Siedzenie na kampanii reklamowej nowej kolekcji rodziców Adriena nie należało do ulubionych zajęć blondyna, ale cóż on miał na to poradzić. Jedyne co mu pozostało to odliczanie minut do końca męczarni. Ostatnio często przyłapuje się na tej czynności.- Adrien ! – zawołała Emilie, a chłopak spojrzał na nią wyczekująco. – Dzwonił pan Sykes, dyrektor szkoły, do której złożyłeś papiery. Przyjęli cię ! – krzyknęła entuzjastycznie. – Oczywiście, kompletnie mnie to nie dziwi.
- Naprawdę ? To świetnie ! – Na twarzy blondyna zagościł szczery uśmiech.
- A wiesz co jest najlepsze ? Sophie przepisała się do tej szkoły na wieść o twojej kandydaturze i też ją przyjęli ! Czy to nie fenomenalne wieści ? Na dodatek Audrey i ja załatwiłyśmy, że będziecie razem w klasie ! Nie musisz dziękować. – Kobieta klasnęła z zachwytem w dłonie, po czym udała się w stronę stoiska z napojami, gdzie stał jej mąż, pozostawiając Adriena z frustrowaną winą i chęcią udania się do łazienki w celu pocięcia się mydłem w płynie.
- Nadal nie jestem przekonany co do waszego pomysłu – oznajmił chłodnym tonem Gabriel, kiedy jego żona wróciła po rozmowie z synem.
- Też nie byłam, ale należy mu się. Ma osiemnaście lat, w październiku dziewiętnaście, a całe życie uczył się w domu i nie miał żadnych przyjaciół. Odebraliśmy mu najpiękniejsze chwile młodości.
- Może i tak, ale przynajmniej skutecznie go przez ten cały czas chroniliśmy, Emilie – uniósł się. – Chyba nie zapomniałaś o tym co się stało...
- Nie, nie zapomniałam – nie pozwoliła mu skończyć. – Historia nie zawsze musi się powtarzać.
- Ale lubi się powtarzać.
- Skończ już tą dyskusję, bo i tak nic nie wskórasz. Decyzja została już podjęta.
*
Marinette zamówiła taksówkę, aby jak najszybciej znaleźć się w domu państwa Benett. Skoro mama Evie chciała spotkać się osobiście to oznaczało, że musiała to być poważna rozmowa. Ciemnowłosa nie wiedziała czego oczekiwać, na jakiej myśli się skupić. Nie wiedziała, czy lepiej mieć nadzieję i trzymać się jej do końca, co na chwilę obecną mogłoby ją uspokoić , jednak gdyby okazała się ona złudna i fałszywa, ból uderzyłby ze zdwojoną siłą, czy lepiej byłoby trwać w wymyślaniu czarnych scenariuszy, które może i dobijały ją psychicznie, ale też przygotowywały na najgorsze.
Jej ostatecznym wyborem była jednak nadzieja.
Pod dom dziewczyny podjechała taksówka. Marinette wsiadła i przez całą drogę nie odezwała się ani słowem, pomijając podawana celu podróży.
Auto zatrzymało się pod domem mieszkania rodziny Evie.
Ciemnowłosa otworzyła klamkę drżącą dłonią i wysiadła, zapominając o „Dziękuję, dowidzenia". Podeszła bliżej i zadzwoniła przez domofon, który po dwóch sygnałach został odebrany przez panią Benett.
*
Marinette wraz z mamą Evie siedziały na beżowej, drobnej kanapie przystrojonej brązowymi poduszkami. Pani Benett, choć starała się być silna, była krok od płaczu.
- Słuchaj, Marinette – zaczęła – musisz o czymś wiedzieć...Evie...
- Co z nią ? Wyjechała z Brycem ? Zostawiła nas ?
- Nie, nic z tych rzeczy – zaprzeczyła mulatka. – Wczoraj wieczorem zgłosiliśmy jej zaginięcie na policję i tak się składa, że namierzyli jej komórkę nieopodal lasu, więc wraz z funkcjonariuszami pojechaliśmy tam. Byliśmy zaskoczeni, że komenda miejska tak szybko zareagowała, bo wiesz jak to bywa z czekaniem aż zabiorą się za to co istotne, ale no cóż musieliśmy mieć szczęście. Jednak nie trwało ono zbyt długo. Zaleźliśmy tylko jej telefon, ale po Evie żadnego śladu. Komendanci postanowili przeszukać okolicę, począwszy od lasu i okazało się to dobrym myśleniem... - Kobiecie załamał się głos, lecz kontynuowała. - Znaleźli ją na obrzeżach lasu, a dokładnie to nie ją, jej ciało.
CZYTASZ
Na Zawsze || Miraculous
FanfictionLudzie rzucają puste słowa, składają obietnice, których i tak nie dotrzymują, robią rzeczy, których potem żałują, łamią kruche serca, czasem świadomie, a czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zbyt często używają wyrażenia „na zawsze", można w...