1.

33 4 0
                                    

Wstałam z uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam, że dzisiaj jest jedyny dzień, w którym moi rodzice nie są tacy wymagający jak zwykle. Sobotę rozpoczęłam ubraniem ciuchów, które dzień wcześniej uszykowałam na małej szafce obok łóżka. Były to czarne legginsy, biała bluza z napisem "Black". Poszłam się przebrać w wybrane ubrania do łazienki. W lustrze ujrzałam brunetkę z fiołkowymi oczami, z włosami opadającymi swobodnie na ramiona oraz dziewczynę z obsesją na punkcie żelków. Przebrałam się w wybrane ciuchy i zaczęłam mój malutki make up.  Nie maluje się mocno więc był to tylko tusz do rzęs, podkład i eyeliner. Wychodząc z łazienki rozmyślałam co zrobić na śniadanie. Po zejściu na dół do salonu połączonego z kuchnią okazało się jednak, że mam to z głowy, gdyż rodzice zrobili kanapki z warzywami. Oczywiście zawsze na zdrowo. Czy chociaż raz nie mogą zrobić mi niespodzianki i upiec naleśników.
Powitałam rodziców krótkim "Cześć" oraz podziękowałam za zrobione kanapki i zaczęłam je jeść.
-Libia , Dzisiaj z mamą wyjeżdżamy do miasta kupić parę niezbędnych rzeczy. Zostaniesz sama więc proszę posprzątaj i nie jedz nic nie zdrowego. Wyjeżdżamy o 11 więc za chwilę.- Powiedział tata nawet się na mnie nie patrząc. Czy oni widzą coś po za pracą i tym pieprzonym zdrowym trybem życia? Czasami wydaje mi się, że zamiast być ich córką jestem gosposią naprawde.
- Yhym- wydusiłam.
Wróciłam do pokoju z zamiarem obejrzenia jakiegoś serialu dla zbicia czasu ale zobaczyłam świecąca sie lampkę w moim telefonie oznaczająca przychodzącego smsa.

Mia:Idziesz ze mną na zakupy.

Ja:To ma być rozkaz?

Mia:Tak! I ani mi się warz odmawiac, nie mam sukienki na dzisiejszą imprezę ;(!

Oh. No tak dzisiaj impreza u Grega.
Chyba zapomniałam wam wspomnieć że od 2 lat regularnie biorę udział w nielegalnych wyścigach , a dyrektorem tego wszystkiego jest właśnie Greg. Ale kocham to mimo tego że zostałam w to całe gówno wciagnieta przez mojego wujka.

Ja:Zupełnie zapomniałam o tej imprezie, pójdę z toba.

Mia: Będę pod twoim domem za godzinę suko xoxo!

Zaśmiałam sie.
Postanowiłam przebrać się w coś bardziej wyjściowego więc ubrałam zwiewna biała do kolan sukienkę. Poprawiłam makijaż , wzięłam niezbędne rzeczy i spakowałam je do torebki, nałożyłam na siebie kremowe baleriny, ponieważ Mia okazała się być wcześniej niż myslam więc poprosiłam mamę o pieniądze i już wychodziłam z domu.

-Libia? Dobrze sie czujesz? Jesteś w sukience.

-No co? Dzisiaj jest ciepło więc czemu nie.

- Myślałam że takich rzeczy u ciebie w szafie nie masz. Zaśmiała się , a ja razem z nią.

Mia to niska blondynka o brązowych oczach. Sięga mi do nosa co uważam za słodkie. Jednak gdy jej to mówię wkurza się, co też jest słodkie. Dziewczyna sprawia wrażenie skromnego malutkiego aniołka co po części jest prawda. No...po części...gdy się ją naprawdę wkurzy możesz skończyć w kawałkach na nielegalnym czarnym  rynku w Indiach.
Weszłyśmy do wielkiej galerii i od razu zauważyliśmy dużo sklepów i mnóstwo osób wokół nas. Wybraliśmy się do h&m. Sklep przepełniony był ludźmi. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po sklepie szukając wymarzonej sukienki. Znamy się od dziecka więc wiem, jaki kolor kocha. Nie trzeba być geniuszem aby zgadnąć, że jej kolor to niebieski, szczególnie gdy codziennie ubiera coś w tym kolorze. Na przykład dzisiaj ubrała niebieską bluzę z czarnym napisem "I'm (not) ok". Rozdzieliliśmy się po sklepie. Poszłam na prawo. Zwróciłam uwagę na niebieską sukienkę z średnim dekoltem. Była prosta ale ładna. Poszłam pokazać Mii sukienkę, którą zobaczyłam ale ona miała coś lepszego. To była błękitna sukienka z koronką u góry i małym dekoltem (zdj na dole). Gdy tylko zauważyłam płomyczki w jej oczach wiedziałam, że jej się spodobała. Sukienka kosztowała 30 dolarów, więc nie drogo jak na taką piękną sukienkę. Podeszliśmy do kasy, na szczęście kolejka była mała, więc nie czekaliśmy długo na zakup tego piękna.
- Dzień dobry. Tylko to?
- Tak, tylko to- Mia zapłaciła za sukienkę i wyszliśmy z galerii. Zauważyłam, że jej mina posmutniała
- Co jest?
- Nic, a co ma być?
- Nie jestem głupia Mia
- Uhh... Przypomniała mi się moja mama.
-  Właśnie za dużo mi o niej nie mówiłaś...
- To dlatego że zmarła jak byłam malutka. Zginęła podczas wielkiego ataku na wierze World Trace Center w 2010. Była tam sekretarką
- Jak, czemu mi nie mówiłaś. Znamy się od dziecka.
- Tak, wiem tylko nie umiałam ci powiedzieć.
- Uhh, rozumiem. W domu mi więcej powiesz o swojej mamie, jeśli będziesz chciała.
- Dziękuję Libia- dziewczyna  żuciła mi się na barki i przytuliła mnie. O mało co mnie nie udusiła... Ma dziewczyna krzepę w barkach bo omalo mnie nie udusiła.
- Od tego są przyjaciółki.

Time skip -> 30 minut.
Byłyśmy w domu Mai, jej rodziców nie było więc postanowiliśmy że pogramy w karty. Oczywiście moja kochana przyjaciółka wie co lubię i kupiła mi żelki po drodze. Chwilę usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Mia zeszła na dół. Usłyszałam skrzypiące drzwi i donośny głos mężczyzny.
-Libia! To chyba do ciebie!- krzyknęła z dołu przyjaciółka. Że jak? Do mnie? Ehh nawet tu ludzie nie dają mi spokoju.
                               °°°°•••••°°°°
TAK TO JEST TO WIELKIE COS. CAN I TELL YOU DADDY NIE BEDZIE DALEJ PISANE WYBACZCIE 💓 ALE TA SERIA BEDZIE MEGA

RidersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz