Rozdział III

9 3 1
                                    

Nikt nie spodziewał się, że liny nie wytrzymają. Statki oderwały się od siebie i znów zaczęły ostrzał z kul armatnich.
Tymczasem, na pokładzie fregaty Rosa zaczęła poszukiwania Johna.
-John!- krzyczała.
Niestety, nie dostała odpowiedzi. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to zejść pod pokład i tam szukać mężczyzny.
Na całe szczęście, wszyscy Hiszpanie przenieśli się na pokład ,,Zemsty", co ułatwiło jej poruszanie się po pokładzie wrogiego statku.
-O'Connel, gdzie jesteś?!- krzyknęła donośnie.
Nagle, zza skrzyni złapał ją John, zakrywając jej usta ręką i ciągnąc w dół.
-Dlaczego?- wygestykulowała.
Mężczyzna pokazał jej palcem na ciemny kąt, w którym nagle ktoś się poruszył.
-Usłyszał cię- wyszeptał John.
Kiedy blask lampy oświetlił twarz wroga, Rosa nagle wstała, nie zwracając uwagi na to, że John ją od tego odciągał.
-Armando!- krzyknęła.
-Co? Dlaczego ona to zrobiła?- pomyślał John.
-Trochę minęło... Nadal masz taki szpetny ryj- dodała Rosa.
-Sénorita Castello... nawet tutaj musisz się przypominać?- odparł Hiszpan.
-Myślałam, że cię diabli wzięli, ale jak widać, złego nie biorą- rzuciła.
-I że kazali mi ciebie akurat poślubić... zwykłą wiedźmę...- odparł zdegustowanie Hiszpan.
-Nie jestem już wiedźmą...- powiedziała Rosa, wyciągając z pochwy przy pasie swoją szablę i ruszając z nią na przeciwnika.
Rosa i Armando zaczęli zaciętą walkę, kiedy to w międzyczasie John zaczął przenosić beczułki z prochem w jedno miejsce, aby wysadzić statek.
-Raczej da sobie radę beze mnie- stwierdził mężczyzna, podpalając proch, rozsypany drobnym ciurkiem kilka metrów od zbiorowiska z beczkami.
-Z resztą...- wyszeptał, po czym z rozbiegu i wyskoku kopnął Hiszpana.
-Rosa, uciekamy!- krzyknął.
Armando osunął się na ziemię, jednak mimo bólu w okolicach miednicy, zaczął się śmiać pod nosem.
-Nie uciekniecie przed Krwawą Inkwizytorką- powiedział.
-Wal się- odparła Rosa, próbując strzelić do Hiszpana z pistoletu, jednak ten nie wypalił.
Mężczyzna wyśmiał ją, po czym zdenerwowana kobieta rzuciła bronią palną w jego stronę, trafiając w głowę.
-Ała!- krzyknął.
-Nie bądź babą- powiedziała, zachowując na twarzy stoicki spokój.
Już chwilę później, John i Rosa przeskoczyli na ,,Zemstę" i od razu rozkazali oddalić od siebie statki.
Nie wiadomo czemu, ale Hiszpanie zaczęli uciekać na swój okręt, co nie było dla nich dobrym pomysłem.
Proch jeszcze chwilę palił się, dając czas na oddalenie się statku pirackiego.
Nagle, fregata eksplodowała, wyrzucając w powietrze bardzo drobne opiłki drzewa.
-Stary i dobry sposób- powiedział John.
-Yhym...- poparła Rosa.
Mężczyzna spoglądał jeszcze chwilę na pobojowisko, po czym zwrócił się do swojej towarzyszki.
-A ten cały Armando? To ten, z którym miałaś się hajtnąć na Sycylii?- zapytał.
-Tak... Ale jak widać, skurczybyk przeżył upadek z klifu... A może masz dla mnie jakiś prezent z okazji niedoszłego dawno temu ślubu?- zaśmiała się.
-Proszę- wskazał na palącą się za rufą fregatę.
-A wiesz... może być- odparła, uśmiechając się.

Przygody Johna O'Connela Karaiby w ogniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz