XXI

283 21 15
                                    

<pov. Tom> 

   Nie wiem ile już tu siedzę, ale wiem, że długo. Za długo. Chociaż jedno jest pewne. Tord żyje, a może nawet uciekł. Choć dostałem ostatnio kołdrę z jego zapachem to nie mogę być pewny czy go nie uciekł. Przecież dostałem ją z jakieś 3 dni temu. Czekam teraz na codzienne ogłoszenia. O właśnie jest.

-Witam Mto2...- tak właśnie zaczęli mnie nazywać po wpuszczeniu do tego pokoju.-... jak i Mto1.- Mto1? Pierwszy raz słyszę by ogłoszenia były skierowane do dwóch osób. - Dzisiaj wasz szczęśliwy dzień, jak i kilka kolejnych. Mto1 spójrz na ścianę po lewej, natomiast Mto2 spójrz na tą po prawej.- Gdy spojrzałem na wyżej wymienioną ścianę, ta zaczęła się podnosić, a za to zostało jedynie szkło. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Na podłodze przy kołdrze leżał Tord i patrzył z niedowierzaniem w moją stronę. Od razu zerwałem się na równe nogi, jak i Tord i podbiegłem do szyby. Położyłem moje ręce na szybie, a Tord położył swoje w tych samych miejscach. Z moich oczu poleciały łzy. Nic mu nie jest! On jest cały i zdrowy! Uśmiechnąłem się do niego co on odwzajemnił.

-Oj, bo się popłaczę. Ściana podniesie się za jakąś chwilę. Do tego czasu musicie zadowolić się swoimi twarzyczkami, jak i możecie rozmawiać ze sobą.- Koło nas z ziemi wyjechały na specjalnych podnośnikach dwa łoki toki (czy jak to tam się zwało). Od razu zaczęliśmy rozmowę.

-Nic ci się nie stało? Nic ci nie zrobili?- zapytał Tord.

-Nie jestem cały i zdrowy.- Na potwierdzenie swoich słów okręciłem się wokół własnej osi.

-A ty nic ci nie zrobili.- Tord od razu spuścił głowę.

-Tom, oni zrobili ze mnie potwora.- Mówiąc to ściana zaczęła się podnosić. Od razu prześlizgnąłem się w szczelinie i rzuciłem się na Torda tak że upadliśmy na podłogę. Tord na plecy, a ja na nie go.

- Nic nam teraz nie przeszkodzi. To czy jesteśmy potworami czy nie. Wszystko jedno ważne, że jesteśmy razem, mój przeznaczony.- Mówiąc to zacząłem się łasić jak kot do Torda.

-Jesteśmy? Oni jednak coś ci zrobili!?-przestałem się ruszać, a Tord mocno mnie przytulił.

-Nie, nic mi nie zrobili. Pamiętasz jak mówiłem wam o moim przedszkolu. Cóż... To nie było przedszkole tylko ośrodek badawczy. Porywał i dzieci by badać na nich swoje serum. Gdy taki ja albo Jon albo Sinni przeszliśmy badania trafialiśmy do rodzin zastępczych, również potworów najczęściej.

- A co się działo z dziećmi, które nie przeszły badań?

-Tego akurat nie wiem.- resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu co się działo u nas, aż nie odpłynąłem.

<Pov. Tord>

  Mały słodziak zasnął. Nie wiem czy to przez to, że mam teraz dna potwora czy cały czas go kochałem tylko to objawiło się dopiero teraz, ale wiem jedno, Tom jest ze mną i zostanie ze mną do końca. Zwłaszcza że jeszcze trochę czasu i Ashley i Cuki, jak mówiły dostaną awans i będą miały dostęp do nas, a w tedy już prosta droga do wolności. Moje oczy zaczęły się kleić i po chwili zasnąłem.

<Time skip>

Obudziło mnie dziwne uczucie jakby ktoś się do mnie miział. Do tego ten słodki zapach. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem czarnookiego łaszącego się do mnie.

-T-tom?- nie wiedziałem co robić on pierwszy raz się tak zachowuje.

-Tord~ musisz mi pomóc.~ ja wiem, że nic nie wiesz o życiu potwora, ale proszę pomóż mi.

-Jak mam ci pomóc?

-Pieprz mnie~

-Że co?!

-Pieprz mnie~, tylko tak możesz mi pomóc.- mówiąc to spojrzał na mnie, a ja zobaczyłem rumieńce na jego twarzy i jak ciężko dyszy. Do moich nozdrzy dostała się kolejna fala słodkiego zapachu. Nie kontrolowałem się. Pocałowałem Toma w usta co od razu oddał. Czarnooki po chwili  usiadł tyłkiem centralnie na moje krocze i zaczął się poruszać na boki. Mój żołnierz stanął na baczność. Po chwili Tom oderwał się ode mnie i ściągnął mi bluzkę ja nie będąc mu dłużnym zrobiłem to samo. Zacząłem ściągać Tomowi spodnie, a on by mi to ułatwić podniósł swój słodki tyłeczek do góry. Gdy spodnie Ananaska były gdzieś na podłodze, czarnooki zajął się moimi spodniami, natomiast ja by uprzyjemnić mu tą czynność zacząłem macać go przez bokserki. Tom chyba nie mogąc się doczekać od razu po spodniach na ziemie spadły tez moje bokserki. Ściągnąłem też Tomowi bokserki, a on od razu usiadł na moim penisie tak, że wszedł on do połowy w niego. Tommy chyba nie spodziewał się, że to będzie tak boleć. Z jego oczu poleciały łzy, które od razu z całowałem.

-Powoli, bo jeszcze sobie coś zrobisz. Poszczekaj chwilkę za chwile się  przyzwyczaisz.- po krótkiej chwili Tommy zaczął się poruszać w górę i w dół. Rozkoszowałem się to chwilą. Po jakiś 5 minutach Tom doszedł na mój brzuch i położył się na mnie, bo nie miał siły, wiec tym razem ja zacząłem ruszać. Po jakiś kolejnych 5 minutach  tom doszedł kolejny raz, a ja doszedłem dosłownie po chwili. Chciałem wyjść z Toma jednak nie mogłem.

-T-Tord, Ahh, nie rób, ahh, za chwile b-będzie wszystko w porządku. - posłuchałem się Tommiego i zacząłem się bawić włosami Toma.

-Kocham cię Tord.

-Ja ciebie też kocham.

______________________

Przepraszam miał być ten rozdział wcześniej, ale tata dał mi kare na kompa, a na telefonie źle mi się pisze.

Nie wiem, co pisać, wiec po prostu papa.

Qwertix2904

Porwanie- TordTomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz