dociera do mnie co zrobiła mam ochotę się śmiać. Z samego siebie. Jak muszę na nią działać, skoro zgodziła się na mój układ, tylko po to, bym dał jej teraz spokój? Wolała mi odpuścić, ale potem i tak uciec?

Pochylam się nad nią, gdy ostrożnie się ode mnie odsuwa. Już mam złapać dziewczynę za rękę, gdy ratuje ją czyjaś obecność.

- Co robicie? - Travis pojawia się jak spod ziemi. Zaraz za nim przybiega Robin. Dyszy i patrzy na mnie wielkimi oczami.

Muszą mieć jakiś kod wzrokowy, o którym nie wiem.

- My... - Clara zaczyna, nie patrząc już na mnie. Na jej twarzy widać ulgę i wdzięczność.

- Dobra, nie tłumacz się. Szykuje się jakiś romans? - Blondyn puszcza do mnie oko, ale wyczuwam w jego spojrzeniu coś złowrogiego. To nawet zabawne zważywszy, że koleś ma delikatną buźkę w typie Jesse' go McCartney'a.

- Chciałabym już wrócić. - Clara obejmuje się ramionami, a jej głos niebezpiecznie drży.

Chowam dłonie w kieszenie i odsuwam się, podczas gdy wszyscy od razu spoglądają na mnie.

Spuszczam wzrok i zauważam, jak w ogóle wyglądam. Piasek pokrywa moją bluzę i spodnie, zupełnie jak ubrania Clary. Oboje też mamy je pomięte...

Zagryzam wnętrze policzka i spoglądam za Clarą, gdy odchodzi z Robin do samochodu.

Byłbym już trupem, gdyby Travis zabijał spojrzeniem...

Kurt ogląda się za dziewczynami, a potem niespodziewanie odwraca twarz i syczy w moją stronę:

- Co robiliście?

- Rozmawialiśmy - odpowiadam.

Chłopak patrzy mi w oczy, po czym pochyla głowę, jakby nie zrozumiał. Odsuwam się, gdy robi ku mnie niespodziewany krok. Odpycham rękę Marcusa, który odpowiada na to zaskoczoną miną; chciał mi tylko pomóc. Kątem oka widzę, że Clara zatrzymuje się, po czym krzyczy roztrzęsionym głosem:

Seria Przejrzystość (Dimness, Clarity) WYDANE <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz