Tak jak myślałam, kiedy zeszłam na dół zobaczyłam Grega (mojego "szefa") i dwóch napakowanych mężczyzn w garniturach. Banalny widok. Podeszłam do drzwi, nie zdążyłam powiedzieć nawet "Dzień dobry" lub "Pocałuj się w dupe" a ten zaczął.
- Jesteś mi potrzebna. Wiem, że ten pomysł ci się nie spodoba, ale szczerze mam to gdzieś. Możesz na chwilę pożegnać koleżankę? - patrzałam się przez chwilę na niego z głupią miną po czym odwróciłam się w stronę "koleżanki", która jak widać była tak samo zmieszana jak ja.
- Za chwilkę do ciebie przyjadę ok? To chyba ważne- wytłumaczyłam
- Nie ma problemu skarbie. Będę czekać- pomachała smutno a ja wróciłam do rozmowy z Gregiem.
- Więc co jest takie ważne?- spytałam szybko
- Na balu, masz się spotkać z nowym kolegą z pracy. Dołączył do nas i masz być miła. Niedługo rozegracie wyścig pomiędzy sobą jasne?! Masz się dobrze prezentować! Nie chcę stracić kolejnego pracownika. - Powiedział a ja nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
- Słucham? Dlaczego to ja? Przecież jest jeszcze ta sucz Sara, - mój odwieczny wróg. Wygrałam z nią już chyba z milion razy a ona dalej chce rewanżu- nie rozumiem.
- Boże żebym tylko nie żałował tego co powiem.- spojrzał w górę- bo ty wyglądasz najlepiej z dziewczyn.- Zaczęłam się śmiać, ale to była racja. Mia się zwalnia bo ma dość a Sara... Pff jest brzydka i nie ma manier.
- No dobra Greg, powiedz mi tylko jak ma na imię ten nowy?
- Stephen. Możesz go kojarzyć, bo u nas w firmie ostatnio robiło się o nim głośno.
- Nie przypominam sobie. Nie ważne o której on przychodzi- Ten jakmutam Stephen (zażartowałam w myślach).
- Równo o 19 masz być już na miejscu przyjdzie po ciebie i macie razem wejść do środka. Powodzenia.- I tak bez słowa odwrócił się i poszedł. Cham.
Weszłam do mieszkania i poczułam zapach przypadającego się jedzenia.
-Mia do cholery, ognisko robisz czy co? - krzyknęłam.
- Kurwa- usłyszałam gdzieś w kuchni. Zaśmiałam się bo u niej przeklinanie to nie norma.
- Co jest tak strasznego że moja mała przyjaciółeczka klnie- okrzyknęłam i skierowałam się w kierunku kuchni. Przyspieszyłam z obawy że dziewczyna zaraz sobie coś zrobi. Weszłam do małej kuchni połączonej z salonem. Zobaczyłam dziewczynę w wielkich rękawicach do ciasta (wiadomo o co chodzi). Próbowała złapać za patelnie, która parowała jak szalona (faktycznie super porównanie).
- Co ty zrobiłaś. Nie bylo mnie 2 minuty a ty spaliłaś...-zajrzałam do patelni- bekon?!!
- Poszłam tylko do łazienki na małe siku i stało się to- wskazała na spalony boczek.
-Oj mała- wzięłam ścierkę i przeniosłam patelnię do zlewu- Jak ty sobie beze mnie poradzisz- zaśmiałam się.
----
Nie zabijcie mnie za krótki rozdział ale wena na następny jest większa niż na ten i upss. Do kolejnego kocham was ❤❤
CZYTASZ
Riders
Teen FictionOd zawsze ludzie nienawidzili się za różne rzeczy... Za inne poglądy, religie, modę lub styl, inność, chrakter, rase. Ludzie nienawidzą się za samolubstwo, mimo tego że sami to popełniają nienawidząc ludzi, ktorzy wolą wierzyć w swoje ideały. Jak w...