3. Piknik

503 45 5
                                    

Usiadłam na parapecie czytając poezję. Delikatny wiatr  rozwiewał moje włosy a słońce...

-Rosaline! Co ty tam jeszcze robisz tyle czasu?- zawołała ciotka pukając w drzwi

-Już, już ciociu!- zeskoczyłam z parapetu i poprawiłam sukienkę

Wyszłam z pokoju uśmiechem witając Elizabeth i Eve. Zasiedliśmy do powozu ciągnącego przez białe konie którymi kierowała Eva. Oczarowana rozglądałam się dookoła podziwiając przyrodę. Drzewa pnące się ku górze i ptaki składające na nich gniazda dodawały lasu uroku. Słodki zapach kwiatów niesiony przez wiatr przyjemnie łaskotał mój nos. Czytałam w pewnej baśni że to małe leśne chochliki sprawiają że z kwiatów wydobywa się woń. Elfy za to uczą ptaki śpiewać i gdzieś w głębi lasu, razem grają na wietrze. Po chwili zza drzew i krzewów po woli wyłaniała się wielka posiadłość. Wyglądała jak królewska. Coraz bardziej dało się usłyszeć śmiechy i rozmowy a także orkiestrę grającą na przyjęciu. Pani Barry, gdy wysiedliśmy z wozu przyszła nas powitać. Na jej twarzy widać było elegancki uśmiech a jej ruchy były pełne gracji. Wyciągnęła do mnie rękę a ja z lekko otwartą buzią z wrażenia potrząsnęłam ją.

-R-Rosaline Shirley. Niezmiernie miło mi Panią poznać. Wygląda Pani jak królowa...- powiedziałam z podziwem

-Oh... Dziękuję Roso...- powiedziała nieco zdziwiona i odwróciła się do Elizabeth-Dobrze Cię widzieć Betty, a więc to jest ta twoja siostrzenica o której opowiadałaś?- zapytała 

Ciotka przytakiwała głową.

-Dobrze, wygląda na miłą. A teraz... chodźmy już. Przyjęcie się już zaczyna. A ty, Roso może zapoznasz się z Dianą?- zawołała swoją córkę która szybko przybiegła

-Bawcie się dobrze a i pamiętasz co mi obiecałaś Rosaline?

-Oczywiście ciociu.- uśmiechnęłam się

-Dobrze. Jak coś to będziemy przy jednym ze stolików.- powiedziała i odeszła z Panią Barry

Stałam tak chwilę z Dianą w niezręcznej ciszy.

-A-A więc... jestem Rosaline. - zaczęłam

-To już wiemy- zaśmiała się na co odpowiedziałam jej tym samym

-Elizabeth powtarza mi że za dużo mówię. Przeszkadzało by Ci to? Bo ja bardzo lubię mówić, szczególnie opowiadać piękne baśnie na przykład- złapałam się za słup i owinęłam się wokół niego- o księżniczkach zamkniętych w zamku, a jedynym sposobem aby się z niego uwolniły jest zaznanie-przerwałam wznosząc oczy ku górze- prawdziwej miłości.

-Roso to... wspaniałe! Opowiedz mi coś więcej.- opowiedziała podekscytowana

Zdziwiona zerknęłam na nią po czym szczerze się uśmiechałam kiwając głową ze wzruszenia

-Diano, chyba zostaniemy przyjaciółkami...

Podeszłam do niej chwytając ją pod ramię i weszłyśmy na alejkę kwiatów. Gdy opowiadałam jej moje baśnie zgłodniałyśmy. Podeszłyśmy do bufetu z ciastem. Następnie wsiadłyśmy na łódkę na małym stawie. Diana opowiedziała mi o kilku osobach ze szkoły. Po woli zaczęło się ściemniać i wraz z ciotką pożegnałyśmy się i wsiadłyśmy do powozu.

-I jak Ci się podobało?

-Oh, było wspaniale ciociu!



''Dreamer''- Gilbert BlytheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz