Wychodzę z pokoju i zmierzam do kuchni. Już jacyś ludzie się kręcą po całym domu.
Nie ma spokoju, ten dom to wieczny biznes, każdy przychodzi tu żeby coś załatwić.Nie przemyślałem tego i wychodzę bez koszulki. Na ogół mi to lata, kto tu jest i kogo spotkam. Ale dzisiaj z limem pod okiem i posiniaczonym ciałem średnio chcę się pokazywać.
Wcześniej wyglądałem tak po walkach, wczoraj miałem najgorszą, stoczoną z Jakubem.Wchodzę do kuchni i jasna cholera, ona mi się nie śniła.
Stoi do mnie tyłem, dość wysoka, bardzo szczupła, delikatna i bardzo kobieca.
Włosy ma długie i brązowe.
Odwraca się, a dla mnie czas zwalnia by mógł rzucić mi się w oczy każdy detal jej ciała. Oczy ma zielone, duże, błyszczące. Nosek zgrabny, kilka piegów.Nie ma w niej nic nadzwyczajnego. Urzeka mnie to, że wygląda inaczej niż dziewczyny które znam. Ma naturalne rzęsy i prawdziwe włosy. Piersi ma malutkie, ale przynajmniej nie są wypchane jakimś sylikonowym gównem. Ma mało makijażu, prawie wcale. I pierwszy raz w życiu widzę tak młodą dziewczynę, tak piękną jak stworzył ją Bóg. Stoi przede mną i nie zmieniła w sobie nic. Jest najpiękniejsza ze wszystkich które znam.
-Ahh, wystraszyłeś mnie Maks.- Delikatnie podskakuje na mój widok.
-Przepraszam, nie chciałem.- Przestaje się gapić i siadam grzecznie na krześle.
-Na co masz ochotę?.
"Osz kurwa, na ciebie". Myślę sobie, ale rzecz jasna nie mówię głośno.
-Obojętnie.- Odpowiadam. Mógłbym powiedzieć coś więcej, umiem bajerować kobiety, ale po wypiciu trzech szybkich jest to łatwiejsze. Teraz wszystko co przychodzi mi do głowy, wydaje mi się głupie. Nie mam nic mądrego do powiedzenia, więc lepiej siedzieć cicho.
-Mogą być tosty?
-Jasne.
-Myślałam, bez urazy, że jesteś starszy. Nie spodziewałam się tu nastolatka.
-Nie jestem typowym nastolatkiem.
-To na pewno. - Robi dziwną minę.- Ile ty masz lat?
-Siedemnascie.
-To faktycznie mało.- Dodaje i znów zapada niezręczna cisza.
Nagle do kuchni wparowała jej matka.
-Dominika nie gadaj, tylko pracuj. I nie bądź wścibska, to twój Boss.- Szturcha ją łokciem.
-Nic się nie stało Pani Jolu.- Rzucam, słysząc całe upomnienie.- Tylko sobie rozmawiamy.
Panią Jole wszyscy tu szanują. Pracuje tu z własnej woli i nigdy nic nie widzi ani nie słyszy. Do tego jest trochę jak dobra ciocia.
Rosołek na przeziębienie? Oczywiście, już się robi.
Dla Jakuba nie aż tak, ale o mnie bardzo się troszczy.
To że jestem tu takim smarkaczem ma swoje plusy i minusy, często nie traktuje się mnie tu poważnie. Ale za to wszyscy skaczą właśnie nade mną. Słowo Jakuba to świętość, a moje to już w ogóle.-Siema Młodziak, a coś ty taki poobijany? Walkę miałeś?- Do kuchni wchodzi Jasiek. Nasz najbardziej zaufany człowiek, trochę jak rodzina. Śmieszek jak ich mało. Z reguły żarty bawią tylko jego, ale skoro sprawia mu to przyjemność.. Tym razem śmieje się ze mnie, bo przecież dobrze wie dlaczego tak wyglądam. Szkoda, że wczoraj kiedy zobaczył jak jestem zawieszony do sufitu nie było mu tak do śmiechu.
Nie odzywałem się, nie panikowałem, bo wiem że Jakub nie zrobi mi dużej krzywdy.
Ale oni, oni mieli strach i łzy w oczach.
Tatusie, od siedmiu boleści.
CZYTASZ
Na pohybel
ActionMaks jako dziecko został zmuszony do innego życia niż to, jakie sobie wyobrażał. Jako dorosły czlowiek sam musi dbać o swoje interesy i każdego dnia walczyć by niczego mu nie odebrano. Zatraca się w strachu tak że sam kopie pod sobą dołki.