Dzień czwarty

402 49 226
                                    

        Byłam zmęczona. Gdy przyszłam do domu, z zakupami, przerażona, usiadłam już bez toreb na kanapie, podkuliłam nogi i wtuliłam się w jedną z poduszek. Moje blond włosy, choć nadal ładnie ułożone, w niektórych miejscach stawały przysłowiowego dęba, a z zielonych oczu toczyły się łzy. Płakałam, zastanawiając się, co takiego ja zrobiłam tym wszystkim mężczyznom. Czemu oni na mnie tak lecieli? Ja tego nie chciałam...!

       –Jak długo mam tu jeszcze być? –spojrzałam wymownie do góry i zadałam pytanie, zapłakana. Odgarnęłam z czoła włosy i chlipnęłam. Bycie w tym jakże dziwnym świecie nie podobało mi się. Nie mogłam znaleźć przyjaciółki, z którą mogłabym od serca porozmawiać, a każdy mężczyzna widział we mnie swoją zdobycz. Dlaczego nie mogłam być taka jak inne personifikacje? 

Otarłam z ciepłych policzków łzy i odrzuciłam poduszkę, gdy wstałam. W skarpetkach poszłam w kierunku łazienki, by przemyć chłodną wodą twarz, żeby nie spuchła. Westchnęłam cicho i wycierałam suchym ręcznikiem buzię, gdy usłyszałam pukanie do mieszkania.

"Dlaczego akurat teraz?"– pomyślałam. Odłożyłam ręcznik na miejsce i przyczesałam włosy, wyszłam z łazienki i zgasiłam światło, po czym poszłam otworzyć drzwi. Za nimi stał już widziany przeze mnie dojrzały mężczyzna o ciemnej karnacji i włosach, o tajemniczym uśmiechu i masce na twarzy. Mógł mieć, nie wiem, czterdzieści lat...?

  – Pani Felicja, mam rozumieć? – spytał.

  – To ja... Pan czegoś chce?

– Tak, pani ręki –  zaśmiał się.

 – Nie... nie rozumiem.

  – Wyjdzie pani za mnie, Felicjo?  

  – Ja nawet pana nie znam! –  krzyknęłam mu prosto w twarz. – Co pan sobie wyobraża?!

– Bitwę pod Wiedniem pamiętasz?

Speszyłam się.

– Tak...

– Byłem twym wrogiem, maleńka.

– Tylko nie maleńka! Kiedy wy się nauczycie, że jestem tylko niziutka, do cholery?

– Panienko, nie przeklinaj. Złość twej nadzwyczajnej urodzie szkodzi – powiedział i wyciągnął, trzymaną dotychczas za plecami, różę. Była piękna, czerwona. – Piękny kwiat dla równie pięknej kobiety. Nie przestawiłem się. Sadık Adnan, pamiętasz mnie już zapewne – ucałował moją dłoń. Zdziwiona zaczerwieniłam się.

  – Dlaczego... Chcesz być moim mężem? Różnimy się wszystkim! – krzyknęłam.

– Potrafię docenić piękno kobiety, droga, lepsza wersjo Florentyny~

~*~ 

        Po krótkiej wizycie Turka zamknęłam drzwi i wsadziłam podarowaną mi różę do kryształowego wazonu, który stał pusty na stole. Nudziłam się. Stwierdziłam, że wyjdę na miasto. Pobiegłam do lustra i obejrzałam stan swojego stroju. Uznałam, że wyglądam dobrze, włożyłam tylko różowe adidasy Florentyny i wyszłam, zamykając drzwi do mieszkania. 

Szłam do pobliskiego parku, z rękami w kieszeniach, nucąc swoją ulubioną piosenkę, gdy usłyszałam, że ktoś woła w moim kierunku:

  – Lenkija! Florka! – podbiegła do mnie wyższa ode mnie dziewczyna, o długich, związanych w warkocz brązowych włosach i zielonych oczach. Jej skóra była bladsza od mojej, a na jej ustach gościł lekki uśmiech. Gdy zobaczyła moją twarz, zdziwiła się nieco, a w jej oczach można było zobaczyć odrazę.

– Kim jesteś? –  zapytałam. –I nie nazywaj mnie Florką, mam na imię Felicja.

– Nie poznajesz mnie? Jestem Litwa, Tatjana! Ł-ładnie wyglądasz...!

  – Dziękuję. Powinnam cię znać?

– No tak... – Tatjana zmieszała się. Nerwowo poprawiła warkocza. – Byłyśmy z Florentyną przyjaciółkami... Teraz się kolegujemy...

Zastanowiłam się chwilę. 

– Dlaczego mówisz cały czas o Florentynie? Jestem teraz ja, Felicja!

– Przepraszam... Udało mi się umówić z Nikolajem! –  zaczerwieniła się na te słowa i uśmiechnęła się szeroko.

Skądś znałam to imię... Wydaje mi się, że spotkaliśmy się z nim...

– Czemu podrywasz mojego znajomego? Dobrego znajomego? Mogłabym rzec nawet: chłopaka.

Litwinka szeroko otworzyła oczy. Wyglądała, jakby miała zaraz zacząć płakać. Krzyknęła mi w twarz z tym swoim wschodnim akcentem:

– To ja go kocham od czasów Wielkiego Księstwa! Byliśmy małżeństwem, głupia!

– Jeszcze mnie głupią nazywasz?! A kto cię chrystianizował, ty poganko jedna?!

– Jak możesz! – spoliczkowała mnie. – Jeszcze ci się odpłacę! – w jej głosie było słychać płacz. Niech sobie ryczy, nie będzie mi mężczyzny zabierała, jędza! 


---

Mała przerwa, zbierałam inspirację. Przepraszam, że tak króciutko, będzie dłużej, obiecuję.

Dziś pokazałam nienawiść Felicji do Tatjanki ;-;

Kto chciałby się wstawić za Tatjanką, ten pisze tutaj: *tuli nyo!Litwę*

Fela Sue » HetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz