4. ''Marchewka''

570 52 31
                                    

*Mini info- wspomnienia Rosaline pisane będą kursywą + w pewnym momencie napiszę abyście włączyli muzykę powyżej dla efektu *

Podekscytowana włożyłam tabliczkę do małej materiałowej torby na ramię. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze poprawiając rude warkocze. Zeszłam na dół do salonu gdzie powitała mnie ciotka. Wyszłam pełna nadziei i od razu udałam się do lasku prowadzącego do szkoły. Nie mogę się już doczekać. Wkońcu będę chodzić do normalnej szkoły... To zapewne cudowne jest móc się edukować wraz z innymi uczniami. Zaczęłam iść podskakując zatrzymując się jedynie po kwiaty które wplotłam w warkocze. Po chwili znalazłam się przed niewielkim drewnianym budynkiem. To chyba tutaj. Większość osób już weszła. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam przed drzwiami. Nagle ktoś do mnie podbiegł. Zawstydzona wbiłam spojrzenie w ziemie tak jak to mam już za zwyczaj robić.

-Jesteś nowa?- zapytał chłopak

Delikatnie uniosłam wzrok by na niego spojrzeć. Z pod jego czapki wystawały ciemne loki a oczy z zaciekawieniem spoglądały na mnie. Przytaknęłam znowu kierując wzrok na buty. Staliśmy chwile w niezręcznej ciszy. Wyciągnęłam dłoń chcąc pociągnąć za klamkę jednak ciemnowłosy wyprzedził mnie otwierając drzwi i czekając aż wejdę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten gest.

-Jak się nazywasz?-spytał zamykając drzwi za mną

-R-Rosaline.- odpowiedziałam lekko przechylając głowę w jego stronę

-A ja- zaczął gdy wszyscy nagle do niego podbiegli

-Gilbert!-zawołała grupka chłopaków

Gilbert. A więc tak ma na imię. Odłożyłam płaszczyk i podeszłam do Diany lekko ją obejmując na przywitanie. Usłyszałam rozmowę chłopców za nami.

-Po co gadałeś z tym rudzielcem? Podobno jest z sierocińca...- spytał roześmiany brunet

Obróciłam się w ich stronę zmartwiona.

-Co za różnica skąd jest? Słodka dziewczyna to słodka dziewczyna.- powiedział śmiejąc się na co lekko zmarszczyłam brwi

Po chwili spojrzał na mnie i przez kilka sekund patrzeliśmy sobie w oczy. Następnie mrugnął do mnie jednym okiem uśmiechając się. Na moją twarz wpłynął rumieniec i zakłopotana momentalnie się odwróciłam. Co to było?

-Roso, słuchasz mnie?- zapytała Diana

-Tak, tak...

-Okej a więc przedstawię Ci resztę dziewczyn. Jane Andrews, Tillie Boulter, Josie Pye i Ruby Gills. Poznajcie Rosaline Shirley.

-Niezmiernie miło mi was poznać.- ukłoniłam się do połowy

Spojrzały po sobie śmiejąc się.

-Mm, część.- mruknęła Josie- Zanim się ''poznamy'' musisz coś wiedzieć. Ruby kocha się w Gilbercie więc masz się do niego nie odzywać jasne?

-Ale... dlaczego?

-Jeszcze pytasz? Żałosne. Chodź Ruby, idziemy.- Ruby otarła łzy a za nią poszła reszta dziewczyn

Czy to przeze mnie jej smutno? Diana wzruszyła ramionami po czym zasiadłyśmy do ławki. Lekcja rozpoczęła się. Wyciągnęłam tabliczkę i zaczęłam notować.

*Pół godziny później*

Nastała przerwa. Diana oprowadziła mnie naokoło szkoły. Potem jednak musiała mnie zostawić i dołączyła do dziewczyn. Usiadłam samotnie na kamieniu i wyjęłam książkę. Zaczęłam czytać starając się jak najbardziej wczuć w fabułę. Po chwili, tak jak bohaterka, stanęłam nad strumykiem i zanurzyłam w nim rękę. Chłodna woda przepływała mi przez palce. Przymknęłam oczy. Nagle ktoś lekko dotknął moje ramię. Wystraszona natychmiast obróciłam się o mało nie wpadając do wody. To on.

-Hej, spokojnie to tylko ja.- zaśmiał się Gilbert

Starając się na niego nie spojrzeć poprawiłam spódnice z zamiarem odejścia gdzieś indziej. Wiedziałam że dziewczyny z klasy na nas patrzą a to one zakazały mi z nim rozmawiać. Odeszłam w bok nie odzywając się ani słowem.

-Gdzie idziesz?- spytał zdziwiony moim zachowaniem a po chwili podbiegł do mnie

-Odejdź, proszę- powiedziałam ledwo słyszalnie przez zaciśnięte usta

-Co mówiłaś?

-Nie mogę z tobą rozmawiać...- powiedziałam cicho unikając jego wzroku

-Dlaczego?- zapytał

Nauczyciel zadzwonił w dzwonek a to znaczy że lekcja się już zaczyna. Wyminęłam chłopaka ignorując jego pytanie. Usiadłam obok Diany jakby nigdy nic.

*10 minut później* (teraz możecie włączyć muzykę)

Gilbert nie chciał dać za wygraną. Co chwile rzucał we mnie jakimiś papierkami jednak starałam się to ignorować. Zapisywałam lekcję dyktowaną przez nauczyciela. Kolejny papierek wylądował na mojej tabliczce. Zdenerwowana zrzuciłam go i pisałam dalej. Gilbert ukradkiem podszedł do naszej ławki i złapał mnie za włosy.

-Ej, marchewka!- pociągnął je śmiejąc się przy tym

-Marchewka! Rudzielec! Dziwoląg!- śmiały się dziewczyny z sierocińca

-Co tam czytasz brzydulo?- wyrwała mi z rąk książkę którą ukradkiem czytałam przy świetle księżyca i po zerknięciu na tytuł nastawiła ją nad piecem

-Nie! Proszę, nie!- krzyknęłam błagając jednak nie słuchała

-Ups!- zaśmiała się gdy książka wylądowała w płomieniach

Podbiegłam do żarzącego się pieca a po moich policzkach spłynęły łzy. Książka na którą tak ciężko pracowałam pali się.

-Ojej... marcheweczka płacze!- zadrwiła blond włosa

Na te przykre wspomnienia do oczu ponownie napłynęły mi łzy. Pod wpływem emocji zamachnęłam się i zatrzymałam tuż obok policzka Gilberta.

Poczułam ostre pieczenie na policzku.

-Jak śmiesz smarkulo! Nie chcesz się słuchać tak? Ktoś tu zasłużył na chłostę.- krzyknęła wściekła kobieta

Szarpnęła mnie za ramię i rzuciła na ziemię. Po chwili wzięła pas i podniosła go do góry. Zacisnęłam powieki.

Spojrzałam w jego zmartwione oczy i wycofałam rękę. Usta zaczęły mi drżeć.

-Rosaline Shirley! Natychmiast do mnie!- krzyknął zły nauczyciel

Chwiejnym krokiem podeszłam do tablicy. Po klasie rozległy się szepty. ''Widziałeś co chciała zrobić?'', ''Jest okropna'', ''To dla tego była w sierocińcu''. Nauczyciel napisał na tablicy '' Rosaline Shirley ma paskudny charakter''. Odwróciłam się do klasy.

-Przepraszam, to moja wina. Dokuczałem jej...- wtrącił się Gilbert

-Cicho bądź i siadaj.- rozkazał nauczyciel

Obraz stawał się coraz bardziej rozmazany przez łzy. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam kierować się ku drzwi. Wzrok wszystkich skierowany był na mnie lecz nie obchodziło mnie to. Wybiegłam ze szkoły zapłakana.

-Roso, zaczekaj!- zawołał Gilbert i Diana jednak nie słuchałam

Biegłam przed siebie nie zatrzymując się. Chciałam tylko znaleźć się w domu. Po chwili wpadłam na Elizabeth obejmując ją.

-Ja już tam nie wrócę! Nigdy! Nie chce!- łkałam

-Spokojnie, Roso... co się stało?

-Wszyscy są tam okropni! Mogę nie chodzić do szkoły?- spojrzałam na ciotke błagalnym wzrokiem

-Niestety Rosaline ale dama powinna się uczyć.

-Ale... Ugh!- pobiegłam do swojego pokoju i zakryłam twarz kołdrą. Pogrążyłam się w otchłani rozpaczy.

''Dreamer''- Gilbert BlytheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz