Dzień siódmy

302 32 70
                                    

        –Florentyna! Zaczekaj! –usłyszałam czyjeś słowa i odwróciłam się w kierunku osoby, które je do mnie wypowiedziała. Skrzywiłam się, słysząc nieswoje imię, lecz zatrzymałam się i założyłam dłonie na klatkę piersiową.

–Mam na imię Felicja –odpowiedziałam spokojnie chłopakowi o dłuższych ciemnych włosach, związanych w kucyk. Zielone oczy mężczyzny zmierzyły mnie od stóp do głowy. –Pan czegoś chce? –spytałam, oczekując jak najszybszej odpowiedzi. Po tym długim, dyskotekowym wieczorze chciałam odpocząć, a przede wszystkim – ściągnąć szpilki, gdyż okropnie mnie bolały nogi.

–Jaki tam pan! – zaśmiał się krótko. Uśmiechał się do mnie ciepło, a jednocześnie widziałam u niego lekki niepokój. –Nie pamiętasz mnie?

–Jakoś nie – odgarnęłam włosy za ucho, będąc coraz bardziej znudzoną tą rozmową.

–Daniel. Albo Węgry, jak tam chcesz – lekko ucałował mą dłoń, a ja na ten gest uśmiechnęłam się niekoniecznie miłym uśmieszkiem. Był przystojny i dobrze zbudowany. I miły. Zaczęło mi na nim zależeć... –Pięknie wyglądasz – powiedział, wyrywając mnie z zamyślenia.

–Dziękuję – rzekłam i nagle poczułam się słabo. Była późna noc, a ja dużo tańczyłam na tej dyskotece. Przed oczami pojawiły mi się ciemne plamy. Straciłam kontrolę i upadłam. 

Chwilę potem poczułam, że ktoś mnie niesie i usłyszałam rozmowy. Zamrugałam oczami i zapytałam słabym jeszcze głosem:

  – Gdzie ja jestem...?

Daniel z Arthurem, pilnującym dyskoteki, spojrzeli na mnie z troską i Węgier położył mnie  na najbliższej kanapie.

  – Wszystko dobrze, Felicjo? Zemdlałaś. 

Próbowałam się lekko unieść, ale nie mogłam. Bolała mnie głowa i czułam się bardzo słabo.

– Źle się czuję... – jęknęłam. – Przydałaby się jakaś woda...

– Arthur –  Daniel zwrócił się do Anglika. – Przyniesiesz wody? Ja zostanę z Florentyną...

– Felicją – poprawiłam go.

– Ach, no tak. Felicją –  chłopak popatrzył na mnie czule. – Jak się czujesz, Flor... Felicjo?

 – Trochę lepiej, Danielku. Nie musisz się tak o mnie martwić.

W tym czasie przyszedł Arthur, trzymając w dłoni szklankę z wodą. Bez słowa mi ją podał, a ja, mając jednak trudności, uniosłam się na kanapie i wzięłam do ust kilka łyków. Chwilę potem opróżniłam szklankę i postawiłam ją na podłodze. Czułam się paskudnie, ale myślałam o przyjemnych rzeczach, patrząc na pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Zamknęłam oczy, myśląc, że to co się stało, było dziwne. Nigdy nie mdlałam, ale to może dlatego, że byłam zmęczona.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

~*~

       –Obudź się, śpiochu – poczułam, jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Daniela, uśmiechającego się do mnie ciepło. –Odpłynęłaś, Fela – zaśmiał się, zapewne na widok mojej miny. –Zawiozę cię do domu – podał mi dłoń i wstałam z jego pomocą. Gdy wychodziłam z klubu, zauważyłam, że dużo osób się na mnie patrzy. Zauważyłam Janę z bratem i Dmitrijem, Radmilę, stojącą z wysokim blondynem o niebieskich oczach. Obok nich stała Tatjana, zdziwiona, miała podejrzliwe spojrzenie. Trzymała za rękę Nikolaja. Widziałam też Birgit, która podeszłą do nas i spytała:

  – Wszystko w porządku?

– Zemdlała, potem przysnęła w klubie –  odpowiedział  Daniel. – Będę ją wiózł do domu.

Pomyślałam, że ta sytuacja jest podejrzana. Zwykle kobiety nie troszczyły się o moją osobę, tylko mruczały coś pod nosem i darły się na swoich partnerów. Wyjątkiem była Birgit, Szwedka o blond włosach i zimnych, lodowo-niebieskich oczach i okularach. Ona się ze mną zaprzyjaźniła. Pamiętam, że kiedyś chciała pożyczyć ode mnie bluzkę. Czyżby Birgit była inna?

  – Pojadę z wami –  powiedziała Szwedka. – Zawsze może przydać się pomoc, gdyby Felicji było słabo – dodała przekonująco.

  – Dobrze – Daniel otworzył mi drzwi samochodu o węgierskiej rejestracji.  Wsiadłam, zapięłam się. Obok mnie usiadła Birgit, trzymająca w dłoni butelkę z niegazowaną wodą mineralną. Szwedka poprawiła okulary i przyjrzała mi się.

  – Jak się masz? Nadal jesteś bardzo blada, wiesz?

– Um... Jest mi lepiej, dziękuje –  odparłam cicho. – Masz może jakieś lusterko? Aż taka blada jestem?

~*~

       Daniel i Birgit odprowadzili mnie pod samo mieszkanie. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Szwedka powiedziała, że już pójdzie i udała się schodami na dół, Węgier poszedł za mną. Gdy go zapytałam, czemu wszedł za mną bez zaproszenia, odpowiedział, że dla bezpieczeństwa, bo mogę jeszcze zasłabnąć. Prychnęłam i nadęłam policzki.

  – Jakbyś nie widział, znacznie mi lepiej.

Podszedł do mnie. Wyciągnął dłoń i lekko pogłaskał mnie po włosach.

– Moja Florentyna się tak nie zachowuje.

– Nie mam na imię Florentyna! Jestem Felicja! Dotarło?! 

  – Spokojnie – Daniel się zaśmiał, ale zaraz spoważniał. Zbliżył twarz do mojej i lekko pocałował moje usta, potem udał się w kierunku drzwi i wyszedł, zostawiając mnie samą i zszokowaną.


---

Zgadnijcie, kto wrócił!~

Dzisiaj nyo!PolHun z Mary Sue, a raczej – Felą Sue. 

Liczę, że się spodoba ^^"

Fela Sue » HetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz