Rozdział VIII

4 1 0
                                    

-Uwijać się! Raz, raz! Pełne żagle!- krzyczała Miguela, stojąc przed sterem.
,,Inkwizytor" nabierał prędkości. Jego wielkie, białe żagle łopotały na wietrze, a złoty galion był podmywany przez falującą wodę morską.
-To galera! Idzie wprost na nas!- słychać było z bocianiego gniazda głos majtka.
Czarna bandera powiewała nad statkiem, na którym wrzało jak w ulu.
Na jego pokładzie pojawiła się jakaś kobieta o ciemnych włosach i dużym kapeluszu z piórem.
-Kapitan Drummond na mostku!- obwieścił pierwszy mat.
Arabella była wciąż w formie, a zwłaszcza jej statek, który dawniej należał do samego Williama Kidda.
-Nacieramy na pełnej prędkości!- rozkazała.
Galera ,,Przygoda", bo taką nazwę nosiła łajba Drummond, przebijała fale z zawrotną prędkością. Jej wiosła uderzały w wodę i tym bardziej napędzały okręt.
Tymczasem John i Rosa zdążyli otworzyć więzienną celę i wydostać się z niej.
-Nadal nie wiem, jak ci się udałi to zrobić... ale niech będzie. Przynajmniej jesteśmy wolni- powiedział John.
-Nie narzekaj, tylko myśl, jakby się ulotnić z tego statku- odparła Rosa.
Pokład więzienny był opustoszały, oprócz tylko jednej celi, w której siedział stary i skrępowany mężczyzna o siwej brodzie.
-Mogę być wam przydatny...- odchrząknął pod nosem.
Piraci spojrzeli się na siebie.
Jakiś starzec mamrotał coś pod nosem, ale jednak był uwięziony, a pomoc ze strony Arabelli nadpływała coraz szybciej.
-Nie ma co, trzeba go uwolnić- zauważyła Rosa.
Kobieta podeszła do celi i wykonała ten sam ,,zabieg", dzięki któremu udało się oswobodzić jej i Johnowi jeszcze chwilę wcześniej z własnej celi.
-Jestem ci po stokroć wdzięczny, panienko- odparł starzec.
Nagle, galera uderzyła z impetem o dębowy kadłub ,,Inkwizytora". Drewniane części poszycia zaczęły skrzypieć i drgać.
-Do abordażu!- krzyczała Arabella.
Cała piracka załoga poczęła przeskakiwać na pokład wrogiej jednostki i od razu dobywając broni, zaczęli walczyć z Hiszpanami.
Miguela stanęła przed sterem i z kamienną miną przyglądała się całej walce. Obok niej stało kilku żołnierzy uzbrojonych w muszkiety, którzy co chwila wypalali z broni do morskich rabusiów.
-Walczyć do końca! Odwagi!- krzyknęła Arabella, wyjmując swój kordelas zza pasa.
Abordaż wciąż trwał. Marynarze walczyli zawzięcie, aż do momentu, kiedy na horyzoncie pojawił się kolejny okręt.
-Żagiel na trawersie!- obwieścił majtek na bocianim gnieździe statku Arabelli.
John od razu dobiegł do jednego z zabitych Hiszpanów, po czym zabrał leżący przy ciele kordelas. Broniąc się przed wrogami, rzucił on szybko okiem na zbliżający się statek.
-To ,,Zemsta"! Moja ,,Zemsta"!- krzyknął.
Zza jego pleców wyskoczyła Arabella, która odparła atak hiszpańskiego żołnierza.
-Nie dziękuj- powiedziała do pirata.
W tym momencie rozległ się hukowy dźwięk wystrzału z moździerzy na pokładzie ,,Zemsty Królowej Anny".
-Wracać na ,,Przygodę"!- rozkazał John.
Piraci od razu rzucili się do przeskakiwania na pokład swojego okrętu.
Kiedy już Hiszpanie zaczęli ich gonić, z nieba wyleciały ogniste pociski, które z impetem uderzyły w pokład ,,Inkwizytora".
Potężny okręt liniowy zachwiał się na fali od tak mocnego obicia burty.
W tym czasie, ,,Przygoda" zdążyła się już odbić od burty wrogiej jednostki i znacznie oddalić w stronę ,,Zemsty Królowej Anny".
John wszedł po trapie do swojej załogi.
-Kapitan na pokładzie!- krzyknął bosman.
-Czeka nas ostateczna bitwa- zauważyła Rosa, wychodząc zza pleców Johna.
Cała załoga popatrzyła się na unieruchomiony okręt Migueli, który wciąż budził w nich grozę.
-Kapitanie, co teraz?- zapytał bosman.
John skierował wzrok na swoich piratów i statek Arabelii, po czym na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Powiedzmy, że mam plan... ale to wymaga ofiary...- odparł, akcentując ostatnie słowo.

Przygody Johna O'Connela Karaiby w ogniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz