II Utracone Sekundy

48 2 0
                                    

Patrzyłem przed siebie biegnąc ulicami Zaun, miałem w głowie obraz placu zabaw. Zabawa, tak, zabawą nazywałem bieganie i ukrywanie się przed nieciekawymi osobistościami, które tak bardzo ciekawiła moja osoba. Szarżując rozmyślałem nad rozsądną kryjówką, przedmieścia Piltover? Idealnie. Pamiętałem kilka miejscówek, zabawy z dzieciństwa nie poszły na marne, złapałem oddech wbiegając na palcach do opuszczonej fabryki. Potyczki z pachołkami Viktora stanowiły nie lada kłopot, szybcy są. A moje ciało nie mogło powtarzać w kółko tego samego, niekorzystne działanie, które marnuje moje siły, a "tamci" czują się świeżo, jakby robili to pierwszy raz w życiu. Taki urok z posiadania Napędu Zero. Dobra, jedziemy dalej z historią. Wpraszając się do fabryki jak złodziej - byłem utożsamiany z takim typowym zbirem. Nie byłem typowy. Ludzie poza moją "kopułą" nie mieli pojęcia o mnie i o moim życiu w podziemnym mieście. Oparłem się o ścianę, ciężkie oddechy po chwili ucichły i mogłem dalej gnać, ale zwyczajnie uznałem, że to niepotrzebne, a jeśli roboty tego psychola oddalą się od niego na odpowiednią odległość - straci nad nimi kontrolę. Byłem w chwilowym Edenie. Zapytałem samego siebie w myślach "Która to godzina?" śmiejąc się po zadaniu tego głupiego pytania. Rozbawienie nie mijało, a ja odrzekłem samemu sobie "Odpowiednia jak zawsze". Wtedy zza zepsutej maszyny wydobył się głośny syk, a ja nie wiedząc co się dzieje - odskoczyłem. Chwilę później przed moimi oczami pojawił się zgniły od starości szczur - Twitch.

- Weź spadaj Ogryzek - prychnąłem w jego kierunku - chcesz mnie nastraszyć?

Ten zaczął się uśmiechać obrzydliwie, gdyby był normalny, powiedziałbym, że z jego śmiesznej mordy leci ślina, ale ten szczur jest porąbany, serio. Cuchnie niemiłosiernie. Tak czy siak, pewnie wypił jakiś dziwny płyn albo znowu testuje jakieś nowe trucizny.

- Po co tu przylazłeś? Ja.. straszę Pilciuchów, nigdy swoich młody - roześmiał się podając brudną łapę.

- A ty? Po co tu jesteś? Nie lepiej ci było w kanałach brudasie? - Zawaliłem go serią pytań, zacząłem przesłuchanie.

- No to tak, tam jest sklep z serem - pokazał mi znajome miejsce na urywku mapy Piltover - jak pójdziesz ze mną po trochę jedzenia to ci opowiem, tylko nie główną drogą! - zerwał się optymistycznie i oblizał.

To było obrzydliwe, nie lubiłem tego szczura, ale jeśli chciał mi opowiedzieć o swoich eksperymentach, czemu nie?

- Prowadź szefie - ironicznie wydusiłem zatykając przy tym nos.

Twitch podał mi dziwną maskę i uśmiechnął się szczerząc zęby, porąbany typ. Przeszliśmy tyłami przez jakieś wąskie otwory prosto za sklep, a raczej "La Ron" najbardziej wysunięty sklep w Piltover, co czyniło z niego smakowity kąsek, ale kto by chciał kraść ser? Raczej jedna persona byłaby chętna na rabunek tego budynku. Gładko poszło. wbiliśmy się przez tylne drzwi, które osłaniali dwaj goryle, mój kolega szczur potraktował ich specyfikiem własnej produkcji i ruszyliśmy. Z zewnątrz wydawało się, że to jakiś mały lokal, ale w środku był coś typu galeria handlowa, może nie taka mocarna, lecz dość pokaźnych rozmiarów. Twitch zatarł swoje chciwe łapki i wskoczył w typowy dla siebie kamuflaż. Byliśmy w ostatnim pomieszczeniu budynku, łączył on magazyn, szatnię dla pracowników i "pokój" dla klientów nabywających specyficznie pachnący ser.

- Ja rzucam, ty łapiesz, wsadzasz pod pachę i się zawijamy, okej? - wyszeptał swoim ochrypłym głosem szczur.

Pokiwałem mu głową, a ten ruszył w lewo, prosto do magazynu. Po drodze nie spotkałem żadnego pracownika. Prawdopodobnie zostali sparaliżowani przez ten dziwny gaz, dobrze, że Twitch zaopatrzył mnie w maskę odporną na "to coś". Dobra, poszła torba z serem, wyczyn to to nie był wielki, odwalałem kiedyś bardziej ryzykowne akcje, pomyślałem wtedy o tym jak razem z dawną ekipą wdrapaliśmy się na wieżę zegarową Piltover, a ja mając taki kaprys urwałem z wielkiego zegara sekundnik, który przerobiony na coś bardziej przydatnego służył mi za jedną z broni, cóż to była za brawurowa ucieczka w moim wykonaniu. Pałki goniły mnie przez jakąś godzinę, nie zapomnę tego nigdy.

Wracając do rabunku, drugą torbę złapałem pod biodrem i ruszyłem jak Bolid, wyprzedziłem nieprzytomnych ochroniarzy i wróciłem tą samą drogą do opuszczonej fabryki razem z Twitch'em. Nie powiem, było łatwo, nawet nie mogłem ujrzeć profesjonalizmu tego szczura, uważany był za jedną z ikon przestępców, kamuflaże, trucizny i te sprawy. Mój wspólnik pociągnął nosem, nie przez katar, raczej przez zapach zrabowanego sera. Ale jestem głupi, okradłem z półtorametrowym szczurem La Ron.. Godne podziwu.

- Dobra młody, siadaj i jedz jak chcesz - Twitch szybkim ruchem wziął jedną torbę i rozerwał ją, delektując się przy tym zapaszkiem.

- Wiesz, ja to może podziękuję, lepiej mi powiedz z jakiego powodu przeniosłeś się do opuszczonej fabryki ludzi z Pil - wydusiłem z siebie te słowa z trudem, ser śmierdział jak stare skarpety.

SEKUNDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz