Usiadłam na parapecie czytając poezję. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy a słońce...
-Rosaline! Co ty tam jeszcze robisz tyle czasu?- zawołała ciotka pukając w drzwi
-Już, już ciociu!- zeskoczyłam z parapetu i poprawiłam sukienkę
Wyszłam z pokoju uśmiechem witając Elizabeth i Eve. Zasiedliśmy do powozu ciągnącego przez białe konie którymi kierowała Eva. Oczarowana rozglądałam się dookoła podziwiając przyrodę. Drzewa pnące się ku górze i ptaki składające na nich gniazda dodawały lasu uroku. Słodki zapach kwiatów niesiony przez wiatr przyjemnie łaskotał mój nos. Czytałam w pewnej baśni że to małe leśne chochliki sprawiają że z kwiatów wydobywa się woń. Elfy za to uczą ptaki śpiewać i gdzieś w głębi lasu, razem grają na wietrze. Po chwili zza drzew i krzewów po woli wyłaniała się wielka posiadłość. Wyglądała jak królewska. Coraz bardziej dało się usłyszeć śmiechy i rozmowy a także orkiestrę grającą na przyjęciu. Pani Barry, gdy wysiedliśmy z wozu przyszła nas powitać. Na jej twarzy widać było elegancki uśmiech a jej ruchy były pełne gracji. Wyciągnęła do mnie rękę a ja z lekko otwartą buzią z wrażenia potrząsnęłam ją.
-R-Rosaline Shirley. Niezmiernie miło mi Panią poznać. Wygląda Pani jak królowa...- powiedziałam z podziwem
-Oh... Dziękuję Roso...- powiedziała nieco zdziwiona i odwróciła się do Elizabeth-Dobrze Cię widzieć Betty, a więc to jest ta twoja siostrzenica o której opowiadałaś?- zapytała
Ciotka przytakiwała głową.
-Dobrze, wygląda na miłą. A teraz... chodźmy już. Przyjęcie się już zaczyna. A ty, Roso może zapoznasz się z Dianą?- zawołała swoją córkę która szybko przybiegła
-Bawcie się dobrze a i pamiętasz co mi obiecałaś Rosaline?
-Oczywiście ciociu.- uśmiechnęłam się
-Dobrze. Jak coś to będziemy przy jednym ze stolików.- powiedziała i odeszła z Panią Barry
Stałam tak chwilę z Dianą w niezręcznej ciszy.
-A-A więc... jestem Rosaline. - zaczęłam
-To już wiemy- zaśmiała się na co odpowiedziałam jej tym samym
-Elizabeth powtarza mi że za dużo mówię. Przeszkadzało by Ci to? Bo ja bardzo lubię mówić, szczególnie opowiadać piękne baśnie na przykład- złapałam się za słup i owinęłam się wokół niego- o księżniczkach zamkniętych w zamku, a jedynym sposobem aby się z niego uwolniły jest zaznanie-przerwałam wznosząc oczy ku górze- prawdziwej miłości.
-Roso to... wspaniałe! Opowiedz mi coś więcej.- opowiedziała podekscytowana
Zdziwiona zerknęłam na nią po czym szczerze się uśmiechałam kiwając głową ze wzruszenia
-Diano, chyba zostaniemy przyjaciółkami...
Podeszłam do niej chwytając ją pod ramię i weszłyśmy na alejkę kwiatów. Gdy opowiadałam jej moje baśnie zgłodniałyśmy. Podeszłyśmy do bufetu z ciastem. Następnie wsiadłyśmy na łódkę na małym stawie. Diana opowiedziała mi o kilku osobach ze szkoły. Po woli zaczęło się ściemniać i wraz z ciotką pożegnałyśmy się i wsiadłyśmy do powozu.
-I jak Ci się podobało?
-Oh, było wspaniale ciociu!
CZYTASZ
''Dreamer''- Gilbert Blythe
Fanfiction''Czy to nie przyjemnie, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy? To właśnie sprawia, że ja się tak cieszę życiem... świat jest taki ciekawy... Nie byłby taki ani w połowie, gdybyśmy wszystko o nim wiedzieli, prawda?''