20. "A" do kwadratu

2.2K 299 425
                                    

Caps: Pamiętaj, że mogę Ci je przynieść, ładnie się rozwinęły.
Caps: MOŻE ZA TOBĄ TĘSKNIĄ

Lock: gdyby tęskniły, już byś je zbierał z podłogi, najwyraźniej ciebie lubią bardziej

Caps: Aleyna je zeżre
Caps: u Ciebie pożyją dłużej

   Adam parsknął śmiechem, wyobrażając sobie kotkę, która wskoczyłaby na stół w celu zjedzenia róż. Chociaż... natura kazałaby jej zepchnąć wazon z kwiatami na podłogę, bo to przecież świetna zabawa, prawda?
   Nie mógł sobie wybaczyć, że zapomniał o bukiecie podczas ucieczki przed panią Barbarą, która była nieźle zdziwiona czerwonymi różami, o czym Przybyło opowiedział uczniowi zaraz po swoim powrocie do domu, kiedy to jego mama zasypała go masą pytań na temat kwiatów. Mimo wszystko licealista wolał nie odzyskiwać zakupu — dziwnie musiałoby to wyglądać, gdyby Adrian przyniósł róże na zwykłe spotkanie w kręgielni.
   Tak, w kręgielni. Szatyn jeszcze tamtego wieczoru przyjął zaproszenie Adama, a jedyną osobą z jakimkolwiek "ale" była Gabrysia, lecz trzymała w sobie wszystko aż do soboty. Dopiero wtedy odważyła się poruszyć ten temat, siedząc pod ścianą w przedpokoju. Dochodziła już piętnasta i słońce niemal mordowało każdego, kto postanowił wychylić chociażby nos z domu, a nagrzane chodniki oraz ulice tylko oddawały ciepło, próbując udusić przechodniów.

   — Jak to możliwe, że tak dobrze się dogadujecie? Wiesz, z tym gościem od matmy — sapnęła dziewczyna, próbując bezskutecznie wyrównać sznurówkę lewego trampka. Nie była zachwycona, gdyż wydawało jej się, że Adam za dużo czasu poświęcał na pisanie z Adrianem, co udało się jej zauważyć, zerkając dyskretnie na jego telefon, kiedy był w pobliżu. Nie chciała wyjść na zazdrosną, ale nie mogła też tego całkowicie zignorować, gdyż wykryła w szatynie potencjalne zagrożenie. A jeśli się zaprzyjaźnią? A gdyby nagle jej brat zechciał trzymać się z nim w przyszłości? A jeśli zostaną współlokatorami? Co z planami o mieszkaniu z Łucją i samą Gabrysią? Czternastolatka wiedziała, że trochę przesadzała i brała wszystko zbyt poważnie, jednak  nie potrzebowała jakiegoś starszego typa na doczepkę. — Dopiero się poznaliście.
   — Jakoś tak wyszło — odparł chłopak, machając kluczami na czarnej smyczy. — Ale z Łucją było tak już po pierwszym dniu, wiesz?
   — Zaraz po tym, jak przywaliłeś jej łokciem w twarz?
   — Dokładnie tak.
   Nastolatka wstała i poruszyła stopą, aby upewnić się, że zacisnęła sznurówkę (nadal nierówną, przez co jedna pętelka kokardki była większa) odpowiednio mocno, a zarazem na tyle delikatnie, by nic ją nie uwierało.

   — Jak ty to robisz? — zapytała po całkowitym opuszczeniu budynku, wchodząc między klomby z kwiatami i zeskoczyła z jednego z dwóch szerokich schodków, skracając sobie przy tym drogę. — Kiedy opowiadasz o swojej klasie, wszyscy wydają się tacy super mili, nawet z korepetytorem idzie ci świetnie.
   Wzruszył lekko ramionami, nie wiedząc dokładnie, co powinien powiedzieć.
   — Wiesz, to jest liceum, human i tak dalej... po prostu nasz profil zebrał osoby z podobnymi zainteresowaniami i wszyscy się jakoś rozumiemy.
   — Ale gimnazjum nie ma nachyleń, jeśli chodzi o klasy — mruknęła Gabrysia — a mimo to też miałeś tam super przyjaciół.
   — Przypadek.
   — To czemu ja tak nie mam?
   Adam spojrzał na siostrę z niepokojem, gdyż pierwszy raz otwarcie zaczęła temat swojej szkoły, mimo że zazwyczaj unikała go jak ognia. Według starej "kolejki" powinna kończyć pierwszą klasę gimnazjum, chociaż zostało ono już zamienione w podstawówkę, przez co Gabrysia okropnie się we wszystkim gubiła i nie wiedziała, jak nazwać swój rocznik "po nowemu". Jedyne, co zrozumiała z tego niepotrzebnego zamieszania, to tylko to, że miała trafić do liceum bardzo szybko.

   — W jakim sensie?
   — No... nie udało mi się od razu z kimś zaprzyjaźnić, dopiero po jakimś czasie.
   — Przecież ja też tak miałem.
   Dziewczyna zmarszczyła brwi, plącząc się we wszystkim, co do tej pory wiedziała o bracie. Czyżby jednak coś ją ominęło?
   — W gimnazjum minęły dwa miesiące, zanim przestałem się izolować od ludzi — mruknął starszy, uśmiechając się niepewnie. — Nie lubię zmieniać otoczenia, więc było mi ciężko. A że potem faktycznie znalazłem przyjaciół, to już inna historia.
   — A teraz?
   — A teraz mam pechową klasę, która w pierwszym dniu zaliczyła zbiorową ślizgawkę na schodach.
   Czternastolatka nie mogła powstrzymać śmiechu, co od razu rozluźniło atmosferę. Rodzeństwo pokonało mały parking i skręciło dwa razy w lewo, aby wkroczyć na drogę, prowadzącą do galerii handlowej.
   — Myślisz, że ja też tak będę miała w liceum?
   — Jeśli masz coś po mnie, to tak. Ale też na pewno znajdziesz przyjaciół, bo kto by cię nie polubił, hm?
   Dziewczyna jęknęła coś niezrozumiałego, czując gorąco na policzkach. Komplementy od mamy czy babci nie były dla niej aż tak zawstydzające, jak te od starszego brata. Uważała go za autorytet — mimo że czasem ją denerwował, a jego godzinne kąpiele nie były jej na rękę, widziała w nim wzór do naśladowania.
   Jakakolwiek pochwała z jego ust była przecież na wagę złota.

✔️ "A" do kwadratu | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz