4.Wierzbicka

111 17 74
                                    

Znowu obudzilam sie w tym pokoju.Wstawili meble.Nie smierdzi jak wtedy.Oni chyba coś do mnie czują,jeśli są tacy opiekuńczy.

Słyszę że ktoś odklucza drzwi.To Kuba.

-Hej

-Co przyszedles żeby powiedzieć: ,,hej,chodź się ruchać"? lub ,,uciekaniemy stad nie no żartuje zgwalcimy cie"?

-Nie.Przyszedłem cie przeprosić.

-Tak poprostu tu wchodzisz i chcesz przepraszać za to co mi zrobiłes z Krzyśkiem?

W tej chwili usłyszalam policje.Sygnały policji.

-Widzisz trzeba było wyłączyć lokalizacje na snapie w moim telefonie-uiechnelam się.

-Stul jape i nie odzywaj się ani słowem bo cie zajebie-powiedział nieźle wkurwiony i wyszedł.

Słyszalam jak policjanci i Quebo się bili.Jaki on jest słodki.

Krzyczalam najglosniej jak mogłam ale nikt mnie nie usłyszał co tu kurwa te styropiany albo te wełny na ściany z reklam?

O ja pierdole.Ale to co zobaczyłam mnie zamurowało Krzysiek przyszedł i przerwał bójkę.Po tym rzucił się na szyje policjantowi i zaczął go całować.

Quebo wbiegł do QuebonaKrzysiekwilli i zaczął płakać.

Zabrali Krzyśka.Chuj wie gdzie może na ruchanie.

Kuba wbiegl do mojego pokoju i zaczął mnie przytulać.

Odwzajemnilam to,bo widziałam jak cierpi.

-Rozumiesz go że zrobił to na moich oczach?-caly zaplakany spojrzał na mnie.

-Rozumiem.

-Mogłabym pójść gdzieś sama na przykład do tego lasu??-zapytalam odrywając się od Kuby.

-Dobra,ale nie licz że uciekniesz bo i tak cie znajdę.

Wyszlam z pokoju i udalam się w stronę lasu.

Widziałam jakąś postać pod drzewem,która się nie ruszała.

Szybko podbiegłam.

Ja pierdole.To jest Majka.

Do moich oczu napłynęły łzy.Mimo że przez nią tutaj jestem to jest moja przyjaciółką na zawsze.Przyjaciół się nie zostawia.Nadal oddalabym za nią życie.

Była cała poobijana.Nie wiem nawet czy żyła.Nie oddychala,ale wyczuwalam puls.

-Maja!Maja!-zaczelam krzyczeć mając nadzieje że mi odpowie.

-Kurwa co ja zrobię.Ona potrzebuje do szpitala.

-Majka dasz rade.Wiem że mnie słyszysz.Musisz przeżyć.Co ja bez ciebie zrobię?Jesteś jedyną osobą,która mnie wspiera.Mam tylko ciebie.Powiedz mi że mnie sluszysz i zawsze będziesz ze mną.

Wziełam ją na ramie.

-O kurwa.Nie wierze.Widzę szpital.

-Majka kurwa patrz.Oni ci pomogą.-Wykrzyczalam.

Wybiegł lekarz.Chyba nas zauważył a za nim kilka facetow,którzy pomogli mi zanieść Majke do szpitala.

-Co sie stało?-zapytał lekarz biegnąc.

-Znalazłam ją.Leżała przy drzewie cała pobita.
Mam prośbę niech wezwie pan policje.Zostałam porwana.

-Lauro,zajmij się panią.-powiedział lekarz do kobiety w recepcji.

-Slucham?

-Zostałam porwana.Proszę zadzwonić na policję

-Pani żartuje sobie ze mnie?

-Nie,mogę ich doprowadzić do miejsca gdzie mnie przetrzymują!

-Dzwonie.

W tej chwili do sali gdzie zanieśli Maję wbiegło dwóch lekarzy i cztery pielęgniarki.

Reanimowali ją.

Lekarz wyszedł z sali.

Wiedziałam o co chodzi.

-Pani,Maja Wierzbicka nie żyje.

Wybiegłam z płaczem.Stracilam ją.Na zawsze.Nigdy jej nie odzyskam.

Usłyszalam znajomy głos.



Mam nadzieje ze się podoba 🤷❤

Zostaw gwiazdeczke 🌟

Dla ciebie to tylko kliknięcie a dla mnie coraz większe osiągniecie 💛

Mało słowek,bo nie chce mi sie pisać,a bardzo prosicie mnie o rozdział  💙

457

Upośledzona przez idoli | QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz