III

15 4 1
                                    

  Pogoda była znośna. Słońce po niemal tygodniu ciągłego deszczu było miłą odmianą. Nie było zbyt zimno, ani zbyt ciepło – było idealnie.

Annamae zaczęła oswajać się z nowym miejscem. Ciotka zawiadomiła ją, że rodzice powinni wrócić za dwa miesiące. Pokrzepiała się myślą, że dwa miesiące miną, zanim się obejrzy. Podświadomie jednak wiedziała, że tak nie będzie.

Siedziała na tarasie, z płótnem ułożonym na sztaludze. Wuj obiecał, że zrobi wszystko, by poczuła się tu jak w domu, więc poprosiła o te dwie rzeczy.

Malowała pejzaż tutejszej okolicy. Kiedy nie pada, wygląda całkiem ładnie. Musiała skupić się na każdym detalu tak, aby obraz wyszedł bezbłędnie. Była perfekcjonistką od wczesnych lat dziecięcych.

  – Powinnaś odpocząć – usłyszała za sobą głos Madeleine – Malujesz już od czterech godzin.

  – Właśnie odpoczywam – mruknęła skoncentrowana, nie odrywając wzroku od swojego dzieła.

Blondynka tylko pokręciła głową, siadając obok niej. Spojrzała na jej pracę.

  – Masz talent. Długo malujesz?

  – Od dziesięciu lat. I dziękuję. Staram się.

Madeleine przejechała dłonią po swoich prostych włosach, po czym uśmiechnęła się przyjaźnie.

  – Pomyślałam, czy nie chciałabyś poznać okolicy.

  – Może później.

  – Mamy wiele cudownych miejsc, które nadają się do uwiecznienia na płótnie.

Przerwała malowanie, po czym spojrzała z ciekawością na dziewczynę.

  – Na przykład jakie?

Wzruszyła ramionami.

  – Zobaczysz.

Westchnęła, odkładając pędzel obok leżących na stoliku farb.

  – Godzinę. Nie dłużej.

                              ♤♤♤

Małe jeziorko obok starej drukarni okazało się najprzyjemniejszym miejscem. Była tam woda, dach nad głową i słońce. Nie było ciekawskich ludzi ani zwierząt. Idealne miejsce.

Przez chwilę, Annamae miała wrażenie, że żyję w innej rzeczywistości. Czasem wydawało się, że w tym miejscu czas się zatrzymał. Oczywiście, ludzie nie wyglądali jak wyjęci z tamtej epoki, jednak było w tym miejscu coś, co przenosiło w czasie.

  – Wracajmy. Mama dzwoniła do mnie pięć razy.

Annamae wstała, marszcząc brwi.

  – Masz tu zasięg?

  – Jasne. Ty nie?

Pokręciła głową, jeszcze raz sprawdzając swój telefon.

  – Dziwne... – mruknęła brunetka – Widocznie Wszechświat nie chcę, abym z niego korzystała.

  – Wyjdzie ci to na dobre. A jeżeli tęskniłabyś za technologią, mój tato jest informatykiem. Może będzie wiedział, o co chodzi.

  – Dziękuję – uśmiechnęła się – Na razie nie tęsknię.

Resztę drogi przegadały. Okazało się, że Madeleine była młodsza od niej o dwa lata, miała brata i kochała architekturę. Annamae nie pomyślałaby, że będzie potrafiła dogadać się z dziewczyną.

  Kolacja przebiegała w ciszy. Annamae spokojnie jadła swoją porcję kurczaka w miodzie, patrząc przy tym na innych, siedzących przy stole.

Diane Bonovitch jak zwykle przybierała swoją słynną minę, a jej mąż czytał najnowsze informacje znajdujące się w gazecie.

  – Jak ci się tu podoba, Annamae? – spytała Diane.

  – Oh, jest ciekawie – nie potrafiła znaleźć innego słowa – Przytulnie.

Gospodyni pokiwała głową.
Wtedy Annamae pomyślała, że powinna nie odezwać się do rodziców przez rok. Diane i Clark byli dziwnymi ludźmi. Nie potrafiła stwierdzić, jakie zamiary wobec niej mają.

Nagle każdy w jadalni mógł usłyszeć huk, dobiegający z piętra. Annamae spojrzała na Diane, która przestraszona spojrzała na męża, spojrzeniem zawiadamiając go, żeby sprawdził co się stało.
Jednak Annamae miała wrażenie, że oboje dobrze wiedzieli co się stało.

                             ♤♤♤

Noc była ciepła. Była tak ciepła, że Annamae nie potrzebowała kołdry do okrycia. Leżała, starając się zasnąć.

Okno było otwarte, jednak nawet ono nie sprawiało, że było chłodniej. Czy w Anglii zawsze jest zwariowana pogoda?

Chwyciła książkę, leżącą na stoliku obok, po czym otworzyła na setnej stronie i zaczęła czytać. Musiała przyznać, że historia ta zauroczyła ją. Jeszcze nigdy nie czytała tak cudownej książki. Chociaż temat nie był zbytnio ambitny – książka opowiadała o życiu zepsutych nastolatków – to sposób pisania autorki, wzbudzał w niej zachwyt.

Dobrą książkę poznajesz po swoim zachowaniu, w czasie czytania jej. Jeżeli powieść jest dobra, czytasz ją w wolnym czasie, uśmiechając się, wyobrażając sobie swój własny scenariusz.

Jednak, jeśli książka jest zachwycająca, nie możesz bez niej żyć. Myślisz o niej przed snem, starasz się czytać mało, by szybko nie zakończyć przygody z nią. Płaczesz, czytając ją, śmiejesz się do łez, odczuwasz melancholijny nastrój lub zaczynasz odczuwać pragnienie szalonej miłości.

Zachwycająca książką każę ci mówić o niej każdej nocy, podczas rozmów z gwiazdami.

Kiedy kończysz ostatnią stronę, twoje życie zmienia się. Zaczynasz utożsamiać się z bohaterami, czuć to samo, co i oni – tak było przynajmniej w przypadku Annamae.

Nagle, zupełnie niespodziewanie usłyszała coś. Trwało to kilka sekund, jednak było tak wyraźne... Dziewczyna momentalnie podskoczyła, odkładając książkę, po czym powolnym krokiem podeszła do drzwi.

Znowu to samo. Na ten dźwięk drgnęła. Brzmiało to jak krzyk. Jak wołanie o pomoc. Nie wiedziała skąd dochodzi. Wiedziała jedynie, że na pewno nie wydawało jej się.

Stała przy drzwiach już od pięciu minut, nadsłuchując, co wydarzy się dalej. Była przestraszona i zaciekawiona. Postanowiła poczekać na kolejny raz, by upewnić się, czy był to krzyk.

Jednak tamtej nocy nie usłyszała tego kolejny raz.

najlepszy z głosów w mojej głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz