Rozdział 4

20 6 1
                                    

*Szłam tak kilka minut przez park i po chwili poczułam, że spadam. Potem zorientowałam się, że wpadłam do dziury.*

Trwało to tylko chwilę. Po krótkim czasie upadłam na coś trochę twardego i łuskowatego. To coś podemną rozpędziło się i wzbiło w powietrze nie wiem jakim cudem. Zanim podniosłam głowę, darłam się w niebogłosy.

- Boże... - właśnie zrozumiałam, że lece ponad chmurami na szarym smoku, który w każdej chwili może mnie zrzucić, a ja mogę zginąć.

Ekstra.

Powoli podparłam się na rękach, aby normalnie usiąść. Nie powiem, widok był przepiękny.

- Tak właściwie to gdzie ja lece? - zadałam sobie to pytanie w myślach.

- Ej! Gdzie lecimy?! - krzyknęłam do smoka z nadzieją, że odpowie.

Cisza.

- Ehh... - mogłam się tego spodziewać.

Nagle usłyszałam jak smok wydał dziwny dźwięk, jakby chciał mi coś odpowiedzieć. Zaczął zwalniać i wylądował gdzieś w środku lasu.

Wreszcie byłam wolna. Ześlizgnęłam się ze smoka i ruszyłam przed siebie. Po chwili stanęłam w miejscu, gdyż zrozumiałam, że jestem na jakimś odludziu i nawet nie wiem w którą stronę iść. W dodatku dziwnie byłoby mi żyć ze świadomością, że doświadczyłam tego co stało się dzisiaj. Jeszcze zaprzepaścić taką okazję... Nie darowałabym sobie.

Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku smoka. Powoli i ostrożnie wyciągnęłam rękę, aby dotknąć jego głowy.

- Hmm... Nazwę Cię Kieł - popatrzyłam na wydobywającą się z jego ciała lawę czego sama nie dowierzałam - Ognisty Kieł.

Postanowiłam, że wejdę z powrotem na smoka, bo i tak nie mogę nic zrobić. Po chwili znalazłam się w powietrzu. Zastanawiam się tylko czy ludzie widzą latającego smoka na niebie czy nie... Byłoby to naprawdę dziwne jeżeli tak.

Rozgladałam się na wszystkie strony, ale widziałam tylko chmury. Z czasem smok zaczął lądować. Znowu znalazłam się w środku lasu, ale znałam go i wiedziałam, że jestem blisko domu.

- I ja mam teraz tak normalnie sobie pójść?

- Dzięki za podwózkę - ześlizgnęłam się na ziemię.

- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - pogłaskałam go i odeszłam.

Po jakichś 10 minutach byłam już na miejscu.

- Hej córciu!

- Hej mamo! - zdjęłam buty i weszłam do kuchni.

- Co tak długo? Miałaś być koło dziewiętnastej, a jest prawie dwudziesta.

- Eee... - sama zdziwiłam się, że jest tak późno.

Chciałam wymyśleć jakieś racjonalne wyjaśnienie, ale przecież nie powiedziałabym, że szłam sobie spokojnie przez las i nagle wpadłam w dziurę, a potem znalazłam się na smoku, dzięki któremu znalazłam się w lesie obok domu, więc po prostu skłamałam.

- ...koledzy mnie zatrzymali po drodze.

- Ale tak długo? - spytała rodzicielka.

- Noo jakoś tak wyszło.

- Usiądź. Chcesz coś zjeść?

- Pewnie - powiedziałam siadając do stołu.

Po zjedzonej kolacji, czyli tostach poszłam do swojego pokoju.

Było po dwudziestej. Tak szczerze to nie miałam nic ciekawego do roboty, więc wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać social media.
O jakiejś dwudziestej drugiej poszłam do łazienki zmyć makijaż i wziąć szybki prysznic, a potem włączyłam sobie jakiś serial.

Po dwóch godzinach położyłam się spać, rozmyślając jak to dobrze, że jutro jest niedziela.

----------------------------
A oto kolejna część :3 Może jest trochę szybciej niż dwa tygodnie, ale jest znowu krótka :c
Do następnego ^^

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

S.M.O.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz