Aiden
Clara błaga mnie, bym odszedł i zostawił ją w spokoju. Cała się trzęsie, łapie kurczowo za swoje kolana, podciągając je do siebie.
Odszedłbym, ale nie mogę się ruszyć, jakby nogi nagle stopiły się z podłożem.
Dziewczyna wzdycha ciężko, po czym znów dostaje drgawek. Zerkam w stronę jeziora, gdzie ledwo dostrzegam jej przyjaciół, bawiących się w najlepsze przy ognisku. Żywe, ciepłe kolory tańczą wśród otaczającego nas mroku.
— Clara — zaczynam, ale potrząsa głową, bym nic nie mówił.
Rozumiem, że każdy dźwięk jest dla niej w jakiś sposób nieprzyjemny.
Wygląda w tej chwili na całkowicie bezbronną.
Powinienem coś zrobić, zawołać jej koleżankę, ale jedyne co robię, to bezmyślnie się na nią gapię.
Jej zaczerwienione policzki są mokre od potu, jest taka krucha. Przymykam na chwilę oczy, czując słodkie uczucie podniecenia. Siadam przy dziewczynie, pierwszy raz widząc coś takiego.
Clara daje za wygraną i mnie nie przepędza. Opiera głowę na kolanach i znów zaczyna normalnie oddychać.
Cicho i spokojnie.
Budzi to we mnie dziwny instynkt, chcę zaopiekować się nią teraz, jak małym kotem potrąconym przez samochód.
Nie wiem, czy dotyk też będzie ją bolał, ale przybliżam się do niej i obejmuję, zatrzymując każdy, kolejny mocniejszy atak.
*
Clara opiera się całym ciałem o mój tors. Nasze nogi leżą blisko siebie. Mokre od potu włosy oblepiają bladą twarz dziewczyny. Delikatnie je zabieram, odgarniając na czubek głowy. Potem kładę dłonie z powrotem na jej talii. Przypatruję się z góry jej twarzy, dostrzegając każde znamię czy pieprzyk.
W dalszym ciągu nie wiem, co się właściwie stało. Jakim cudem znajduję w sobie taką wrażliwość? Dlaczego przytulam dziewczynę, której powinienem nienawidzić? Dlaczego pragnienie bliskości innej osoby ożywa i wychodzi na powierzchnię właśnie teraz?
Clara porusza się, więc zabieram ręce. Po chwili siada naprzeciw mnie w bezpiecznej odległości.
— Już dobrze? — pytam ostrożnie.
— Tak. — Zakłada za ucho, wpadające do oczu, brązowe włosy.
— Co to było? — dociekam.
— Zwarcie mózgu — odpowiada unosząc głowę, patrzy w niebo, wygląda na wycieńczoną.
— Bardziej mi to wyglądało na atak padaczki. Nie miałem pojęcia co zrobić. Ty chyba serio nie powinnaś pić. — Jestem poważny jak nigdy, chociaż mój niezależnie obojętny ton nie brzmi jakbym się przejmował.
Clara wzdycha, rozciągając usta w uśmiechu, macha dłonią i przymyka jeszcze wilgotne powieki. Zaraz znów opiera brodę o kolana. Prawie chowa twarz.
— Chcę, byś o tym zapomniał. O tym, co widziałeś. Bądź taki jak do tej pory, dobrze? — mamrocze, dociskając usta do kolan, przez co rozumiem dokładnie jedynie końcówkę.
— Będę tylko i jedynie sobą. Wszystko jest w porządku, ale pierwszy raz byłem świadkiem czegoś takiego, zrozum...
— Dobrze. — Unosi dłoń, by mi przerwać. — Niczego więcej od ciebie nie oczekuję, zrób to, o co cię proszę...
Kręcę głową, po czym wpadam jej w słowo:
— Jak się czujesz?
Unosi nieco twarz i przymyka na dłużej powieki. Rozumiem, że nie uzyskam odpowiedzi, więc próbuję inaczej:
— Zawołać twoich przyjaciół?
— Nie — odpowiada, wkładając ręce we włosy.
— Chorujesz na padaczkę?
— Przestań. To nie twoja sprawa. — Tym razem nie wytrzymuje i się unosi. Nie zamierzam ustąpić.
— Rozmawiałaś o tym z kimś? Ktoś wie o tych atakach?
— Jesteś głuchy? — Piorunuje mnie spojrzeniem, ale nie odpowiadam, tylko mierzę ją wyczekującym wzrokiem. — Daj mi spokój.
— Nie myślę, że jesteś nienormalna — mówię prawdę.
Wciąga powietrze ze świstem i przez chwilę wydusza z siebie urywany śmiech.
— Nie obchodzi mnie, co myślisz. Chcę wrócić do domu. Nie chcę o tym mówić. — Potrząsa rękoma, wcześniej podpiera się nimi o piasek, gdy powoli wstaje.
— Dobrze, pójdę z tobą.
— Nie, Aiden... Poradzę sobie.
— Twój wygląd mówi co innego. Oddałaś mi trochę swojego ciężaru, to zobowiązuje — mówię z uśmiechem.
— Człowieku, znam cię od wczoraj...
— Od ponad dwóch tygodni. — Poprawiam.
Jej mina mówi mi, bym odpuścił, zdradza wyczerpanie i zawstydzenie.
— I już byłem z tobą w trudnej chwili — dodaję, nie ustępując.
— Ale nawet nie wiesz, jak jest mi głupio. To nie jest coś, o czym chciałabym mówić każdemu, a już na pewno nie obcej osobie. To coś jak obnażanie się. — Jej ramiona opadają i wiem, że za chwilę może upaść.
— Niepotrzebnie tak myślisz. Sto razy bardziej wolę to spotkanie, od wczorajszego.
Clara przymyka oczy, moje argumenty do niej nie docierają.
—Wracam do domu, a ty daj mi spokój. — Pociera twarz dłonią, potem otrzepuje spodnie z piasku.
— Pójdę z tobą.
Jest przy mnie taka malutka. Zbyt krucha i niewinna.
— Proszę cię, czego ty nie rozumiesz?! Tak będzie lepiej.
— A ja sądzę, że nie. Odprowadzę cię i koniec. Nie uważasz, że przeskoczyliśmy te wszystkie ostrożne kroki? Nie czujesz tych samych fal, na których nadajemy? Mam chodzić za tobą kilka miesięcy, byś pozwoliła mi się zabrać na spacer?
Czy ta dziewczyna nie może się po prostu zgodzić?
CZYTASZ
Seria Przejrzystość (Dimness, Clarity) WYDANE <3
RomanceClara Adler jest autorką książki, którą napisała w oparciu o wspomnienia mężczyzny mieszkającego w ośrodku, gdzie odbywała staż. Kasper opowiadał trudną historię swojego życia i prosił, by spisała wszystkie słowa. Młody mężczyzna, Aiden Sprayberr...